[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.86Puszczona plotka.Ma³a intryga.Odrobina przekupstwa czy szanta¿u.To jestnajlepsza broñ.Decydujemy siê na bitwê jedynie wtedy, gdy przeciwnik jest wpu³apce.Przynajmniej w teorii.— Wróciliœcie prosto do fortecy?— Tak jest.Po tym jak spaliliœmy dom wraz z zagrod¹.Szperacz dobrzezamaskowa³ swe œlady.Kapitan wpatrzy³ siê w pokryte sadz¹ belki nad naszymi g³owami.JedynieJednooki m¹ci³ ciszê pstrykaj¹c kartami.Kapitan opuœci³ wzrok.— Czemu wiêc ty i Milczek szczerzycie zêby jak para nagrodzonych b³aznów?— Rozpiera ich duma, ¿e wrócili z pustymi rêkami — mrukn¹³ Jednooki.Elmo wyszczerzy³ zêby jeszcze mocniej.— Ale tak nie jest.Milczek wsadzi³ rêkê pod brudn¹ koszulê i wyci¹gn¹³ ma³¹ skórzan¹ sakwê, któr¹zawsze ma zawieszon¹ na rzemieniu wokó³ szyi.To jego specjalny mieszek.Pe³now nim paskudnych drobiazgów, jak zgni³e uszy nietoperza czy eliksir koszmarów.Tym razem wyci¹gn¹³ stamt¹d z³o¿on¹ kartkê papieru.Rzuci³ dramatycznespojrzenia na Jednookiego i Goblina i stopniowo rozwija³ pakunek.NawetKapitan zerwa³ siê z miejsca i podbieg³ do sto³u.— Spójrzcie — odezwa³ siê Elmo.— E, to tylko w³osy — wszyscy pokrêcili g³owami.Rozleg³y siê pomruki z g³êbigarde³.Ktoœ zakwestionowa³ poczucie rzeczywistoœci Elma.Jednak¿e Jednooki iGoblin wyba³uszyli swych troje oczu.Jednooki wyda³ z siebie nieartyku³owanyœwiergot, a Goblin pisn¹³ kilka razy, ale — z drugiej strony — Goblin zawszepiszczy.— Czy s¹ naprawdê jego? — wydusi³ z siebie wreszcie.— Naprawdê jego?Elmo i Milczek promieniowali samozadowoleniem konkwistadorów, którzy osi¹gnêlinadzwyczajny sukces.— Absocholeralutnie — zapewni³ Elmo.— Prosto z czubka jego ³ba.Z³apaliœmystaruszka za jaja i on o tym wiedzia³.Wprawi³ koñczyny w ruch tak szybko, ¿egrzmotn¹³ makówk¹ o framugê.Sam to widzia³em.Milczek te¿.Zostawi³ je naramie.Kurczê, ten dziadek ma chody.Goblin, tañcz¹cy z podniecenia, odezwa³ siê g³osem o oktawêwy¿szym ni¿ jego zwyk³y skrzyp zardzewia³ych zawiasów.- Panowie, mamy go.Praktycznie ju¿ wisi na haku.Pe³nysukces.Co o tym s¹dzisz, ty ma³y, nêdzny czarcie? — miaukn¹³ doJednookiego.87Z nozdrzy Murzyna wypad³o stado maleñkich œwietlików.Ustawi³y siê w szyk jakdobrzy ¿o³nierze, tworz¹c s³owa: „Goblin to ciota".Ich ma³e skrzyde³kawybrzêcza³y ten sam tekst na u¿ytek analfabetów.W tym pomówieniu nie ma ani krzty prawdy.Goblin jest absolutnieheteroseksualny.Jednooki szuka³ zaczepki.Goblin wykona³ jakiœ gest.Wielka widmowa postaæ, przypominaj¹ca Duszo³apa,lecz siêgaj¹ca g³ow¹ a¿ do sufitu, nachyli³a siê i dŸgnê³a Jednookiegooskar¿ycielsko palcem.Dobiegaj¹cy znik¹d g³os szepn¹³:— To ty zepsu³eœ ch³opaka, sodomito.Jednooki ¿achn¹³ siê i potrz¹sn¹³ g³ow¹, potrz¹sn¹³ g³ow¹ i ¿achn¹³ siê.Oczymu lœni³y.Goblin zachichota³, zdusi³ œmiech i znowu zachichota³.Okrêci³ siêwko³o i odtañczy³ przed kominkiem dziki taniec zwyciêstwa.Ci z naszych braci, którym brak by³o wyobraŸni, zaczêli narzekaæ.— Parê w³osków.Za coœ takiego plus dwa srebrniki mog¹ ciê obrobiæ wiejskiekurwy.— Panowie! — Kapitan zrozumia³.Teatrzyk widm siê skoñczy³.Kapitan przyjrza³ siê swym czarodziejom.Pogr¹¿y³siê w myœlach.Zacz¹³ spacerowaæ po pokoju.Skin¹³ g³ow¹.Wreszcie zapyta³:— Jednooki, czy to wystarczy?Chichot Jednookiego by³ zaskakuj¹co niski jak na tak drobnego mê¿czyznê.— Jeden w³os, panie Kapitanie, albo skrawek paznokcia.To wystarczy.Mamy go,Kapitanie.Goblin nie przerywa³ swego niesamowitego tañca.Milczek wci¹¿ siê uœmiecha³.Kompletni wariaci.Kapitan zastanawia³ siê jeszcze przez chwilê.— Sami nie damy rady.— Okr¹¿a³ salê z³owró¿bnym krokiem.— Musimy sprowadziæktóregoœ ze Schwytanych.Któregoœ ze Schwytanych.No jasne.Nasi trzej czarnoksiê¿nicy stanowi¹najcenniejsz¹ broñ Kompanii.Musimy ich chroniæ.Jednak¿e.Ch³Ã³d zakrad³ siêdo œrodka i zamieni³ nas w pos¹gi.Jeden z mrocznych uczniów Pani.Jeden ztych panów ciemnoœci tutaj? Nie.— Nie Kulawiec.Jest na nas ciêty.— Na widok Zmiennego przechodz¹ mnie ciarki.— Nocny Pe³zacz jest gorszy.— Sk¹d, do diab³a, wiesz? Nigdy go nie widzia³eœ.— Damy radê sami, Kapitanie — powiedzia³ Jednooki.— I krewniacy Szperacza zlec¹ siê do was jak muchy do koñskiego ³ajna.88— Duszo³ap — zaproponowa³ Porucznik.— Jest poniek¹d naszym patronem.Ta propozycja zwyciê¿y³a.Kapitan wyda³ rozkazy:— Nawi¹¿ z nim kontakt, Jednooki.B¹dŸ gotów do akcji, gdy siê zjawi.Jednooki skin¹³ g³ow¹ z uœmiechem.By³ jak zakochany.Ju¿ teraz w jegoprzewrotnym umyœle powstawa³y paskudne, podstêpne plany.W gruncie rzeczy zadanie powinno przypaœæ Milczkowi.Kapitan zleci³ jeJednookiemu, poniewa¿ nie mo¿na siê pogodziæ z faktem, ¿e Milczek nie chce siêodezwaæ.To go z jakiegoœ powodu przera¿a.Milczek siê nie sprzeciwi³.Niektórzy z naszych tubylczych s³u¿¹cych to szpiedzy.Dziêki Jednookiemu iGoblinowi wiemy którzy.Jednemu z nich, który nic nie wiedzia³ o w³osach,pozwoliliœmy uciec z wiadomoœci¹, ¿e zak³adamy centralê szpiegowsk¹ w wolnymmieœcie Ró¿e.Kiedy masz mniej liczne bataliony, uczysz siê podstêpów.Ka¿dy w³adca przysparza sobie wrogów.Pani nie jest wyj¹tkiem.Synowie Bia³ejRó¿y s¹ wszêdzie.Jeœli kierowaæ siê g³osem serca, to buntownicy s¹ facetami,których nale¿a³oby poprzeæ.Walcz¹ o wszystko, co ludzie podobno szanuj¹:wolnoœæ, niezale¿noœæ, prawdê, prawo.Wszystkie subiektywne z³udzenia,wszystkie nieœmiertelne slogany.Jesteœmy s³ugami czarnego charakteru tegoprzedstawienia.My te¿ podlegamy temu z³udzeniu, zaprzeczamy jednak jegoprawdziwoœci.Nikt nigdy nie mianowa³ siê sam czarnym charakterem, s¹ za to ca³e regimentytych, którzy og³osili siê œwiêtymi.To historycy zwyciêzców decyduj¹, gdziele¿y dobro, a gdzie z³o.Wyrzekamy siê etykietek.Walczymy dla pieniêdzy i niemo¿liwej do okreœleniadumy.Polityka, etyka i moralnoœæ nie maj¹ znaczenia.Jednooki nawi¹za³ kontakt z Duszo³apem.Mia³ wkrótce nadejœæ.Goblinpowiedzia³, ¿e stary czart zawy³ z radoœci.Wyczu³ szansê na podniesieniew³asnych notowañ i pogr¹¿enie Kulawca.Dziesiêciu ¿re siê pomiêdzy sob¹ ipodgryza gorzej ni¿ rozbestwione dzieciaki.Zima os³abi³a na chwilê swój napór.Nasi ludzie wraz z miejscow¹ za³og¹ wziêlisiê za czyszczenie dziedziñców Meystriktu.Jeden z tubylców znikn¹³.W g³Ã³wnejsali Jednooki i Milczek siedzieli przy kartach z zadowolonymi minami.Buntownicy s³yszeli dok³adnie to, co oni chcieli im przekazaæ.89_ Co siê dzieje na murze? — zapyta³em.Elmo zmontowa³ wielokr¹¿ek i usi³owa³wydobyæ z blanków jeden z kamieni.— Co chcesz zrobiæ z tym blokiem?_ Pobawiê siê w rzeŸbiarza, Konowa³.To moje nowe hobby._ Nie chcesz, to nie mów.Nie obchodzi mnie to._ Myœl tak sobie, jeœli chcesz.Mia³em zamiar ciê zapytaæ, czy ruszysz z nami wpoœcig za Szperaczem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL