[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozumiem - pokiwa³a g³ow¹ Angela.- Wci¹¿ jednak bardzo interesuj¹ mniewszystkie pañskie odkrycia.Jeœli wiêc natrafi pan na coœ nowego, proszê daæ miznaæ.Telefon Walta sprawi³, ¿e Angela na moment wróci³a myœlami do sprawy Hodgesa.Zastanawia³a siê, co robi Phil Calhoun.Od czasu wizyty w jego domu nie mia³aod niego ¿adnych wieœci.Przypomnia³a te¿ sobie, jak okropnie czu³a siê owejnocy, kiedy David pojecha³ do szpitala, zostawiaj¹c j¹ sam¹ w domu.Zerknê³a na zegarek i stwierdzi³a, ¿e rozpoczê³a siê ju¿ przerwa na lunch.Wy³¹czy³a mikroskop i narzuciwszy p³aszcz na ramiona, ruszy³a na parking posamochód.Powiedzia³a Davidowi, ¿e chce mieæ broñ, postanowi³a j¹ zatem kupiæ.W Bartlet nie by³o magazynu ze sprzêtem sportowym, ale sklep Staleya handlowa³miêdzy innymi broni¹ paln¹.Jego w³aœciciel gotów by³ s³u¿yæ Angeli wszelk¹pomoc¹.Zapyta³, po co potrzebna jej broñ, a kiedy odpar³a, ¿e do ochrony domu,namawia³ j¹ na kupno dubeltówki.W niespe³na piêtnaœcie minut Angela dokona³a wyboru: kupi³a samopowtarzaln¹,dwunastostrza³ow¹ strzelbê.Staley by³ uszczêœliwiony, mog¹c objaœniaæ jej, jakj¹ ³adowaæ i roz³adowywaæ.Zwróci³ te¿ szczególn¹ uwagê na przestrzeganie zasadbezpieczeñstwa oraz zachêca³ do przeczytania do³¹czonej do strzelby instrukcjiobs³ugi.Nios¹c broñ do samochodu, Angela czu³a siê zak³opotana.Mimo i¿ prosi³aStaleya, by dok³adnie owin¹³ zakup papierem, i tak ³atwo by³o poznaæ, co tenpakunek zawiera.W drugiej rêce trzyma³a pude³ko z nabojami.Z ulg¹ schowa³a strzelbê do baga¿nika i ju¿ mia³a wsi¹œæ do samochodu, kiedypopatrzywszy przez park na posterunek policji, zmieni³a zamiar.Czu³a siê winnaz powodu wywo³ania poprzedniego dnia scysji z Robertsonem.Wiedzia³a, ¿e Davidma racjê: nie warto by³o sobie robiæ wroga z szefa policji.Nawet jeœlinieudolnie prowadzi³ œledztwo w sprawie Hodgesa.Zostawi³a samochód i ruszy³a w stronê posterunku.Robertson zgodzi³ siê j¹przyj¹æ, ju¿ po dziesiêciu minutach znalaz³a siê wiêc w jego gabinecie.- Mam nadziejê, ¿e nie przeszkadzam - powiedzia³a, siadaj¹c na podsuniêtymkrzeœle.- Nie, sk¹d¿e - odpar³ policjant.- Nie zabiorê panu du¿o czasu - zapewni³a.- Pracujê w s³u¿bie publicznej i moim obowi¹zkiem jest wys³uchaæ, co ma pani dopowiedzenia - odrzek³ szeryf z cynicznym uœmiechem.- Przysz³am przeprosiæ pana za moje wczorajsze zachowanie.- Och? - zdumia³ siê Robertson, najwyraŸniej zaskoczony tym oœwiadczeniem.- Zachowa³am siê niew³aœciwie - ci¹gnê³a Angela.- Serdecznie pana proszê owybaczenie.Wszystko przez to, ¿e tak g³êboko prze¿y³am odnalezienie w moimdomu tych zw³ok.- Có¿, mi³o mi, ¿e pani przysz³a - powiedzia³ policjant, wci¹¿ nie mog¹cotrz¹sn¹æ siê ze zdumienia.- Przykro mi z powodu Hodgesa.Ta sprawa jest wci¹¿otwarta i gdy tylko pojawi siê coœ nowego, dam pani znaæ.- W³aœnie dziœ rano pojawi³o siê coœ nowego - oœwiadczy³a Angela, naglezmieniaj¹c temat, po czym wyjawi³a szeryfowi, ¿e jest bardzo prawdopodobne, i¿morderca ma na rêku zanieczyszczon¹ wêglem bliznê, jak po zranieniu siêo³Ã³wkiem.- O³Ã³wkiem? - zapyta³ z niedowierzaniem Robertson.- Tak.- Wyci¹gnê³a praw¹ d³oñ i pokaza³a ma³¹, ciemn¹ plamkê na skórze.- Coœtakiego jak to.Mam to od trzeciej klasy.- Ach, rozumiem - pokiwa³ g³ow¹ policjant, uœmiechaj¹c siê krzywo.- Có¿,dziêkujê, ¿e mi pani o tym mówi.- A tak przy okazji: specjaliœci z zak³adu medycyny s¹dowej stwierdzili tak¿e,¿e fragmenty skóry znalezione pod paznokciami Hodgesa z ca³¹ pewnoœci¹ nale¿¹do jego mordercy.Ustalili na ich podstawie wzór DNA.- Problem polega na tym, ¿e ów skomplikowany wzór DNA nie na wiele siê przyda,skoro nie ma nikogo podejrzanego - odpar³ Robertson.- Kiedyœ w ma³ym miasteczku w Anglii znaleziono gwa³ciciela w³aœnie dziêkiokreœleniu jego DNA - powiedzia³a Angela.- Jedyn¹ rzecz¹, jak¹ tam uczyniono,by³o zbadanie DNA wszystkich mieszkañców miasta.- Ha! - zawo³a³ Robertson.- Ju¿ sobie wyobra¿am, co powiedzia³oby AmericanCivil Liberties Union, gdybym próbowa³ zrobiæ to samo w Bartlet.- Wcale pana do tego nie namawiam - odrzek³a kobieta.- Chcia³am tylko, ¿ebypan wiedzia³, ¿e uda³o siê ten wzór DNA ustaliæ.- Dziêkujê - powiedzia³ policjant, wstaj¹c.Angela tak¿e podnios³a siê zmiejsca.Robertson sta³ przez chwilê przy oknie, patrz¹c, jak jego goœæ wsiada dosamochodu i odje¿d¿a.Kiedy b³êkitne volvo zniknê³o mu w koñcu z oczu, podniós³s³uchawkê i wywo³a³ zakodowany w pamiêci telefonu numer.- Trudno w to uwierzyæ, ale ona wci¹¿ jeszcze nie odczepi³a siê od tej sprawy.Jest jak pies, który zwêszy³ trop.Wracaj¹c ze spotkania z Robertsonem, Angela czu³a siê nieco lepiej, choæ wci¹¿nie mog³a pozbyæ siê wra¿enia, ¿e przyjêcie przez szeryfa jej przeprosinniczego nie zmieni.Intuicja podpowiada³a jej, i¿ policjant nie kiwnie nawetpalcem, by wyjaœniæ sprawê zabójstwa Hodgesa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL