[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogę w to uwierzyć, myślała Harriet.Nie mogę uwierzyć, że oboje z Damienem siedzimy tujak w rodzinie, podczas gdy tak niedawno każde z nas planowało wyjechać z Heathcote.Zerknęła na niego, ale z wyrazu jego twarzy trudno było coś wyczytać i sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie.Po kolacji każdy zajął się własnymi sprawami.Charlie, za radą pielęgniarza, położył się spać.Isabel odwiozła Harriet do pokoju gościnnego i wyszła na spotkanie, Damien zniknął w swoim gabinecie.Harriet jeszcze przez kilka minut rozmyślała, siedząc na wózku.W końcu uznała, że jest zmęczona.O kulach pokuśtykała pod prysznic, a potem do łóżka.Usiadła, poprawiła poduszki i przypomniała sobie, że nie zamknęła drzwi.Wstała, żeby to naprawić, i wtedy usłyszała stuknięcie zewnętrznych drzwi.Damien.Momentalnie zaschło jej w gardle i nie była w stanie wykrztusić słowa.Widocznie usłyszał jej kaszlnięcie, bo zapukał lekko w uchylone drzwi sypialni.– Mogę?Stanął w nogach łóżka i patrzył na jej piżamę w szarą kratę, więc odpowiedziała pytającym spojrzeniem.–Przyszedłeś…–Chciałem pogadać.Już wiem, że zajmiesz się obrazami i bardzo się z tego cieszę.Widzę, że naprawdę lubisz tu być, kochasz sztukę, no i… chyba trudno byłoby ci znaleźć lepsze miejsce na rekonwalescencję.– Wstał, żeby wpuścić do środka skrobiącą w drzwi Tottie.Suka podeszła do łóżka i oparła pysk na kolanach Harriet, której wzrok od razu złagodniał, kiedy zaczęła głaskać kosmaty psi łeb.–Już raz chciałam wyjechać i wiesz, co się stało – mruknęła.– Więcej tego nie zrobię.–Nie powinnaś, tym bardziej że chciałbym ci jeszcze coś zaproponować.Wiesz, że Charlie gra w szachy?Pokiwała głową.–Będzie potrzebował pomocy, żeby przez to wszystko przebrnąć.Nie będziecie oczywiście grali w szachy całymi dniami, ale skoro przez pewien czas jesteście w podobnej sytuacji, moglibyście sobie wzajemnie pomóc.Nie będziesz przecież od świtu do zmierzchu pracowała przy obrazach.Popatrzyła na niego.–A ty?–Ja?–Będziesz tutaj? – spytała, zakłopotana.–Tak, ale zajęty.Przyjadą goście z Afryki.Odwróciłem kolejność – wyjaśnił, widząc jej zaskoczenie.– Zamiast jechać do nich, zaprosiłem przedstawicieli tamtej firmy tutaj.Nie zorganizuję im może safari z dzikimi zwierzętami, ale mamy Wielką Rafę Koralową, Kimberley, Cape York, Arnheim, świetne łowiska.A gdyby domagali się dreszczyku, mamy tu mnóstwo krokodyli.Nie mogła się nie roześmiać.–Więc o to chodzi w wielkim biznesie?–Tak lepiej – pochwalił.– Nie tylko, ale to jego istotna część.–Co lepiej? – spytała ciekawie.–Uśmiechnęłaś się pierwszy raz, odkąd wjechałaś w bramę.–Daj spokój, nie musisz się przejmować moim nastrojem.Poświęciła całą uwagę Tottie, wciąż siedzącej cierpliwie przy łóżku.Damien nie zdążył jej odpowiedzieć, bo poczuł w kieszeni wibrowanie telefonu.– Przepraszam cię – mruknął.– Muszę odebrać.Śpij dobrze.Wyszedł, gasząc światło; została zapalona tylko mała lampka przy łóżku.Pstryknął palcami i Tottie posłusznie podreptała za nim.Stuknęły zamykane drzwi.Harriet leżała jeszcze przez chwilę, a potem zgasiła lampkę przy łóżku.Dlaczego czuła pustkę i samotność, a jednocześnie niepokój? To nie miało sensu.Powinna raczej czuć ulgę, tymczasem jej chciało się płakać.Doskonale zdawała sobie sprawę, że żadna inna umowa między nimi nie wchodzi w grę.Ale jak miała tak obojętnie mieszkać z nim pod jednym dachem, nawet jeśli nieczęsto bywał w domu, skoro tak bardzo za nim tęskniła, skoro go pokochała?ROZDZIAŁ DZIESIĄTYTrzy miesiące później w Heathcote nie było już śladu wózków inwalidzkich i kul.I Harriet, i Charlie wydobrzeli, ona całkowicie, on prawie.Damien dotrzymał słowa i bywał w domu nader rzadko.Ale któregoś wieczoru wrócił do domu z wiadomością, że umowa z Południową Afryką została sfinalizowana.Doskonała nowina, ale główny bohater był zmęczony i potrzebował odpoczynku–Zostanę w domu przez jakiś czas – powiedział, odkładając serwetkę na stół.Wciąż miał na sobie szary garnitur i błękitną koszulę, ale zdjął krawat.–Nawiasem mówiąc, ten deser prawie odpowiadał twoim standardom, Harriet – dodał.–To oczywiste – powiedziała Isabel.– Sama go zrobiła.–Jak to?–No… – zawahała się Harriet.–Ta kucharka okazała się mieć więcej talentów, niż sądziliśmy – wyjaśnił Charlie.– Świetnie gotowała, piekła fantastyczne ciasta, ale odkryliśmy, że znikają niewielkie sumy pieniędzy.Wiesz, jak to jest.Najpierw człowiek myśli, że się pomylił albo że je gdzieś wydał, ale to się zdarza coraz częściej, a sumy są coraz większe.–Rozumiem, że ją zwolniłaś? – spytał Damien Isabel.–Niezupełnie… Ma przecież na utrzymaniu starą matkę.Pozwoliłam jej odejść.A że nie znalazłam jeszcze nikogo na jej miejsce, Harriet była tak dobra, że zgodziła się ją zastąpić.–Co my byśmy zrobili bez Harriet? – wymamrotał Damien.– I jak to się dzieje, że Heathcote przyciąga albo podpalaczy, albo drobnych złodziejaszków?–Kucharz właściwie nie był podpalaczem.Po prostu zachował się nieostrożnie.Damien skrzywił się i wstał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL