[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³o prawd¹! Z dalszych pytañ pojê³am niezbicie, ¿e o dwunastej trzydzieœcipiêæ przeklêty telefon wywabi³ ofiarê z pokoju, usuwaj¹c j¹ zarazemdefinitywnie z pola widzenia pozosta³ych przy ¿yciu wspó³pracowników.Nadomiar z³ego wyraŸnie by³o widoczne, ¿e podejrzewaj¹ mnie o jego autorstwo.— Nie, proszê panów — powiedzia³am kategorycznie.— Przyjmijcie do wiadomoœciraz na zawsze: poza wymyœleniem wszystkiego wstêpnie, nie kiwnê³am palcem wtej sprawie.Nie ruszy³am siê z miejsca.Siedzê w pokoju z trzema facetami,którzy wprawdzie wychodzili, ale pojedynczo.Nigdy wszyscy razem! Jeden siedziprzede mn¹, jeden za mn¹, a jeden obok mnie.Przynajmniej dwóch musi mniewidzieæ.Czy œwiadectwo dwóch osób wam wystarczy?— Na razie jeszcze nie mamy tego œwiadectwa — mrukn¹³ kapitan.Pomyœla³am sobie, ¿e je¿eli ten cymba³, Leszek, w przyp³ywie poczucia humoruoœwiadczy, ¿e nie zwraca³ na mnie uwagi i ¿e nie zauwa¿y³by, nawet gdybym sta³ana g³owie, to nie pozostanie mi nic innego, jak tylko udowodniæ, ¿e nie mia³ampowodu.To znaczy przyznaæ siê do przestêpstwa!Przes³uchanie zaczê³o siê robiæ coraz bardziej interesuj¹ce i nieco zagadkowe.Pytania o reakcjê i poczynania wszystkich obecnych, o prywatne kontakty ipowi¹zania z nieboszczykiem by³y zrozumia³e.Jasne, ¿e usi³uj¹ znaleŸæ jakiœrozs¹dny motyw, s³usznie pow¹tpiewaj¹c, ¿e go ktoœ zabi³ za opóŸnienieprojektu.Zrozumia³e jest te¿, ¿e badaj¹ nasze alibi, staraj¹c siê wreszciekogoœ wyeliminowaæ, bo dwadzieœcia sztuk zbrodniarzy to stanowczo za du¿o,nawet dla ludzi otrzaskanych z przestêpstwami.Ale stopniowo zaczê³y padaæpytania zdumiewaj¹co celne!Tajemniczym sposobem kojarzyli ze sob¹ ró¿ne sprawy i osoby, trafiaj¹c w samœrodek tarczy.£¹czyli Kacpra z Monik¹, W³odka z pewn¹ pani¹, dziwnie du¿owiedzieli o dodatkowych zarobkach Kazia, o interesach Kajtka i Jarka.Sk¹d?Kto, u diabla, móg³ im o tym powiedzieæ?By³am mniej wiêcej zorientowana, co us³yszeli w czasie wstêpnego badaniapersonelu w poszczególnych pokojach.Nikt siê nie rozwodzi³ nad prywatnymisprawami.Przede mn¹ odpowiada³ w gabinecie tylko Janusz, ale Janusz nie móg³ich o tym poinformowaæ z tego prostego powodu, ¿e sam wiedzia³ mniej ni¿ oni.¯adnych badañ poza terenem pracowni nie zd¹¿yli jeszcze przeprowadziæ, wiêcco, u licha? Nie s¹ przecie¿ jasnowidz¹cy?Tak mnie to zaintrygowa³o, ¿e zapomnia³am o ostro¿noœci, odpowiadaj¹c napytania szczegó³owo i z wielkim przejêciem, kiedy nagle pad³y s³owa, którezabrzmia³y mi w uszach nadzwyczaj niemile:— A pani? Czy nie prowadzi³a pani przypadkiem jakichœ interesów finansowych zzamordowanym?Trafiona celnym strza³em milcza³am, udaj¹c, ¿e sobie przypominam, bo niewiedzia³am, co odpowiedzieæ.Wiedz¹ czy nie?.Sk¹d wiedz¹?!.— Czy nie zaci¹ga³a pani przypadkiem jakiejœ po¿yczki? — spyta³ z jadowit¹uprzejmoœci¹ prokurator.— Od denata? Albo mo¿e wspólnie z denatem?.Trwa³am w rozterce i nadal w milczeniu.Z jednej strony nie mia³am najmniejszejochoty stawaæ przed s¹dem w charakterze oskar¿onej o przestêpstwo naturyfinansowej, a z drugiej owo przestêpstwo zdejmowa³o ze mnie podejrzenie ozamordowanie Tadeusza.Nie mia³am pojêcia, co wybraæ.Uzna³am, ¿e jeœliwiedz¹, to i tak mi nic nie pomo¿e, a jeœli nie, zawsze jeszcze zd¹¿ê siêwyprzeæ, wiêc tym bardziej na razie milcza³am.— Dziêkujemy pani — powiedzia³ nagle prokurator i zanim zd¹¿y³am oprzytomnieæ,przes³uchanie okaza³o siê skoñczone.Podpisa³am kilometrowy maszynopissier¿anta i wysz³am z gabinetu g³êboko zaniepokojona.Przede mn¹ pytali tylko Janusza, który zna³ moje interesy z Tadeuszem.Januszim powiedzia³?.Niemo¿liwe!— Janusz, coœ ty im nagada³? — spyta³am, siadaj¹c przy swoim stole.— Sprawdzaliœmy szyje, czy ktoœ nie ma œladów duszenia — odpar³ Janusz.—WyobraŸ sobie, wszyscy maj¹ czyste! Jakaœ mania mycia czy co?— Zostaw szyje.— przerwa³am.— Ale kartki zginê³y — przerwa³ mi z kolei Wiesio.— Pyta³em wszystkich i niktsiê nie przyznaje.Ciekawe, co siê z nimi sta³o.— Zesz³y same z tablicy og³oszeñ i ze zmartwienia utopi³y siê w wychodku —powiedzia³am z gniewem.— Przestañcie siê wyg³upiaæ! S³uchaj no ty, odpowiadajnatychmiast, dlaczego mnie wsypa³eœ?— Ja ciê wsypa³em? — oburzy³ siê Janusz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL