[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mog³aœ tego za³atwiæ, kiedy na nas czekaliœcie?- Jak niby mia³am to zrobiæ? - prychnê³a Tova.- Dooko³a ci¹gle krêcili siê ludzie i zwierzêta i bez koñcajeszcze ich przybywa³o.- Tovie chodzi o to, ¿e gromadzili siê nasi sprzymie-rzeñcy - ³agodzi³ Nataniel.- Znam Tovê nie od dziœ,wiem, ¿e kiedy jest g³odna, zawsze traci humor.- Tak, to bardzo ludzka cecha - przyzna³ Targenor.- Wobec tego zrobimy postój, by nasi ¿yj¹cy przyjacielemogli siê posiliæ.Zapatrzy³ siê przez mg³ê w stronê, gdzie musia³oznajdowaæ siê wejœcie do Doliny Ludzi Lodu.Gdy znowusiê odezwa³, w jego g³osie brzmia³a rozpacz pomieszanaz fanatycznym wprost uporem:- Ale potem wejdê do Doliny.Nie poddam siê,dopóki siê nie dowiem, jaki los spotka³ moj¹ siostrê Tiili.Targenor, Nataniel i Sarmik - wszyscy trzej - zareago-wali w podobny sposób: g³Ã³wny cel wyprawy, ocalenieœwiata przed Tengelem Z³ym, zszed³ na drugi plan.Przyœwieca³o im teraz jedno: odnaleŸæ najbli¿szych i ze-mœciæ siê na straszliwym przodku.Przy³¹czy³ siê do nich jeszcze ktoœ.Niezwyk³y mê¿czyz-na.Ale to chyba z³e okreœlenie, lepiej by³o powiedzieæ:istota, stworzenie.Nikt jednak nie mia³ w¹tpliwoœci, ¿e jestto osobnik p³ci mêskiej.Kiedyœ by³ Demonem Nocy, teraz- kimœ jedynym w swoim rodzaju.Tamlin, bardziejcz³owiek ni¿ demon, mieszka³ wœród czarnych anio³Ã³ww Czarnych Salach, co z pewnoœci¹ tak¿e wywar³o na niegowp³yw.On równie¿ musia³ kogoœ pomœciæ.Tajfun by³ jegoojcem, a Demony Wichru krewniakami po mieczu.Tajfuna i dziewiêtnaœcie wybranych Demonów Wich-ru Lynx pos³a³ do Wielkiej Otch³ani.Z tego powodu Tamlin nienawidzi³ Tengela Z³ego.Podobnie jak Targenora, Nataniela i Sarmika, tak¿eTamlina popycha³y do walki pobudki natury osobistej.Mo¿e mia³o to wielkie znaczenie? Mo¿e to w³aœnienapawa³o ich wszystkich fanatyczn¹ ¿arliwoœci¹, niezbêd-n¹ do zniszczenia j¹dra wszelkiego z³a, ciemnej wody?ROZDZIA£ IVSzybkim krokiem wêdrowali przez p³askowy¿, a¿wreszcie mg³a zrzed³a i unios³a siê nad ziemiê na tylewysoko, ¿e mo¿na j¹ by³o nazwaæ chmurami.W miarê jakpoprawia³a siê widocznoœæ, ros³a te¿ ciekawoœæ wêdrow-ców.Mo¿e ju¿ wkrcitce zobacz¹ wejœcie do Doliny?P³askowy¿ okaza³ siê jednak wcale nie tak otwartyi p³aski jak przypuszczali.By³ go³y, bez jednego drzewa,nie rós³ tam nawet samotny krzak ja³owca ani zaroœlakar³owatej brzozy, tylko zesz³oroczna trawa, i tak niewi-doczna spod œniegu.Stopy id¹cych zapada³y siê w podtop-nia³ej wiosennej brei, zostawiaj¹e w niej g³êbokie œlady.Gabriel poczu³ siê nieswojo, kiedy obejrzawszy siê zasiebie zobaczy³ odciski butów zaledwie kilkorga ludzi.Ichgrupa liczy³a przecie¿ oko³o stu istot.Nie widzia³ ich, nie naprawdê.Postanowili "zachowaæanonimowoœæ", jak okreœli³ to Marco.Dostrzega³ jednakwielk¹ armiê cieni, towarzysz¹cych wybranym.Widzia³oczywiœcie Iana, Tovê i Nataniela, a tak¿e Runegoi Halkatlê.Marco natomiast, na stanoweze ¿¹danie Tar-genora, sta³ siê niewidzialny.Obawiano siê, ¿e mo¿ezostaæ rozpoznany.Jak dot¹d Tengel Z³y nie wiedzia³,kim jest Marco.Ale byli z nimi wszyscy ich przyjaciele.Gabrielorientowa³ siê, ¿e Targenor i Dida id¹ w pobli¿u najbar-dziej dostojnych wœród duchów, takich jak Lilith, którejnie wolno niczym uraziæ, czy Sol i Tengela Dobrego,bêd¹cych dla wszystkich wzorem.Tu¿ za Natanielem pod¹¿a³ Linde-Lou, nie odstêpuj¹-cy na krok syna ukochanej Christy.Gabriel wyczuwa³jego obecnoœæ.Na skraju lewej flanki posuwa³ siê oddzia³demonów Tronda, a na prawym skrzydle maszerowa³Tamlin na czele dziewiêtnastu Demonów Nocy.Gabriel wmawiaj¹c sobie, ¿e dostrzega sojusznikówLudzi Lodu, przesadza³ nieco.Zauwa¿y³ ich pozycjew chwili, gdy wielk¹ gromad¹ mieli wyruszyæ spodwzgórz z³ych czarowników.Wówczas to Targenor wyda³polecenie i wszyscy powoli zniknêli.Ale odró¿nia³ Taran-gaiczyków tu¿ przed Tov¹.Ku-zynka maszerowa³a w jednym szeregu z Ianem, Runemi Halkatl¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL