[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sam mógł przecież nie wiedzieć kto jest kim, ale podjął ryzyko i opłaciło się tak, jak nawet on nie mógł się spodziewać.Przeżyłeś, ale bez pamięci, a on ochrzcił cię jako Granta.– Mówił o szantażu – powiedziałem.– I sądząc z tego, co mówisz, miał wszelkie podstawy, żeby przypuszczać, że będę chciał go szantażować, jeśli jestem Grantem.Ktoś taki jak Grant nie cofnąłby się przed szantażem.Ale czy Frank Trinavant mógłby go szantażować?– Nie – odpowiedziała bez namysłu Clare.– On był inny.Ponadto domaganie się należnych praw nie jest szantażem.– Cholera, ta historia sama się gryzie we własny ogon – powiedział Mac z niesmakiem.– Jeśli jesteś Grantem, nie możesz go szantażować, bo nie masz o co.Dlaczego więc Matterson mówi o szantażu? – przyglądał mi się z namysłem.– Moim zdaniem Matterson popełnił przestępstwo, którego byłeś świadkiem i boi się, że wszystko wyjdzie na jaw, ponieważ pozbawiłoby go to wszelkiego oparcia.– Jakie przestępstwo?– Wiesz, o czym mówię – sapnął Mac – nie ma co udawać, że nie wiadomo o co chodzi.Powiedzmy otwarcie, że chodzi o morderstwo.Później nie rozmawialiśmy już więcej na ten temat.Stwierdzenie Maca było zbyt ostateczne i nie warto było spekulować nie mając żadnych konkretnych dowodów, to znaczy: spekulować głośno.Mac uciekł do domowych zajęć i odmówił dalszych deliberacji, ale zauważyłem, że cały czas patrzy na mnie uważnie, aż w końcu miałem dość jego pytającego spojrzenia, wyszedłem na dwór i usiadłem nad strumieniem.Pod pretekstem kupowania nowych koców i materaców dla Maca Clare wzięła Jeepa i pojechała do miasta.Mac postawił mnie w sytuacji, z jaką nigdy jeszcze nie miałem w życiu do czynienia.Wspomniałem okres swoich ponownych narodzin w szpitalu w Edmonton i tak jak nigdy jeszcze dotychczas, spróbowałem odnaleźć jakąkolwiek wskazówkę pozwalającą ustalić kim jestem.Nic jednak nie skutkowało; nagle okazało się, że mam do wyboru dwie równie możliwe przeszłości.Znacznie bardziej odpowiadał mi Trinavant.Słyszałem wystarczająco dużo o Johnie, żeby móc być dumnym, że jestem jego synem.Jeśli jednak okaże się, że jestem Frankiem, skomplikują się moje stosunki z Clare.Rzuciłem kamień do wody, leniwie zastanawiając się nad tym, jak bliskie jest pokrewieństwo między Frankiem i Clare, i na ile może uniemożliwić małżeństwo, ale doszedłem do wniosku, że nie może.Po tym, gdy Mac na zakończenie użył krótkiego i dosadnego słowa, żeby określić całą sytuację, potrzebowaliśmy czasu.Wcześniej rozważyliśmy już z grubsza różne możliwości w odniesieniu do Mattersona, ale do niczego nie doszliśmy.Matterson miał alibi w postaci samego Maca.Obracałem w myślach różne warianty i przypuszczenia, myśląc o Grancie i Trinavancie jako o dwóch osobach, które mogłem znać w odległej przeszłości, ale jako o obcych ludziach, bez odniesienia do samego siebie.Była to technika, której nauczył mnie Susskind, służąca zmniejszeniu stopnia uczuciowego zaangażowania w kłopoty Granta.Nic oczywiście nie osiągnąłem i gdy wróciła Clare dałem spokój.Znów nocowałem w lesie, ponieważ Clare jeszcze nie wyjechała do siebie w dolinę Kinoxi, a dom miał tylko dwa pomieszczenia.Znów miałem Sen.Po gorącym śniegu płynęły strumienie krwi i rozlegała się kaskada dźwięków jakby rozstępowała się ziemia.Obudziłem się nie mogąc nabrać powietrza ze zdławionym w gardle zimnym nocnym powietrzem.Rozpaliłem ognisko, zrobiłem kawę i wypiłem spoglądając w stronę domu, gdzie promień światła w oknie wskazywał, że i tam ktoś przez pół nocy nie śpi.Zastanowiłem się, czy to Clare.VIIPóźniej nie działo się zbyt wiele.Nie robiłem żadnego ruchu przeciw Bullowi Mattersonowi, a McDougall do niczego mnie nie namawiał.Musiał chyba zdać sobie sprawę, że potrzebuję czasu, żeby poradzić sobie z nowym problemem.Clare pojechała do siebie do domu w dolinie Kinoxi.Gdy się żegnaliśmy, powiedziałem:– Może nie powinnaś była zabraniać mi przeprowadzenia badań na swojej ziemi.Być może trafiłbym na większą odkrywkę magnezu albo czegoś innego i nie doszłoby wtedy do zatopienia doliny.– Przypuśćmy, że znalazłbyś coś teraz – powiedziała wolno – czy to by zmieniło sytuację?– Jeśli trafienie byłoby naprawdę duże, mogłoby się okazać, że rząd woli mieć kopalnię niż zaporę, kopalnia daje większe zatrudnienie.– To dlaczego nie przyjedziesz i nie sprawdzisz? – Uśmiechnęła się.– Taka ostatnia próba.– Dobrze – powiedziałem.– Daj mi tylko jeszcze trochę czasu na uporządkowanie moich spraw.Zająłem się badaniami, ale trzymałem się z dala od zapory.Mimo gwarancji bezpieczeństwa Mattersona, mogło coś wyniknąć na przykład między mną a Jimmim Waystandem, albo z tymi dwoma kierowcami ciężarówek, jeśli bym się na nich natknął, a wolałem uniknąć kłopotów, przynajmniej dopóki nie uspokoję się wewnętrznie.Szperałem więc na ziemiach państwowych na zachodzie, nie szukając niczego konkretnego i tylko na wpół skupiając się na pracy.Po dwóch tygodniach wróciłem do Fort Farrell, równie niezdecydowany co przedtem.W nocy często miałem sny i nie robiło mi to wcale dobrze.Sny zmieniały się i stawały przerażająco realistyczne: spalone ciała rzucone na ziemi w zaśnieżonej dolinie, trzask rzucających czerwony blask na śnieg płomieni i klekoczący z przerażającą intensywnością dźwięk.Gdy wróciłem do domu do Maca, byłem wykończony.Mac bardzo się mną przejął.– Przykro mi, że to spowodowałem, synu – powiedział.– Może nie należało poruszać tego tematu.– Dobrze zrobiłeś – stwierdziłem ciężko.– Nie jest to dla mnie łatwe, Mac, ale radzę sobie.Rozumiesz chyba, jaki to wstrząs, że od ciebie zależy, jaką wybierzesz sobie przeszłość.– Jestem narwany – rzekł impulsywnie Mac.– Dziesięć minut namysłu, i nie zrobiłbym takiego głupstwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL