[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— W jego g³osie pojawi³o siêwyraŸne napiêcie.W g³êbi duszy zapewne szala³y mu emocje.Czeka³am.— By³em ma³ym ch³opcem, który stawia³ w³aœnie pierwsze kroki na Drodze Miecza,kiedy obcy przyby³ do naszego ludu.Okaza³ siê bardzo mi³ym mê¿czyzn¹ w œrednimwieku.Nazywa³ siê Ashutosh Yaksha.W starszym dialekcie naszego jêzykaAshutosh znaczy coœ w rodzaju Rozpaczy Niegodziwych.Yaksha znaczy zaœ mniejwiêcej to samo, co we wspó³czesnym tagliañskim.— Czyli „dobrego ducha".—Ludzie ju¿ prawie gotowi byli uwierzyæ, ¿e jest on istot¹ nadprzyrodzon¹,poniewa¿ mia³ bia³¹ skórê.Bardzo blad¹, bia³¹ skórê, jaœniejsz¹ ni¿ Goblin czyWierzba £abêdŸ, który czasami jednak trochê siê opala.Jednak nie by³ przecie¿albinosem.Mia³ normalne oczy.Jego w³osy zaœ by³y równie jasne jak u £abêdzia.Jednym s³owem, w oczach wiêkszoœci Nyueng Bao by³ postaci¹ magiczn¹.Mówi³naszym jêzykiem, z dziwnym akcentem, ale doœæ p³ynnie.Powiedzia³, ¿e chcia³bystudiowaæ w œwi¹tyni Vinh Gao Ghang, której s³awa dotar³a a¿ w jego dalekiestrony.Kiedy dopytywano siê o jego pochodzenie, twierdzi³, ¿e narodzi³ siê w „KrainieNieznanych Cieni", otaczanej blaskiem gwiazdozbioru Pêtli.— Twierdzi³, ¿e przyby³ z równiny lœni¹cego kamienia?— Nie ca³kiem.Nigdy nie by³o to do koñca jasne.Stamt¹d lub z jeszcze dalszychkrajów.Nikt bardzo go nie naciska³.Nawet Ky Dam ani Hong Tray, chocia¿ jegoobecnoœæ martwi³a ich.Bardzo szybko przekonaliœmy siê, ¿e Ashutosh jestpotê¿nym czarownikiem.A w owych czasach wielu starszych ludzi wci¹¿ pamiêta³oo pocz¹tkach Nyueng Bao.Obawiano siê, ¿e byæ mo¿e zosta³ przys³any, aby naswezwaæ do ojczyzny.Jednak przypuszczenie to okaza³o siê b³êdne.Przez d³ugiczas Ashutosh najwyraŸniej nie robi³ nic wiêcej ponad to, po co rzekomoprzyby³, mianowicie studiowa³, chc¹c przyswoiæ sobie wszelk¹ wiedzê zgromadzon¹w œwi¹tyni Ghangheshy, która by³a œwiêtym miejscem od czasu, gdy Nyueng Bao poraz pierwszy osiedli na bagnach.— Ale zawsze jest jakieœ „ale", prawda? Ten cz³owiek mimo wszystko okaza³ siê³otrem?— Zaiste, okaza³ siê.Ashutosh by³ tym cz³owiekiem, którego póŸniej znaliœciepod imieniem Wiruj¹cego Cienia.Przyby³ do nas, aby odnaleŸæ Klucz, a wys³anyzosta³ przez swego nauczyciela i mentora, którego wy poznaliœcie jako D³ugiegoCienia.W m³odoœci cz³owiek ten us³ysza³ przypadkowo, ¿e nie wszystkie WolneKompanie wróci³y do Khatovaru.Z wiadomoœci tej wyci¹gn¹³ wniosek, którynikomu innemu do g³owy nie przyszed³, mianowicie, ¿e ka¿da Kompania, któradot¹d nie wróci³a, musi posiadaæ talizman zdolny do otwierania i zamykaniaBramy Cienia.Przepe³niony ambicjami cz³owiek móg³by u¿yæ tego talizmanu, abyzawezwaæ rakszasów, a potem wys³aæ ich, by dla niego czynili z³o.W³adzazabijania staje siê w³adz¹ ostateczn¹ w rêkach cz³owieka, który nie ma ¿adnychzahamowañ, aby jej u¿ywaæ.— A wiêc ten Ashutosh Yaksha znalaz³ Klucz?— Upewni³ siê tylko, ¿e on istnieje.Chytrze zdoby³ sobie zaufanie starszychkap³anów.Pewnego dnia ktoœ siê z czymœ zdradzi³.Wkrótce potem Ashutoshoznajmi³ nam, ¿e otrzyma³ wiadomoœæ, i¿ jego nauczyciel, mentor i duchowyojciec, Maricha Manthara Dhumraksha, przejêty jego doniesieniami na tematœwi¹tyni, zdecydowa³ siê sam z³o¿yæ w niej wizytê.Dhumraksha okaza³ siêwysokim, niewiarygodnie chudym cz³owiekiem, który zawsze nosi³ na twarzy maskê,najwyraŸniej z powodu deformacji.— Us³ysza³eœ imiê w rodzaju Maricha Manthara Dhumraksha i niczego niepodejrzewa³eœ?W ciemnoœciach nie potrafi³am dojrzeæ twarzy Doja, jednak wyczuwa³am nieomalnieszczêœliwy mars tn¹cy czo³o.Powiedzia³:— By³em ma³ym ch³opcem.— A Nyueng Bao nie interesowali siê niczym, tylko swoimi w³asnymi sprawami.Tak.Ja jestem Yehdna, Wujku, ale rozpoznajê w imionach Manthara i Dhumrakshalegendarne demony Gunni.Nawet jeœli ¿yjesz wœród pomniejszych istnieñ, mo¿eszu¿ywaæ uszu do s³uchania.W ten sposób, kiedy paskudny czarownik jengalipod³o¿y ci nogê, bêdziesz przynajmniej mia³ jak¹œ wskazówkê.Doj chrz¹kn¹³ zmieszany.— Ten Dhumraksha to by³ z³otousty cz³owiek.Kiedy siê przekona³, ¿e co ka¿dedziesiêæ lat, jak to by³o wówczas w zwyczaju, grupa przewodz¹cych naszemuludowi podejmowa³a pielgrzymkê na po³udnie.— Przy³¹czy³ siê do niej, a potem jakoœ nabra³ kogoœ, by ten pozwoli³ muobejrzeæ Klucz.— Prawie.Ale nie do koñca.Tak.Odgad³aœ prawid³owo.Pielgrzymki dochodzi³y dosamej Bramy Cienia.P¹tnicy spêdzali tam dziesiêæ dni, czekaj¹c na znak.Niewydaje mi siê, aby ktokolwiek wiedzia³ jeszcze, co to mia³oby byæ.Jednaktradycji trzeba przestrzegaæ.Pielgrzymi wszelako nigdy nie brali ze sob¹prawdziwego Klucza.Nieœli tylko jego dok³adn¹ replikê, ob³o¿on¹ kilkomaprostymi zaklêciami, aby oszukaæ ewentualnego z³odzieja.Prawdziwy Kluczzostawa³ w domu.Starzy ludzie tak naprawdê wcale nie chcieli otrzymaæ znaku ztamtej strony.— D³ugi Cieñ ukrad³ go wiêc w poœpiechu.— Tak w³aœnie siê sta³o.Kiedy pielgrzymi przybyli do Bramy Cienia, zastali tamczekaj¹cego ju¿ na nich Ashutosha Yaksha wraz z szeœcioma innymi czarownikami.Kilku z nich by³o uciekinierami z pomocnej domeny mroku, której s³u¿y³a w owymczasie Czarna Kompania.Kiedy Dhumraksha u¿y³ fa³szywego klucza, nast¹pi³ nag³yatak z drugiej strony Bramy Cienia.Zanim bramê da³o siê zaœlepiæ, do czegozreszt¹ D³ugi Cieñ wykorzysta³ moc swego prawdziwego imienia, zginêli trzejniedoszli W³adcy Cienia.Ten, na którego mówiono Wyjêæ, choæ srodze poraniony,zdo³a³ uciec.Ci, którzy prze¿yli, wkrótce przemienili siê w sk³Ã³cone,walcz¹ce ze sob¹ potwory, które zastali twoi bracia, przybywszy tutaj.Efektemtej samej katastrofy by³o ponowne przebudzenie Matki Nocy, która zaczê³a snuæplany sprowadzenia na ziemiê nastêpnego Roku Czaszek.— I na tym polega wielki grzech Nyueng Bao? ¯e pozwoliliœcie, aby czarownicywas nabrali?— W owych czasach nie mieliœmy szczególnie licznych kontaktów ze œwiatemzewnêtrznym.Rodzina Banh Do Tranga zajmowa³a siê ca³oœci¹ handlu z innymikrajami.Raz na dziesiêæ lat garstka starych ludzi pielgrzymowa³a do BramyCienia.Niemal¿e równie czêsto asceci Gunni wkraczali na bagna w nadzieioczyszczenia swych dusz.Ci pustelnicy Gunni byli w oczywisty sposób szaleni,inaczej nie wybieraliby przecie¿ bagien.Zawsze traktowano ich z daleko id¹c¹tolerancj¹.A Ghanghesha znalaz³ dom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL