[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bełkot.- Zaszyfrowane? - spytał Bishop.- Nie - popatrz, po prostu strzępy książek, stron internetowych, grafiki.Zwykłe wypełniacze.- Gillette uniósł głowę i spojrzał w sufit, poruszając w powietrzu palcami, jakby pisał na niewidzialnej klawiaturze.- Co to może znaczyć, fałszywa bomba, śmieci w komputerze.Tony Mott, który zdążył się już pozbyć hełmu i kamizelki, powiedział:- No dobrze.Phate wymyślił to wszystko, żeby nas wyciągnąć z biura.Ale po co?- Jezu Chryste! - krzyknął Gillette.- Już wiem po co! Frank Bishop też już wiedział.Spojrzał szybko na Gillette’a.- Próbuje się dostać do ISLEnetu!- Właśnie! - potwierdził Gillette.Chwycił telefon i zadzwonił do CCU.- Przestępstwa komputerowe, sierżant Miller.- Tu Wyatt.Posłuchaj.- Znaleźliście go?- Nie, posłuchaj.Zadzwoń do sysadmina ISLEnetu i każ mu zawiesić całą sieć.Natychmiast.Na moment zapadła cisza.- Nie zrobią tego - powiedział Miller.- To przecież.- Muszą.W tej chwili! Phate próbuje się tam włamać.Pewnie już to zrobił.Niech nie zamykają systemu, tylko wstrzymają.Wtedy będę mógł ocenić szkody.- Ale cały stan funkcjonuje dzięki.- Musisz to zrobić!Bishop zabrał mu słuchawkę.- To rozkaz, Miller.Wykonać.- Już, w porządku.Zadzwonię.Nie będą zachwyceni.Ale zadzwonię.Gillette westchnął.- Wykiwał nas.Wszystko od początku do końca było podstępem - wystawienie na przynętę zdjęcia Lary Gibson, żeby zdobyć nasz adres, włamanie do komputera CCU, zwabienie nas tutaj.Kurczę, a zdawało mi się, że to my wyprzedzamy go o krok.Linda Sanchez zabezpieczyła wszystkie dowody, dołączając do nich karty identyfikacyjne, i załadowała dyskietki i komputer do składanych pudeł kartonowych, które nosiła ze sobą, jak gdyby na co dzień zajmowała się przeprowadzkami.Potem spakowali wszystkie narzędzia i wyszli z pokoju.Wracając do samochodu, Frank Bishop i Gillette zauważyli szczupłego mężczyznę z wąsikiem, który przyglądał im się z drugiego końca parkingu.Wydawał się znajomy i po chwili Gillette przypomniał sobie: Charles Pittman, detektyw z okręgu Santa Clara.- Nie mogę pozwolić, żeby ten gość cały czas wtrącał się do naszych działań - powiedział Bishop.- Połowa chłopaków z okręgów prowadzi obserwację, jakby się przyglądali imprezie bractwa absolwentów.Ruszył w stronę Pittmana, ale detektyw zdążył wsiąść do swojego nieoznakowanego samochodu, uruchomić silnik i odjechać.Bishop zadzwonił do biura szeryfa okręgu.Połączył się z pocztą głosową Pittmana i zostawił mu wiadomość, aby jak najszybciej się z nim skontaktował.Zadzwonił telefon Boba Sheltona.Po chwili rozmowy detektyw powiedział:- To Miller.Administrator systemu był wściekły jak diabli, ale zawiesił ISLEnet.Mówiłeś, że zadbałeś o to, żeby nie dostał się do tej sieci - warknął do Gillette’a.- I zadbałem - odparł Gillette.- Odłączyłem system od sieci i usunąłem wszystkie informacje o nazwach użytkowników i hasłach.Prawdopodobnie Phate włamał się do ISLEnetu dlatego, że sam wszedłeś do sieci, żeby mnie sprawdzić.W ten sposób zdobył numer identyfikacyjny komputera CCU, pokonał firewall i zalogował się, używając twojej nazwy i hasła.- Niemożliwe, wszystko skasowałem.- A wymazałeś wolne miejsce na dysku? Nadpisałeś tymczasowe i niepotrzebne pliki? Zaszyfrowałeś logi i nadpisałeś?Shelton milczał.Odwrócił głowę, unikając spojrzenia Gillette’a i utkwił wzrok w strzępach mgły płynącej w stronę zatoki San Francisco.- Nie zrobiłeś tego - rzekł Gillette.- Dlatego Phate dostał się do sieci.Wykorzystał program do odzyskiwania skasowanych danych i zdobył wszystko, czego potrzeba do włamania.Mógłbyś nie wciskać mi kitów na ten temat.- Gdybyś nie kłamał i powiedział, że byłeś Valleymanem i znałeś Phate’a, nie sprawdzałbym cię - bronił się Shelton.Gillette odwrócił się ze złością i ruszył w stronę samochodu.Bishop go dogonił.- Jeżeli naprawdę dostał się do ISLEnetu, wiesz, do czego ma dostęp? - spytał detektywa Gillette.- Do wszystkiego - odrzekł Bishop.- Ma dostęp do wszystkiego.Wyatt wyskoczył na parking CCU, zanim Bishop zdążył zatrzymać samochód.Sprintem wbiegł do budynku.- Jakie szkody? - spytał.Miller i Patricia Nolan siedzieli przy komputerach, lecz haker skierował pytanie tylko do Patricii.- Ciągle są offline - odparła - ale jeden z asystentów sysadmina podrzucił nam dyskietkę z logami.Właśnie ją sprawdzam.Pliki rejestrowe - logi - przechowują informacje o tym, jacy użytkownicy łączyli się z systemem, jak długo, co robili i czy podczas połączenia logowali się do innego systemu.Gillette zasiadł przed monitorem i zaczął wściekle walić w klawiaturę.Z roztargnieniem podniósł kubek ze swoją poranną kawą, napił się i wzdrygnął, czując gorzki smak zimnego płynu.Odstawił kubek i wrócił do przeglądania logów ISLEnetu, tłukąc w klawisze.Chwilę później uświadomił sobie, że siedzi obok niego Patricia Nolan.Postawiła przed nim kubek świeżo parzonej kawy.Zerknął na konsultantkę.- Dzięki.Uśmiechnęła się.W odpowiedzi kiwnął głową i na moment zatrzymał spojrzenie na jej twarzy.Siedząc blisko niej, Gillette dostrzegł, że Patricia ma bardzo napiętą skórę twarzy.Być może potraktowała swój plan odnowy na tyle poważnie, że poddała się operacji plastycznej.Pomyślał przelotnie, że gdyby używała mniej pudru, zaczęła kupować nieco lepsze ubrania i przestała co kilka minut odgarniać sobie włosy z twarzy, można by ją uznać za całkiem ładną kobietę.Nie przesadnie piękną, ale atrakcyjną.Wrócił do pracy.Jego palce grzmociły ze złością w klawisze.Gillette cały czas myślał o Bobie Sheltonie.Jakim cudem ktoś, kto miał pewne pojęcie o komputerach i był właścicielem dysku Winchester, mógł się zachować tak lekkomyślnie?Wreszcie uniósł wzrok i oznajmił:- Nie jest tak źle.Phate faktycznie był w ISLEnecie, ale zdążył tam spędzić zaledwie czterdzieści sekund, zanim Stephen zawiesił system.- Czterdzieści sekund.To chyba za mało, żeby mógł coś zdobyć, nie? - zapytał Bishop.- Jasne - odrzekł haker.- Mógł co najwyżej popatrzeć na menu główne i otworzyć kilka plików, ale żeby się dostać do zastrzeżonych informacji, musiałby znać inne hasła.Mógłby je złamać specjalnym programem, ale to zajęłoby co najmniej pół godziny.Bishop skinął głową.- No to udało się przynajmniej jedno.W zewnętrznym świecie dochodziła siedemnasta, znów padało, a na ulicach powoli zaczynał się popołudniowy szczyt.Dla hakera nie istnieje jednak popołudnie ani ranek, ani noc.Jest czas spędzony w Świecie Maszyn i poza nim.Phate był w tym momencie offline.Choć oczywiście nadal siedział przed komputerem w ślicznym, udającym dom budynku przy EL Monte w Los Altos.Przeglądał strony zawierające dane, które ściągnął z ISLEnetu.Wszyscy w wydziale przestępstw komputerowych byli przekonani, że Phate spędził w ISLEnecie zaledwie czterdzieści dwie sekundy.Nie wiedzieli jednak, że gdy tylko dostał się do systemu, jeden ze sprytnych demonówTrapdoora przejął kontrolę nad wewnętrznym zegarem i nadpisał wszystkie logi z informacjami o połączeniach i pobieraniu danych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL