[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu o tym wiem, i ju¿.Podobnie jakwiêkszoœæ mê¿czyzn, za przeproszeniem wszystkich feministek.Nie przepraszaj.Wiêkszoœæ kobiet nie ma nic przeciwko temu.Czy uwierzysz, ¿etwoja wspania³a, wykszta³cona siostra, która zaaplikowa³a go spodarce Kanadywiele ekonomicznych zastrzyków, wrzeszczy wniebog³osy, kiedy zobaczy mysz, ana widok szczura wpada niemal w panikê?Potwierdza to moj¹ teoriê, ¿e inteligentne kobiety s¹ bardziej uczciwe odpozosta³ych.Masz racjê, Johnny, ale nie zrozumia³eœ, co mia³am na myœli.Od piêciu latDavid radzi sobie coraz lepiej, ka¿dy nastêpny miesi¹c jest lepszy odpoprzedniego.Wszyscy wiemy, ¿e nigdy nie wróci ca³kowicie do zdrowia, bo zbytwiele przeszed³, ale gnêbi¹ce go zmory zniknê³y ju¿ niemal bez œladu.Przesta³wychodziæ na d³ugie, samotne spacery do lasu, z których wraca³ zpokiereszowanymi rêkami, bo atakowa³ drzewa.Przesta³ p³akaæ wieczora mi wgabinecie, kiedy nie móg³ sobie przypomnieæ, kim jest ani co robi³.To wszystkominê³o, Johnny! W naszym ¿yciu pojawi³y siê promyki s³oñca! Wiesz, co chcêprzez to powiedzieæ?Wiem - odpar³ powa¿nie.Dlatego tak bardzo siê bojê, ¿e to, co siê teraz dzieje, mo¿e przywo³aæ zpowrotem tamten koszmar!W takim razie miejmy nadziejê, ¿e to nie potrwa d³ugo.Marie ponownie utkwi³a badawcze spojrzenie w twarzy swego brata.Zbyt dobrze ciê znam, braciszku.Coœ przede mn¹ ukrywasz.Sk¹d¿e znowu.Tak, jestem tego pewna.Ty i David.Nigdy nie mog³am tego zrozumieæ.Nasidwaj starsi bracia, tacy solidni, tak godni zaufania, mo¿e nie jakieœ or³yintelektu, ale na pewno wystarczaj¹co m¹drzy.A mimo to wybra³ w³aœnieciebie.Dlaczego, Johnny?Nie mówmy na ten temat - odpar³ sucho St.Jacaues i cofn¹³ rêkê, któr¹ przezca³y czas trzyma³ na d³oni siostry.Ale ja muszê! Chodzi o moje ¿ycie, o nasze ¿ycie! Mam ju¿ dosyæ tajemnic, niezniosê ani jednej wiêcej.Powiedz mi, Johnny, dlaczego on wy bra³ akuratciebie?St.Jacques odchyli³ siê na krzeœle, uniós³ niepewnie d³oñ do czo³a i spojrza³b³agalnie na swoj¹ siostrê.W porz¹dku.Wiem, co czujesz.Pamiêtasz, jak szeœæ czy siedem lat temuopuœci³em nasze ranczo, mówi¹c, ¿e chcê spróbowaæ ¿ycia na w³asn¹ rêkê?Oczywiœcie.Z³ama³eœ tym serce rodzicom, bo zawsze traktowali ciê jakukochanego.Zawsze traktowali mnie jak dziecko! - przerwa³ jej najm³odszy St.Jacques.-Odgrywali jak¹œ kretyñsk¹ „Bonanzê", w której moi trzydziestoparoletni starsibracia s³uchali bez zmru¿enia oka starego, bigoteryjnego Kanadyjczykafrancuskiego pochodzenia.Jedyna m¹droœæ, jak¹ dysponowa³, mia³a oparcie wpieni¹dzach i ziemi.To nie jest ca³a prawda, ale nie bêdê siê sprzeczaæ.Nie mog³abyœ, Marie, bo robi³aœ to samo.Nieraz nie by³o ciê w domu przez ca³yrok.By³am zajêta.Ja te¿.Co robi³eœ?Zabi³em dwóch ludzi, a w³aœciwie dwie bestie, które wczeœniej zgwa³ci³y izamordowa³y moj¹ przyjació³kê.Co takiego?Nie krzycz tak g³oœno.Mój Bo¿e, jak to siê sta³o?Nie chcia³em dzwoniæ do domu, wiêc skontaktowa³em siê z twoim mê¿em, a moimprzyjacielem.Tylko on nie traktowa³ mnie jak niedorozwiniêtego dzieciaka.Wtedy wydawa³o mi siê to najbardziej logicznym rozwi¹zaniem i, jak siêokaza³o, by³a to najlepsza decyzja, jak¹ mog³em podj¹æ.Jego rz¹d by³ mu wiele winien, wiêc z Waszyngtonu natychmiast przys³ano doOttawy odpowiednio dobran¹ ekipê.Zosta³em uniewinniony - wiesz, samoobrona itak dalej.Nigdy mi o tym nie powiedzia³.B³aga³em go, ¿eby tego nie robi³.A wiêc dlatego.Ale ja dalej nic nie rozumiem!To bardzo proste, Marie.Jakaœ czêœæ jego umys³u wie, ¿e ja mogê zabiæ i ¿e tozrobiê, jeœli zajdzie potrzeba.Na patio zapad³a cisza, któr¹ przerwa³ dobiegaj¹cy z wnêtrza domu dzwonektelefonu.Zanim Marie zd¹¿y³a odzyskaæ g³os, w drzwiach pojawi³a siê starszaczarnoskóra kobieta.To do pana, panie John.Dzwoni pilot z du¿ej wyspy.Mówi, ¿e to coœ bardzopilnego, mon.Dziêkujê, pani Cooper - powiedzia³ St.Jacques, wstaj¹c z krzese³ka, i podszed³szybkim krokiem do drugiego aparatu, stoj¹cego w pobli¿u basenu.Rozmawia³przez kilka chwil, po czym spojrza³ na Marie, od³o¿y³ z trzaskiem s³uchawkê nawide³ki i wróci³ biegiem do swojej siostry.Pakuj siê! Wyje¿d¿acie st¹d!Dlaczego? Czy to by³ ten cz³owiek, który pilotowa³ nasz.W³aœnie wróci³ z Martyniki i dowiedzia³ siê, ¿e wczoraj wieczorem ktoœ pyta³ nalotnisku o kobietê z dwojgiem ma³ych dzieci.Nikt z za³ogi nie puœci³ pary zust, na razie.Poœpiesz siê.Mój Bo¿e, gdzie mamy siê ukryæ?Na razie w pensjonacie, dopóki czegoœ nie wymyœlê.Prowadzi tam tylko jednadroga, której strzeg¹ patrole.Nikt nie mo¿e siê tam dostaæ bez mojej wiedzy.Pani Cooper pomo¿e ci spakowaæ Alison.Szybko!W chwili gdy Marie wbieg³a do wnêtrza domu przez drzwi sypialni, telefonzabrzêcza³ ponownie.Johnny pogna³ do aparatu przy basenie, a kiedy do niegodotar³, z kuchni wychyli³a siê pani Cooper.To z siedziby gubernatora na Montserrat, panie John.Czego oni mog¹ chcieæ, do diab³a?Mam ich zapytaæ?Nie, ja siê nimi zajmê.Proszê pomóc mojej siostrze spakowaæ dzieci i za³adowaæ wszystko do rovera.Wyje¿d¿aj¹ natychmiast, jak tylko bêd¹ gotowi.Och, to bardzo ogromna szkoda, mon.Zaczê³am ju¿ siê przyjaŸniæ z maluchami.To rzeczywiœcie bardzo ogromna szkoda - mrukn¹³ St.Jacques i pod niós³s³uchawkê.- Tak?To ty, John? - us³ysza³ g³os zastêpcy gubernatora, cz³owieka, który szybko siêz nim zaprzyjaŸni³ i pomóg³ mu zorientowaæ siê w g¹szczu przepisówobowi¹zuj¹cych w brytyjskiej kolonii.- Czy mogê zadzwoniæ do ciebie póŸniej, Henry? Trochê siê œpieszê.Obawiam siê, ¿e nie ma na to czasu, koleœ.Otrzyma³em wiadomoœæ prosto zForeign Office.¯¹daj¹ natychmiastowej wspó³pracy, a poza tym to nicstrasznego.Hê.?Zdaje siê, ¿e o dziesi¹tej trzydzieœci przylatuje z Antiguy jakiœ weteranwojny z ¿on¹.Dziadek na³apa³ masê odznaczeñ, a poza tym wspó³pracowa³ œciœlez s¹siadami z drugiej strony Kana³u, wiêc ma zostaæ przyjêty z wszelkimihonorami.Henry, ja siê naprawdê œpieszê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL