[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³bogaty! Niech go cholera, by³ bogaty! Móg³ robiæ wszystko, co chcia³.Koniec zd³ugami.Koniec z Kragem zabijaj¹cym go powoli.Koniec z kaszk¹ na ka¿dyposi³ek.ZamieniLiii? w coœ przyzwoitego.Mo¿e znajdzie miejsce, w którym jego matka bêdziemog³a otrzymaæ odpowiedni¹ opiekê.Kobiety.Tyle kobiet, ilu tylko da radê.Zawracaj¹c wóz, dostrzeg³ wysoki fragment œciany, którego nie by³o podczaspoprzedniej wizyty.Spogl¹da³a stamt¹d twarz.Nale¿a³a do mê¿czyzny, którego oni Kruk przywieŸli ¿ywcem.Jego oczy obserwowa³y ich.JA£OWIEC: ETERNITSzept dostarczy³a nas do zrujnowanego zamku o nazwie Eternit.Wznosi siê on ponad Ja³owcem w ogóle i ponad Klauzur¹ w szczególnoœci.Przeztydzieñ nie nawi¹zaliœmy ¿adnego kontaktu z naszymi gospodarzami.Brak nam by³owspólnego jêzyka.Potem zaszczyci³ nas swoj¹ obecnoœci¹ zbir imieniem Wó³,który mówi³ jêzykami miast-klejnotów.Wó³ by³ czymœ w rodzaju policjanta na us³ugach miejscowej religii, w którejzupe³nie nie mog³em siê po³apaæ.Na pierwszy rzut oka wygl¹da to na kultœmierci, gdy jednak rzuci siê okiem po raz drugi, widaæ, ¿e œmieræ, czylizmarli, nie s¹ otoczeni czci¹, lecz szacunkiem, a ich cia³a w fanatyczny sposóbzachowywane s¹ z myœl¹ o jakimœ dniu zmartwychwstania.Kszta³tuje to ca³ycharakter Ja³owca, z wyj¹tkiem Koturnu, gdzie ¿ywi maj¹ wiele zmartwieñwa¿niejszych ni¿ dobrobyt zmar³ych.Ju¿ od pierwszego spojrzenia znielubi³em Wo³a.Wyda³ mi siê sk³onnym doprzemocy sadyst¹, policjantem rozwi¹zuj¹cym swe sprawy za pomoc¹ pa³ki.Dasobie radê, gdy Pani zaanektuje Ja³owiec.Jej wojskowi gubernatorzy potrzebuj¹ takich jak on.Spodziewa³em siê, ¿e do aneksji dojdzie w kilka dni po przybyciu Kapitana.Bêdziemy mieli sprawê przygotowan¹, zanim tu dotrze.Wystarczy jedno s³Ã³wko zUroku.Nie dostrzeg³em nic, co by wskazywa³o, ¿e ludzie ksiêcia s¹ w stanie naspowstrzymaæ.Gdy tylko Piórko i Szept sprowadzi³y wszystkich naszych ludzi,wliczaj¹c t³umaczy, Wó³, sam ksi¹¿ê oraz mê¿czyzna imieniem Hargadon, który by³g³Ã³wnym stró¿em zmar³ych — to znaczy, ¿e zarz¹dza³ Katakumbami, gdziesk³adowano cia³a — zaprowadzili nas na szczyt pó³nocnego muru Eternitu.Panowa³tam przenikliwy zi¹b.Ksi¹¿ê wyci¹gn¹³ rêkê.— Ta forteca po tamtej stronie doliny jest powodem, dla którego prosi³em opomoc.Spojrza³em na ni¹ i zadr¿a³em.Coœ w niej wywo³ywa³o ciarki.— Nazywamy j¹ czarnym zamkiem — kontynuowa³.— Stoi tam od stuleci.Nastêpnie poda³ nam kês opowieœci niemal zbyt wielki, by go prze³kn¹æ.—Na pocz¹tku by³ to ma³y, czarny kamieñ le¿¹cy obok nieboszczyka.Cz³owiek,który znalaz³ kamieñ, spróbowa³ go podnieœæ.Umar³.A kamieñ zacz¹³ rosn¹æ.Odtego czasu roœnie bez przerwy.Nasi przodkowie eksperymentowali z nim.Atakowali go.Nic nie wyrz¹dzi³o mu szkody.Ka¿dy, kto go dotkn¹³, umar³.Postanowili nie zwracaæ uwagi na ten zamek, by nie straciæ zmys³Ã³w.Os³oni³emoczy d³oni¹ i spojrza³em na gmach.Gdy patrzeæ na niego z Eternitu, nie wydawa³siê a¿ tak niezwyk³y, mimo ¿e by³ czarny i przechodzi³y mnie na jego widokciarki.— Przez stulecia nie rós³ prawie wcale — ci¹gn¹³ ksi¹¿ê.— Minê³o zaledwiekilka pokoleñ od chwili, gdy przesta³ wygl¹daæ jak ska³a.— Ksi¹¿ê wygl¹da³ naudrêczonego.— Mówi¹, ¿e ¿yj¹ w nim jakieœ stwory.Uœmiechn¹³em siê.A czego siê spodziewa³? Forteca istnieje po to, by coœotaczaæ, bez wzglêdu na to, czy j¹ wybudowano, czy wyros³a sama.Hargadon przej¹³ w¹tek opowieœci.Zbyt d³ugo ju¿ pe³ni³ swój urz¹d.Nabra³pompatycznego stylu biurokraty.— Przez kilka ostatnich lat rós³ cholernie szybko.Urz¹d Stró¿Ã³w zainteresowa³siê spraw¹, gdy dotar³y do nas pog³oski — pochodz¹ce z Koturnu, wiêc, rzeczjasna, niegodne zaufania — mówi¹ce, ¿e istoty mieszkaj¹ce w zamku skupuj¹trupy.Wiarygodnoœæ tych pog³osek pozostaje przedmiotem gor¹cej debaty wewn¹trzurzêdu.Niemniej jednak nikt nie mo¿e zaprzeczyæ, ¿e nie dostajemy ostatnio zKoturnu planowanej liczby trupów.Nasze patrole zbieraj¹ ich mniej ni¿ dziesiêælat temu.Czasy s¹ teraz bardziej chude.Biedni mieszkaj¹cy na ulicach s¹liczniejsi.Wiêcej ich powinno umieraæ wskutek zimna.S³odki facet z tegoHargadona.Mówi³ jak w³aœciciel manufaktury u¿alaj¹cy siê, ¿e spad³a mu mar¿a.—Stawiano hipotezy — ci¹gn¹³ — ¿e wkrótce zamek nie bêdzie ju¿ potrzebowa³kupowaæ zw³ok.Jeœli rzeczywiœcie je kupuje.Nie jestem o tym przekonany.—Pilnowa³ siê te¿, by nie opowiedzieæ siê wyraŸnie po ¿adnej ze stron.To lubiê.— Jego mieszkañcy mogli staæ siê wystarczaj¹co liczni, by wyjœæ i wzi¹æ sobiesami, czego im trzeba.— Jeœli myœlicie, ¿e ludzie sprzedaj¹ cia³a, to dlaczego ich nie z³apiecie inie ka¿ecie gadaæ? — zapyta³ Elmo.Pora, by policjant wyg³osi³ sw¹ kwestiê.— Nie mo¿emy ich z³apaæ — powiedzia³ Wó³.W jego g³osie brzmia³ ton podtytu³em: „gdyby tylko pozwolili mi to zrobiæ po mojemu".— Rozumiecie, towszystko dzieje siê w Koturnie.To jest zupe³nie inny œwiat.Nie dowiesz siêwiele, jeœli jesteœ obcy.Szept i Piórko sta³y nieco z boku, przygl¹daj¹c siê czarnemu zamkowi.Ichtwarze mia³y ponury wyraz.Ksi¹¿ê chcia³ dostaæ coœ za nic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL