[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba ci nie przeszkadza, że zatrzyma się u nas na kilka dni.- A co byś zrobił, gdyby mi przeszkadzało? Spojrzał na nią dziwnie.- Cóż, w tym wypadku musiałabyś pójść na kompromis.Zmusiła się, by nie wybuchnąć, i odparła zupełnie spokojnie:- Nie, oczywiście, nie mam nic przeciwko temu.Jeśli zgodzi ci się pomóc, Holt będzie tu mile widzianym gościem.- Odwróciła się szybko, by nie zobaczył wyrazu jej oczu.- Na pewno wyciągnie mnie z tarapatów.Nie zgadzamy się w wielu rzeczach, ale jest jednym z najlepszych adwokatów w mieście.- Może ta sprawa zbliży was do siebie.W trudnych sytuacjach ludzie zapominają o wzajemnych urazach.- Wątpię - odparł z gorzkim uśmiechem.- Cień jego matki będzie zawsze stał między nami.- Przykro mi.- Pogodziłem się z tym.- Podszedł do niej.- Nie zaprzątaj sobie tym głowy, to nie twój problem.Według mnie nie warto wracać do przeszłości, bo co się stało, to się nie odstanie.A poza tym mamjeszcze jednego syna, za co będę ci dozgonnie wdzięczny.Jonah nigdy mnie nie zawiedzie.- I ja się o to modlę - odparła żarliwie.- Modlitwy nie mają tu nic do rzeczy.Tym razem dopilnuję, by syn poszedł w moje ślady.- Ależ on też będzie miał w tej sprawie coś do powiedzenia - niemal krzyknęła.Cóż, to odległa przyszłość, uznała i zrezygnowała z dalszej dyskusji.- Wiem, że ciężko znosisz obecną sytuację - powiedział łagodnie.- Nie martw się, niedługo wszystko wróci do normy.Z jakiegoś powodu to stwierdzenie nie tylko jej nie uspokoiło, ale jeszcze bardziej ją zirytowało.- Zeznałeś, że śmierć Dodsona nastąpiła na skutek nieprzewidzianych komplikacji medycznych.- Bo tak było - przerwał jej ostro.- Jednak nadal nie rozumiem, dlaczego uważasz, że nie ponosisz żadnej odpowiedzialności i w ogóle nie poczuwasz się do winy.- Skąd wiesz?- A czujesz się winny?- Nie, bo nie przyczyniłem się do jego śmierci.- Jednak ten człowiek umarł na stole operacyjnym.A ty.- Nie on pierwszy i nie ostatni.Maud pomasowała bolące skronie.- To zabrzmiało tak.- Bezdusznie - uzupełnił.- Właśnie.- Być może, ale w tym konkretnym przypadku naprawdę nie czuję się winny, bo zrobiłem wszystko, co do mnie należało.Boże, chyba nie zniosę dłużej jego pychy i arogancji, pomyślała zdesperowana.Po raz pierwszy spojrzała na męża z dystansem, obiektywnie, bez emocji.Nie spodobało jej się to, co zobaczyła.Stał przed nią starszy, znużony życiem mężczyzna, któremu ślubowała miłość i szacunek do grobowej deski.W rzeczywistości prawie w ogóle go nie znała.Zaślepiły ją jego pozycja i urok osobisty.Nie chciała widzieć prawdy, bo tak było wygodniej i bezpieczniej.- Co się dzieje, kochanie? - spytał zaniepokojony Seymour.- Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.Stał na wyciągnięcie ręki, patrzył na nią z jawnym pożądaniem.Niemal wstrząsnęła się z obrzydzenia, gdy podszedł i pogładził ją po twarzy.Opanowała się na tyle, by nie cofnąć się ze wstrętem.- Już tak dawno się z tobą nie kochałem - szepnął.- Seymour.Uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały zimne.- Tylko nie mów mi, że boli cię głowa.Wiedziała, że próbował obrócić wszystko w żart, rozładować sytuację, ale tym razem to nie zadziałało.Nie zniosłaby jego pieszczot, jednak starannie ukryła odrazę.- Naprawdę boli mnie głowa - mruknęła.Spojrzał na nią z niedowierzaniem, potem opuścił rękę.- Ty nie żartujesz - stwierdził.- Nie - szepnęła, odsuwając się.- Rozumiem.Będzie na to czas kiedy indziej - odparł przez zaciśnięte zęby.Odwrócił się i wyszedł z pokoju.Gdy poczuła, że po jej policzkach płyną łzy, ze złości zacisnęła pięści.To będzie ostatni przejaw słabości.Postanowiła odważnie zmierzyć się z problemami.Odtąd będzie kroczyć przez życie z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy.ROZDZIAŁ SIÓDMYChoć poranek był upalny, w ogrodzie panował przyjemny chłód.Upojny zapach różnobarwnych kwiatów zawsze poprawiał Maud humor.Również dzisiaj ta terapia okazała się skuteczna.Oddychając głęboko, usiadła na metalowym krzesełku.Upiła łyk aromatycznej kawy i zapatrzyła się na niebieskiego motyla.Zawsze ją zadziwiały te delikatne stworzenia.Choć niektóre z nich miały prawie przezroczyste skrzydełka, potrafiły, pozornie bez celu, godzinami krążyć w powietrzu.Ostatniej nocy prawie nie spala.Czuła się bardzo znużona, wyprana z energii.Nie była przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL