[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inna kobieta powiedzia³a coœ na temat raka i to wszystko cozapamiêta³em.Potem kobieta w ciemnej sukni podesz³a bli¿ej i usiad³a na mnie!Nie czu³em jej ciê¿aru, ale z jakiejœ przyczyny natychmiast wsta³a.Us³ysza³emœmiech, ale moje myœli zajête by³y czymœ innym.NajwyraŸniej kontakt z kobiet¹,która mnie dotknê³a wszystko zmieni³.W tej samej chwili us³ysza³em mêski g³osmówi¹cy: „Myœlê, ¿e by³ ju¿ na zewn¹trz wystarczaj¹co d³ugo, lepiej zabierzmygo z powrotem".By³em rozdarty pomiêdzy chêci¹ pozostania i odejœcia, ale niespiera³em siê.Prawie natychmiast znalaz³em siê z powrotem w ³Ã³¿ku.Okaza³osiê, ¿e przez ca³y ten czas moja ¿ona wcale nie spa³a.Stwierdzi³a, ¿e nazmianê to wzdycha³em, to wydawa³em jêcz¹ce lub piszcz¹ce dŸwiêki, a potemodnios³a wra¿enie, ¿e oddycham bardzo s³abo, albo wcale.Poza tym nie widzia³aani nie s³ysza³a niczego, za wyj¹tkiem tego, ¿e œpi¹cy w naszym pokoju kotobudzi³ siê i by³ bardzo niespokojny.¯ona by³a tym wszystkim zaniepokojona izdenerwowana.Z pewnoœci¹ czu³bym to samo, gdyby coœ podobnego z ni¹ siêdzia³o.„Spotkanie" to wymaga³o potwierdzenia, wiêc zadzwoni³em do R.G.idowiedzia³em siê kilku ciekawych rzeczy.Po pierwsze, w seansie uczestniczy³ycztery kobiety.Zebra³y siê w jednym pomieszczeniu (saloniku) i by³y takw³aœnie ubrane.Kobieta w ciemnej sukni by³a identycznej postury jak ta, któr¹widzia³em i ona to przez nieostro¿noœæ usiad³a na krzeœle zarezerwowanym dlamnie.Mia³o to miejsce póŸnym wieczorem, oko³o 23:30.Seans dawno siê ju¿skoñczy³, a one siedzia³y przy stole i rozmawia³y.Wysoka kobieta zerwa³a siê z„mojego" krzes³a, kiedy reszta krzyknê³a: „Nie siadaj na Bobie!" Potemwszystkie rozeœmia³y siê z tego ¿artu.Jedna z kobiet nosi³a d³ug¹ bia³¹sukniê.S³owa, które zapamiêta³em nie zosta³y wypowiedziane (czy¿byporozumiewanie pozazmys³owe?) ale jedna z kobiet stwierdzi³a, ¿e poprzedniegodnia pracowa³a w Cancer Memorial Hospitali.Dwie z tych kobiet spotka³em ju¿wczeœniej, tzn.pani¹ M.oraz R.G., ale dwie pozosta³e by³y mi ca³kowicie obce.Cztery kobiety, ubiór dwóch z nich, siedzenie na krzes³ach, fakt, ¿e jednausiad³a „na mnie" i zerwa³a siê, œmiech, ma³y pokój, odniesienie do „raka" tonawet jak na mnie zbyt wiele zbie¿noœci przekraczaj¹cych mo¿liwoœæ halucynacji.Przekona³o mnie to.No i towarzysz¹cy mi mê¿czyŸni.Czy¿by pani M.rzeczywiœcie kontaktowa³a siê ze swym zmar³ym mê¿em i Indianinem? Do tej porynie wiedzia³em nawet, ¿e jej m¹¿ by³ blondynem! Muszê byæ mniej sceptyczny abardziej otwarty, jeœli chodzi o zdolnoœci pani M.Czas wizyty w pokoju zgodnyby³ z czasem rzeczywistych wydarzeñ.Halucynacja autosugestywna nie mo¿ezostaæ w tym wypadku ca³kowicie wykluczona, bo chocia¿ œwiadomie nie czyni³emprób podjêcia tej podró¿y, to jednak myœl o niej mog³a zostaæ podœwiadomiezachowana.A oto zaobserwowana zbie¿noœæ szczegó³Ã³w:1.Wielkoœæ pokoju.2.Liczba obecnych kobiet.3.Wolne krzes³o.4.Wygl¹d dwu kobiet.5.Wzmianka o „raku".6.Zachowanie kobiety siadaj¹cej na krzeœle.7.Œmiech ca³ej grupy.Mo¿liwoœæ nieœwiadomego przewidzenia powy¿szego na podstawie wczeœniejszychspostrze¿eñ:ad 1.Brak takiej mo¿liwoœci.Nigdy wczeœniej nie by³em w tym pokoju ani mi onim nie opowiadano.ad 2.Mo¿liwoœæ nieokreœlona.R.G.byæ mo¿e wspomina³ o iloœci kobietbior¹cych udzia³ w seansie.ad 3.Brak takiej mo¿liwoœci.Pomys³ z pustym krzes³em powsta³ tego wieczoru.ad 4.Brak mo¿liwoœci.Nigdy nie spotka³em tych kobiet wczeœniej ani niewidzia³em ich ubrañ.ad 5.Brak mo¿liwoœci.Nic nie wiedzia³em o pracy nieznanej kobiety w CancerMemorial Hospital.ad 6.Brak mo¿liwoœci.Zachowanie tej kobiety nie by³o zaplanowane.ad 7.Brak mo¿liwoœci.Reakcja kobiet by³a najzupe³niej spontaniczna.15 sierpnia 1963 r.popo³udnie.Nadzwyczaj udany eksperyment po d³ugiej przerwie.R.W., kobieta, któr¹ doœædobrze znam, gdy¿ przez d³ugi czas spotykaliœmy siê w pracy, bêd¹carównoczeœnie przyjació³k¹ œwiadom¹ moich „dzia³añ" (chocia¿ nastawiona do nichsceptycznie, pomimo raczej nieœwiadomego uczestnictwa), by³a w tym tygodniu nawakacjach na wybrze¿u New Jersey.Dok³adniejszego miejsca nie zna³em.Nieinformowa³em jej o jakimkolwiek eksperymencie, poniewa¿ pomyœla³em o nimdopiero dzisiaj (w sobotê).Tego popo³udnia po³o¿y³em siê z zamiaremwznowienia doœwiadczeñ i postanowi³em poczyniæ starania, aby „odwiedziæ"R.W., gdziekolwiek by siê znajdowa³a.(Regu³a pierwsza w moim przypadkumówi³a, ¿e najwiêkszy sukces odnosi³em odwiedzaj¹c osobê, któr¹ dobrze zna³ema mo¿liwoœæ taka nie nadarza³a siê zbyt czêsto).Po³o¿y³em siê w sypialnioko³o trzeciej po po³udniu, odprê¿y³em, poczu³em ciep³o (wysoki stopieñwibracji), a potem intensywnie pragn¹³em „przenieœæ" siê do R.W.Nast¹pi³oznajome wra¿enie ruchu, poprzez jasnob³êkitny zamazany obszar, a potemznalaz³em siê w czymœ co przypomina³o kuchniê.R.W.siedzia³a na krzeœle poprawej stronie.W rêku trzyma³a szklankê.Patrzy³a w stronê dziewcz¹t (obiemia³y oko³o osiemnastu lat, jedna blondynka, druga brunetka).Obie popija³y coœze szklanek.Rozmawia³y ale nie by³em w stanie us³yszeæ, o czym.Najpierwzbli¿y³em siê do dwóch dziewcz¹t i stan¹³em tu¿ przed nimi, ale nie uda³o misiê zwróciæ na siebie ich uwagi.Potem odwróci³em siê ku R.W.i zapyta³em, czyjest œwiadoma mojej obecnoœci w tym pomieszczeniu „Och tak, wiem, ¿e tu jesteœ"odpar³a (myœl¹ lub przy pomocy komunikacji pozazmys³owej, poniewa¿ w dalszymci¹gu rozmawia³a z dziewczêtami).Zapyta³em, czy bêdzie pamiêtaæ, ¿e tu by³em.„Och, z ca³¹ pewnoœci¹ bêdê pamiêta³a" nadesz³a odpowiedŸ.Powiedzia³em, ¿etym razem mam zamiar upewniæ siê, i¿ rzeczywiœcie bêdzie pamiêtaæ.„Bêdêpamiêta³a, jestem pewna, ¿e bêdê" zapewni³a R.W., w dalszym ci¹gu prowadz¹ckonwersacjê z dziewczêtami.Stwierdzi³em, ¿e muszê mieæ pewnoœæ i dlatego mamzamiar j¹ uszczypn¹æ.„Nie musisz tego robiæ, z pewnoœci¹ bêd¹ pamiêtaæ"powiedzia³a pospiesznie R.W.Powiedzia³em, ¿e muszê byæ pewny, wiêcpochyliwszy siê spróbowa³em j¹ uszczypn¹æ, jak mi siê wydawa³o ³agodnie.Uszczypn¹³em j¹ w bok tu¿ poni¿ej ¿eber.Jêknê³a g³oœno „Au! ", a ja zaskoczonyodsun¹³em siê do ty³u.Naprawdê nie przypuszcza³em, ¿e mogê j¹ uszczypn¹æ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL