[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umówi³am siê wiêc z lekarzem,który przeprowadza³ operacjê, i posz³am do niego.Poczekalnia by³a pe³na kobietczekaj¹cych na wizytê.Pielêgniarka zapowiedzia³a, ¿e doktor siê spóŸni.Odczu³am zawstydzenie, ¿e zabieram jego cenny czas — tamte kobiety przecie¿bardziej go potrzebowa³y ni¿ ja.Mimo to czeka³am i w koñcu zosta³a poproszonado gabinetu.Kiedy wszed³, pozna³ mnie i zapyta³, w czym mo¿e mi pomóc.Przypomnia³am muswoj¹ operacjê i oœwiadczy³am, ¿e muszê poznaæ prawdê o wszystkim, co nast¹pi³otamtej nocy po operacji.Zapyta³, dlaczego chcê to wiedzieæ, zaczê³am wiêcrelacjonowaæ mu fragmenty swoich prze¿yæ.Up³ynê³o czterdzieœci piêæ minut.Wpoczekalni pe³no by³o czekaj¹cych na niego ludzi, ale on siedzia³ nieporuszony.Zakoñczy³am wyjaœniaj¹c, ¿e nie szukam pretekstu, by go zaskar¿yæ, chcê tylkowiedzieæ, co siê wtedy ze mn¹ dzia³o — i ¿e to dla mnie bardzo wa¿ne.Bez s³owawsta³ i podszed³ do kartoteki.Kiedy wróci³, mia³ w oczach ³zy.Owszem,powiedzia³, tej nocy mia³y miejsce komplikacje, przez chwilê wydawa³o siênawet, ¿e jestem stracona, ale s¹dzi³, ¿e lepiej mi o tym nie wspominaæ.Podczas operacji straci³am du¿o krwi, potem mia³am krwotok jeszcze raz, w nocy.W momencie zgonu nikogo przy mnie nie by³o, poniewa¿ akurat wypada³a zmianady¿uru pielêgniarek.Nie móg³ mi wiêc powiedzieæ, jak d³ugo by³am martwa.Lekarze i pielêgniarki zajêli siê mn¹ dopiero rano i reanimowali mnie przezca³e przedpo³udnie.Zapyta³am doktora, dlaczego p³acze.Odpowiedzia³, ¿e te ³zy s¹ ³zami szczêœcia.Niedawno straci³ blisk¹ osobê, i w mojej opowieœci znalaz³ nadziejê.Mojeprze¿ycia z tamtego œwiata przynios³y mu pocieszenie.Wspomnia³ te¿, ¿e pewienpacjent przed kilkoma laty mia³ podobne doœwiadczenia — i wiele szczegó³Ã³wpokrywa³o siê z moj¹ opowieœci¹.Znalaz³ pociechê, dowiaduj¹c siê, ¿e ¿ycie niekoñczy siê wraz ze œmierci¹ i ¿e spotkamy jeszcze naszych bliskich.Po wyjœciu z gabinetu poczu³am siê wolna.Mog³am na zawsze zapomnieæ oszczegó³ach swojej fizycznej œmierci.Innym zaœ mog³am powiedzieæ zgodnie zprawd¹, ¿e naprawdê umar³am i powróci³am do ¿ycia.Mój wyj¹tkowy anio³W rok po owej wizycie u lekarza i szeœæ lat po moim prze¿yciu zadzwoni³a domnie moja siostra Dorothy z niecodzienn¹ histori¹.Opowiedzia³a mi o kobieciespodziewaj¹cej siê dziecka, które ma zostaæ oddane do adopcji.Oboje z mê¿embyli alkoholikami i ju¿ zabrano im z tego powodu jedno dziecko.Niestety,rodzina, która wziê³a pierwsze dziecko, mia³a za du¿o dzieci, by przyj¹æjeszcze i to.Poniewa¿ dziecko by³o rdzennie amerykañskiego pochodzenia,chciano, by zosta³o wziête tak¿e przez amerykañskich rodziców, najlepiejmaj¹cych ju¿ du¿¹ rodzinê.Dorothy wiedzia³a, ¿e przez jakiœ czas prze¿ywa³am depresjê, i pomyœla³a, ¿egdybym siê zajê³a jeszcze jednym dzieckiem — by³oby to ju¿ ósme — pomog³oby mito wróciæ do normalnego stanu.Potrzebny by³ ktoœ, kto wzi¹³by dziecko na parêmiesiêcy.Przedyskutowa³am to z Joe i ca³¹ rodzin¹ i mimo ¿e w³aœnie zapisa³amsiê na spo³eczny uniwersytet, by zacz¹æ zdobywaæ wy¿sze wykszta³cenie, zaczê³amrozwa¿aæ tê propozycjê.Moja córka, Cheryl, w³aœnie oczekiwa³a dziecka ipowiedzia³a, ¿e mog³aby codziennie wpadaæ, by mi pomagaæ, a¿ nabiorê wprawy wopiekowaniu siê niemowlêciem.Joe przyzna³, ¿e nie mia³by nic przeciwko temu,¿eby w domu znów by³o maleñstwo — nasze najm³odsze dziecko mia³o dwanaœcie lat.Powiedzia³am „tak" i zanim pracownica socjalna przynios³a nam do domu nasz¹drog¹ dziewuszkê, mia³am ju¿ wszystko przygotowane; wyci¹gnêliœmy star¹ko³yskê, któr¹ przechowywaliœmy dla wnuków, oraz inne drobiazgi u¿ywane przeznasze dzieci.Przywi¹za³am siê do ma³ej natychmiast, tworz¹c wiêŸ trudn¹ dozerwania.Powtarza³am sobie wprawdzie, ¿e przecie¿ wkrótce j¹ zabior¹, ale mojeserce nie chcia³o tego s³uchaæ.S¹d mia³ pewne trudnoœci w znalezieniu nowego domu w obrêbie bliskiej rodzinydziecka.Minê³y dwa miesi¹ce.Mojej córce urodzi³ siê ch³opczyk.Odwiedza³amwiêc ich tak czêsto, jak to tylko by³o mo¿liwe, zabieraj¹c ze sob¹ swoj¹przybran¹ córeczkê.By³a weso³a, pogodna i stale chcia³a, by j¹ pieœciæ.Kiedy chorowa³a lubszuka³a pociechy, wtula³a nosek w moj¹ szyjê, by czuæ mój oddech na swojejbuzi.To j¹ uspokaja³o, kiedy zawodzi³y wszystkie inne metody.Oczywiœciekocha³a j¹ ca³a rodzina.Z rana nasi synkowie, dwunaste- i czternastoletni,wykradali j¹ z ³Ã³¿eczka i zanosili do wspólnego pokoju, by siê z ni¹ bawiæ.W wieku dziesiêciu miesiêcy zaczê³a chodziæ.Jej oliwkowa cera by³a zdrowa irumiana, jak u innych dzieci.Codziennie rano naciera³am ca³e jej cia³koemulsj¹, a¿ skóra robi³a siê delikatna jak jedwab.Uwielbia³am wdychaæ jejzapach.Moja mi³oœæ do niej z ka¿dym miesi¹cem ros³a, a¿ ca³kiem zapomnia³am,¿e to nie moje dziecko.Mia³a dziesiêæ i pó³ miesi¹ca, kiedy pracownica socjalna zadzwoni³a do mnie zwiadomoœci¹, ¿e znaleziono jej krewnych w innym stanie.Adopcyjni rodziceprzyjad¹ zabraæ dziewczynkê za jakieœ parê dni.By³am jak og³uszona.Joe i japodpisaliœmy zobowi¹zanie, ¿e nie bêdziemy siê ubiegaæ o jej zaadoptowanie, iteraz byliœmy zdesperowani.Przez ca³y czas wiedzieliœmy, ¿e u nas niezostanie, ale teraz by³am w najwiêkszej rozpaczy, jak¹ tylko mo¿e odczuwaæmatka.Mia³am straciæ swoje dziecko.Otêpia³a pakowa³am jej rzeczy.Ludzie mówili coœ do mnie, ale ja ich nies³ysza³am.Przez g³owê przelatywa³y mi pytania, na które nie by³o odpowiedzi.Nigdy bym nie uwierzy³a, ¿e tak mocno zwi¹¿ê siê uczuciowo — ¿e tak bardzo bêdêkochaæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL