[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to bardzo krótki.Jace, wciąż zachmurzony, milczał.– Powiedzmy, że nie zniosła dobrze rozstania.Wydzwaniała do nas przez kilka dni.Gabe zmarszczył czoło.– Daliście jej numery swoich komórek? Straciliście rozum?– Nie, do cholery! – wybuchnął Jace, który do tej pory się nie odzywał.– Dzwoniła do firmy.Wiele razy.Musiałem zagrozić, że ją pozwę do sądu za nękanie, i dopiero wtedy odpuściła.Gabe się zaśmiał.– Myślałem, że wiecie, co robicie.Że znacie się na dziewczynach i wiecie, które wybrać.– To szaleństwo – mruknął Ash.– Już nie wiem, jak mielibyśmy je sprawdzać.Jace sarknął.– Może powinniśmy zawierać z nimi umowy, jak ty.Ustalić pewne sprawy, zanim pójdziemy do łóżka.Ash zakrztusił się drinkiem i Gabe spojrzał na nich ciężkim wzrokiem.Po godzinie i kilku kolejkach, gdy Jace i Ash znowu żartowali z kelnerkami, Gabe zerknął na zegarek i zobaczył, że zbliża się jedenasta.Cholera.Powiedział Mii, że nie wróci późno.I prosił, żeby na niego czekała.A siedział tu i gadał z Jace’em i Ashem o niczym.Postanowił odczekać jeszcze piętnaście minut i wymówić się czymś.Uratował go występ taneczny, który przykuł uwagę Asha i Jace’a.Gabe nie był nim zainteresowany.Nie, gdy w domu czekała na niego taka cudowna kobieta jak Mia.Ta myśl sprawiła mu wielką satysfakcję.Mia czekała na niego w domu, w jego łóżku.Więcej motywacji nie potrzebował.Wstał więc, pożegnał się z przyjaciółmi, mówiąc, że nazajutrz musi wcześnie wstać, i ruszył do wyjścia.Jace i Ash przyjęli to z roztargnieniem, mruknęli „Do zobaczenia” i ponownie skupili się na tancerkach.Do domu miał niedaleko.Wysiadłszy z samochodu, pospieszył do windy, jakby coś go gnało.Po wejściu do mieszkania zobaczył, że Mia ze względu na niego zostawiła zapalone światło w holu.Uśmiechnął się, ale nagle ze ściśniętym sercem uzmysłowił sobie, że nie musiała tego robić.Ona sama była dla niego światłem.Promieniem słońca w pochmurny, chłodny dzień.Rozbierając się, wszedł do sypialni i przystanął.Uśmiechnął się ponownie, gdy zobaczył Mię leżącą na boku pośrodku łóżka, z głową na poduszce.Była przykryta kołdrą aż po brodę i spała jak kamień.Jego penis tymczasem był już sztywny, napierał na spodnie.– Spokojnie, mały – mruknął Gabe.– Nie dziś.Członek jednak nie chciał go słuchać.Ożył już i domagał się wypuszczenia na wolność.Gabe, ignorując pokusę, żeby obudzić ją i wejść w nią szybkim pchnięciem, spokojnie rozebrał się do końca, a potem ostrożnie odchylił kołdrę.Położył się obok Mii i nakrył.Ona wciąż spała głęboko, ale jakby wyczuła jego obecność, bo przysunęła się i go objęła.Uśmiechnął się znowu, wziął ją w ramiona i przytulił.Owszem, pożądał jej, ale tak… też było miło.Rozdział 23Mia obudziła się następnego ranka, czując, że naprężone ciało wciska ją w materac.Miała rozchylone uda, a pomiędzy nie wciskał się twardy penis.Wciągnęła gwałtownie powietrze i oprzytomniała.Gabe patrzył jej w oczy.– Dzień dobry – mruknął i pocałował ją.Nie była nawet w stanie odpowiedzieć nic sensownego.Poczuła falę intensywnego podniecenia, które narastało z każdym pchnięciem Gabe’a.Trzymał ją mocno za biodra, wbijając ją w łóżko, tak że była kompletnie unieruchomiona.Mogła tylko leżeć i delektować się tym, co jej robił.To był szybki numerek.Nie powolne dążenie do spełnienia.Gabe poruszał się w niej mocno, uderzając ją biodrami.Jednocześnie lizał ją po szyi, a potem lekko ugryzł w koniuszek ucha.Przebiegły ją ciarki i jęknęła, sama bliska orgazmu.– Spójrz mi w oczy, kotku.Idojdź.To wypowiedziane gardłowym tonem polecenie podnieciło ją tak, że zapłonęła.Cała napięta, spojrzała Gabe’owi w oczy.– Powiedz moje imię – szepnął.– Gabe!Patrząc na nią, słysząc swoje imię wychodzące z jej ust, pochylił się, naparł na nią i wytrysnął głęboko w jej wnętrzu.Potem, zdyszany, leżał na niej przez dłuższą chwilę, czując pod sobą ciepłe miękkie ciało.Wreszcie uniósł się na przedramionach, pocałował ją w nos i popatrzył na nią czule.– Tak lubię zaczynać dzień – mruknął.Przetoczył się na łóżko, poklepał ją po pupie i powiedział:– Wskakuj pod prysznic, kotku.Musimy iść do pracy.Cholerny wesołek.Ponieważ poprzedni dzień obfitował we wrażenia, Mia niemal z lękiem myślała, co przyniesie ten, który właśnie się zaczął.Mimo że rano uprawiali już seks, i to ostry, gdy tylko przyszli do pracy, Gabe włożył jej w tyłek drugi korek.Niesądziła, że to cholerstwo występuje wtylu rozmiarach! Nie mogło ich być już wiele więcej, bo ten, który nosiła w sobie tego dnia, był naprawdę duży! Miała wrażenie, że dziwnie się z nim porusza, więc starała się jak najmniej chodzić po biurze; podniecona, przeważnie siedziała w gabinecie, wiercąc się na fotelu.Tymczasem Gabe był stale zajęty.Trzy wideokonferencje.Dwa zebrania, a do tego niezliczone telefony, które musiał odbierać.Nie było szansy na seks, który rozładowałby napięcie.Znowu więc zaczęła się dąsać, choć sama czuła, że to śmieszne.Gdy przyszła pora na wyjęcie korka, poczuła wielką ulgę.Chciała pozbyć się tego świństwa i wyjść już z pracy.Dostawała szału.Ale przynajmniej miała przed sobą miłą perspektywę: kolację z Jace’em i Ashem.Wsiadła do samochodu z Gabe’em, bo na to nalegał.Kazał kierowcy po drodze odwieźć ją do mieszkania.Podczas jazdy milczeli, choć Gabe cały czas trzymał ją za rękę.Niemal tak,jakby potrzebował z nią fizycznego kontaktu.Możliwe, bo tego dnia niewiele się widzieli.Byli sami tylko rano, gdy wkładał jej korek, i po południu, kiedy go wyjmował.Pogładził kciukiem jej dłoń, jakby rysował na niej jakiś wzór, jednocześnie spoglądając przez okno.Mianie była nawet pewna, czy jest świadom jej obecności, czy nie, ale za każdym razem gdy próbowała zabrać rękę, mocno zaciskał na niej palce.Może tęsknił za nią, tak jak ona za nim.Była to głupia myśl, ale cóż… nie mogła wyrzucić jej z głowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL