[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie by³ pó³g³Ã³wkiem i aczkolwiek przez trzy dni zajmowa³ siê sob¹, w atmosferzedomu od wczoraj zaczyna³ coœ wêszyæ.Po¿ywienie w³aœciwie siê nie pogorszy³o,ale czegoœ w nim zabrak³o, ponadto jego ¿ona nie bra³a udzia³u w wieczornychbiesiadach, przy stole towarzyszy³a mu tylko Justynka.Nie mia³ o tonajmniejszych pretensji, przynajmniej by³ spokój, czeka³ jednak na proœby opieni¹dze, nieco zaintrygowany zw³ok¹.Raz tylko zada³ k¹œliwe pytanie, czyma³¿onka nie zapad³a przypadkiem na jak¹œ œmierteln¹ chorobê, na cosiostrzenica odpar³a spokojnie, ¿e nie, na chorobê nie, ale odbywa kuracjê, wktór¹ osoby p³ci mêskiej nie powinny wnikaæ.Karola tak to zaskoczy³o, ¿ewiêcej ju¿ o nic nie pyta³.Teraz, na widok spostponowanej odzie¿y i szlochaj¹cej gorzko Malwiny, naglezrozumia³ wszystko.Nie drgn¹³ w nim nawet cieñ litoœci, chocia¿ starania, jako takie, w g³êbiduszy pochwali³.Tyle ¿e ich skutki wyda³y mu siê nieco idiotyczne.- Mo¿na wiedzieæ, co ci siê sta³o? - spyta³ z niechêci¹, ale g³osem normalnym.- Jestem.taka.strasznie.g³odna.! - wy³ka³a z dna rozpaczy Malwina.Karol sta³ nad ni¹ i rozmyœla³.Nie musia³ sobie precyzowaæ wszystkich wnioskóws³owami, wystarczy³o mu kilka krótkich b³ysków.- Jednak¿e nie rozwiodê siê z tob¹ - rzek³ wreszcie.- Jeœli wytrzymasz dokoñca tygodnia, uwierzê, ¿e masz jakiœ charakter.Jesteœ zdolna do panowanianad w³asn¹ osobowoœci¹, tego zatem bêdê wymaga³.Pozwolisz, ¿e przejdê doszafy.Omijaj¹c starannie czarny welur na pod³odze, uda³ siê w g³¹b pomieszczenia.Jego s³Ã³w wys³ucha³a tak¿e Justynka, która trafi³a do garderoby w poszukiwaniuciotki, pe³na obaw, ¿e ta nieznoœna baba ukrad³a coœ z kuchni i ¿re to w jakimœk¹cie.Nie odezwa³a siê, poczeka³a na wyjœcie wuja.£kania Malwiny umilk³y, nim jeszcze wyszed³.Nie od razu dotar³o do niej to orozwodzie, przez okropne œciskanie w do³ku wszystko przebija³o siê z trudem,ale jednak dotar³o.Wywo³a³o dziki zamêt w umyœle.Unios³a g³owê i zamruga³aoczami.- Cioci bêdzie potrzebna nie tylko figura, ale tak¿e i twarz - powiedzia³aJustynka surowo.- Co ciocia robi najlepszego? Od p³aczu siê chudnie, owszem,ale pod warunkiem, ¿e odbiera apetyt.Twarz niszczy nieodwracalnie.- Nie wchodzi.- chlipnê³a Malwina i siêgnê³a po kieckê u stóp.- Pojutrze wejdzie, jeœli ciocia wytrwa.Nie dostanie ciocia herbaty, tylkosam¹ wodê mineraln¹ i trzy centymetry z g³owy, bo to bêdzie o pó³tora litrap³ynu mniej.A nawet jeœli, ta w cêtki wejdzie swobodnie.- Do szafirów nie pasuje.- To ciocia weŸmie srebrny szal.Czy ciocia nie s³ysza³a, co wujek powiedzia³?- S³ysza³am.A co.?- ¯e nie bêdzie siê z cioci¹ rozwodzi³.A przecie¿ tym siê ciocia najbardziejdenerwuje, nie? Okaza³a ciocia charakter i nie chcia³a pieniêdzy.Z welurem w d³oni Malwina podnios³a siê ze sto³ka.Zamêt w jej umyœle jeszczeszala³, ale ju¿ zaczyna³ siê porz¹dkowaæ.- O pieni¹dzach nie mówi³.Rozwód, rozwód.no dobrze, ale za to bêdzie czegoœwymaga³!- Sama ciocia akurat wymaga od siebie szczytowych wysi³ków.I proszê, udajesiê! A bêdzie pewnie wymaga³, ¿eby ciocia myœla³a wiêcej o nim.- Przecie¿ bez przerwy o nim myœlê! - oburzy³a siê Malwina i wetknê³a kieckêJustynce.- Masz, powieœ to.Nic innego nie robiê, tylko myœlê o nim, bo gokocham.I nagle przysz³o jej na myœl, ¿e zaraz, spokojnie, jeœli on zrezygnowa³ zrozwodu.WyraŸnie powiedzia³, ¿e siê z ni¹ rozwodzi³ nie bêdzie.W takimrazie nie musi go zabijaæ! A w ka¿dym razie nie w takim poœpiechu.A skoronie musi go zabijaæ, to i alibi jej niepotrzebne, nie musi z takim wysi³kiemudawaæ, ¿e kocha go nad ¿ycie, Bo¿e drogi, spadaj¹ z niej te wszystkietrudnoœci i udrêki! Wreszcie bêdzie mia³a trochê czasu dla siebie!Prawie siê rozpromieni³a, a g³Ã³d zel¿a³ wyraŸnie.Przestanie p³aciæ tejagencji, zyska jakiœ luz finansowy, a w ostatecznoœci niech bêdzie, weŸmiesrebrny szal.- Ale ciocia trochê nie tak myœli jak trzeba - powiedzia³a Justynka, uk³adaj¹cwelur na rami¹czku.- Ja wiem, co wuj przez to rozumia³ i o co mu chodzi.Mogêcioci powiedzieæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL