[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawaæ by siê mog³o, ¿e podw³adnych Kuellera nieobchodzi to, czy prze¿yj¹, czy zgin¹, byle tylko walka zakoñczy³a siê ichzwyciêstwem.Nie mia³ pojêcia, jaki dowódca potrafi³by przemieniæ ¿o³nierzy wtak bezmyœlne istoty.Ani Thrawnowi, ani Daali, ani nawet samemu Imperatorowinie uda³o siê nak³oniæ ani zmusiæ ¿o³nierzy do takiego bezgranicznegopoœwiêcenia.Czasami odnosi³ wra¿enie, ¿e okrêty wroga s¹ obs³ugiwane nie przez¿ywe istoty, ale przez androidy.Wedge spojrza³ na androida pochylaj¹cego siê w pobli¿u konsolety.Przypomnia³sobie ostrze¿enie Luke'a, aby unieruchomiæ wszystkie automaty.- Selo - powiedzia³.- Chcê, ¿eby ten android zosta³ natychmiast wy³¹czony.- Ale¿, panie generale, nie mo¿emy pozwoliæ sobie, ¿eby jego pracê wykonywa³jakiœ cz³owiek.- Oczywiœcie, ¿e mo¿emy, i to niejeden, lecz kilku, je¿eli zaistnieje takapotrzeba.Tajemnica kry³a siê w androidach.Wedge liczy³ na to, ¿e odkryje j¹, nieprzestaj¹c toczyæ walki.Myœliwce typu TIE kr¹¿y³y nad „Szalonym Karrde'm" niczym muchy nad psuj¹cym siêmiêsem.W³aœciciel jachtu nie przestawa³ strzelaæ do nich, raz po raz niszcz¹cjak¹œ maszynê, ale na miejsce wyeliminowanych z walki nadlatywa³y nastêpne.Gwiezdne niszczyciele zbli¿a³y siê do kalamariañskiego kr¹¿ownika, dowodzonegoprzez genera³a Ceousê.Gdyby Wedge by³ androidem, trzyma³by siê œlepo uprzednio ustalonegoharmonogramu albo planu walki - a¿ do zwyciêstwa.Nie wykaza³by ¿adnejinicjatywy ani nie zwraca³by uwagi na ponoszone straty.A wiêc to on pope³ni³ b³¹d.Postêpowa³ zgodnie z uprzednio ustalonym planem,mimo i¿ wszystko wskazywa³o na to, ¿e poniesie klêskê.- Ginbothamie - odezwa³ siê szorstko.- Chcia³bym, ¿ebyœ zacz¹³ strzelaæ do„Szalonego Karrde'a".- S³ucham, panie generale? - zapyta³ Hig, jakby nie dos³ysza³ rozkazuprze³o¿onego.- Proszê otworzyæ ogieñ do „Szalonego Karrde'a".Proszê chybiæ, ale niechstrza³ sprawi wra¿enie, ¿e celem by³ luksusowy jacht.PóŸniej proszê przestawiæcelownik i post¹piæ w ten sam sposób z „Kalamarem", kr¹¿ownikiem dowodzonymprzez genera³a Ceousê.- Chce pan, ¿ebym strzela³ do naszych statków, panie generale?- Tak jest, do naszych statków, ¿o³nierzu -potwierdzi³ Wedge.Chwyci³ ochron¹ porêcz, ¿a³uj¹c, ¿e nie mo¿e zwierzyæ siê dowódcom innychjednostek z przeczucia, które nagle go ogarnê³o.Pomyœla³, ¿e na razie bêd¹musieli zadowoliæ siê wykonywaniem jego rozkazów.Pierwsza b³yskawica rozjaœni³a mroki przestworzy.Przelecia³a nisko, o w³oschybiaj¹c zarówno „Szalonego Karrde'a", jak i przelatuj¹cy pod nim myœliwiectypu TIE.- Proszê nie przerywaæ ognia - rozkaza³ Antilles.Druga czerwona smuga poszybowa³a w stronê statku Karrde'a.Nieznacznie chybi³ai jacht, i nieprzyjacielskie maszyny typu TIE.- W³aœnie otrzymujemy wiadomoœæ z „Szalonego Karrde'a", panie generale.- Chcê jej wys³uchaæ - odpar³ Wedge, zbieraj¹c siê w sobie, poniewa¿ by³pewien, co us³yszy.- Co wy tam wyprawiacie? Usi³ujê wam pomóc, durnie!Mówi³ mê¿czyzna.Sprawia³ wra¿enie rozgniewanego.Niezwykle rozgniewanego.- Bêdzie odpowiedŸ, panie generale? Wedge odszed³ od konsolety komunikatora.- Proszê teraz ostrzelaæ kr¹¿ownik genera³a Ceousy.- Co takiego? Panie generale, czy pan oszala³?Wedge odwróci³ siê w stronê oficera, który pozwoli³ sobie na tê uwagê.- Nie pana interes, czy oszala³em, czy nie.Jestem pañskim dowódc¹.Proszêzrobiæ, jak rozkaza³em.- Ale¿, panie generale, opracowane przez admira³a Ackbara nowe regu³y walkimówi¹.- ¯e mo¿e pan zmusiæ mnie do rezygnacji z zajmowanego stanowiska, je¿eliudowodni pan, ¿e jestem z³ym dowódc¹.G³osz¹ tak¿e, ¿e fakt, i¿ nie zgadza siêpan z niektórymi rozkazami, nie oznacza jeszcze, ¿e jestem z³ym dowódc¹.Proszêotworzyæ ogieñ, gdy¿ w przeciwnym razie zdegradujê i pana, i pañskichpodw³adnych.Hig odwróci³ siê w stronê ekranu monitora.W przestworza poszybowa³y œwietlistesmugi, które niemal otar³y siê o kad³ub gwiezdnego kr¹¿ownika.Odbi³y siê odochronnych pól i musnê³y myœliwiec typu TIE, który wiruj¹c, zacz¹³ oddalaæ siêod wypalonego wraku „Tatooine".- Wedge'u? Wedge'u? - W odbiorniku komunikatora rozleg³ siê g³oszaniepokojonego Ceousy.- Wedge'u, jesteœ tam?- Cia³em i duchem, panie generale.- Twoi artylerzyœci ostrzeliwuj¹ mój „Kalamar".- Przykro mi, panie generale, ale tylko wykonujê swoje obowi¹zki.- Wedge'u, czy nic ci siê nie sta³o?- Otwórzcie ogieñ, ¿o³nierzu, ale tym razem do obu statków naraz - rozkaza³Antilles.Z³¹czy³ d³onie za plecami i usi³uj¹c ukryæ radoœæ, zacz¹³ przechadzaæ siê pomostku.Jego plan zaczyna³ przynosiæ pierwsze owoce.Myœliwce TIE przesta³yostrzeliwaæ „Szalonego Karrde'a" i „Kalamar".W tej chwili martwi³ siê tylkotym, jak zachowaj¹ siê gwiezdne niszczyciele.Nastêpne strza³y poszybowa³y w obie strony.Trafi³y dwie maszyny typu TIE iodbi³y siê o energetyczne pola os³on „Szalonego Karrde'a".- Mówi³em ci, ¿ebyœ strzela³ tak, by nie trafiæ tych statków -odezwa³ siêAntilles.- Przykro mi, panie generale - odpar³ Ginbotham.- Nie potrafimy strzelaæ takprecyzyjnie jak piloci naszych maszyn typu A.- Chybienie celu o rozmiarach ksiê¿yca nie powinno sprawiæ ci trudnoœci,Ginbothame.- Tak jest, proszê pana.- Nie przerywaæ ognia.- Wedge'u! - Z komunikatora rozleg³ siê g³os genera³a Ceousy.- Wedge'u!- Jestem tu, panie generale.Przykro mi, ale pani przewodnicz¹ca Organa Solopostanowi³a, ¿e to ja mam byæ dowódc¹ tej wyprawy.- Wszyscy o tym doskonale wiemy, ale strzela pan do swoich ludzi!- Doprawdy, generale? Doprawdy?Wedge uniós³ rêkê i przesun¹³ d³oni¹ po gardle, daj¹c znak, by przerwano³¹cznoœæ ze wszystkimi jednostkami.Tylko w taki sposób móg³ daæ do zrozumieniaCeousie, ¿e planuje coœ niezwyk³ego.Albo genera³ mu uwierzy, albo nie.Tozreszt¹ i tak nie mia³o znaczenia.Kilka nastêpnych chwil zdecyduje opowodzeniu jego planu.Nieprzyjacielskie gwiezdne niszczyciele jeszcze bardziej siê zbli¿y³y.- Znalaz³y siê w zasiêgu naszych dzia³, panie generale - zameldowa³ Ginbotham.- Mam ustalone wspó³rzêdne celów, zak³adaj¹c, ¿e bêd¹ nimi oba statki.Je¿elipan pozwoli.- Nie pozwalam, ¿o³nierzu.Chcê, ¿eby otworzy³ pan znów ogieñ do „SzalonegoKarrde'a" i „Kalamaru".- Panie generale.- I tym razem, kiedy pan chybi, proszê dopilnowaæ, ¿eby rykoszet trafi³ jeden zmyœliwców typu TIE.Ich piloci zaczynaj¹ sprawiaæ wra¿enie, ¿e chc¹ znóww³¹czyæ siê do walki.- Tak jest, panie generale.Wygl¹da³o na to, ¿e Ginbotham pogodzi³ siê z losem i zrezygnowa³ z zadawaniadalszych pytañ.B³yskawice ponownie przeciê³y czerñ przestworzy.Wedgeobserwowa³ je, ale nie przesta³ zaciskaæ palców r¹k, z³¹czonych za plecami.Pierwszy strza³ trafi³ w panel z ogniwami s³onecznymi myœliwca typu TIE, odbi³siê od niego i zniszczy³ inn¹ maszynê.„Szalony Karrde" zrobi³ zwrot iskierowa³ siê w stronê „Kalamaru".W tej samej chwili gwiezdne niszczyciele równie¿ zmieni³y kurs i zwróci³y siêdziobami w stronê okrêtu Wedge'a.Myœliwce typu TIE polecia³y za oddalaj¹cymsiê jachtem i gwiezdnym kr¹¿ownikiem.- Panie generale, nie obronimy siê, walcz¹c sami przeciwko obu gwiezdnymniszczycielom - odezwa³a siê Sela.- Wiem o tym - odpar³ Wedge.Mia³ nadziejê, ¿e nie bêdzie musia³.ROZDZIA£ 50Almania sprawia³a wra¿enie wyludnionej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL