[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niejest to coœ, co.W œwiecie waszego wioskowego handlarza magi¹, byæ mo¿e masz racjê.Prawdopodobnie ¿aden z ¿yj¹cych dziœ czarowników nie by³by w stanie rzuciætakiej kl¹twy.Ona jednak pochodzi z czasów, kiedy ziemiê przemierzaligiganci.Giganci spacerowali sobie po ziemi mniej wiêcej za naszymi oknami, a ju¿ napewno i milê st¹d, ale nie sprzecza³em siê z nim.Jedna z najwczeœniejwyuczonych przez mnie lekcji na temat starego Koœcieja brzmi: nie daj muwspominaæ starych dobrych czasów.- Giganci? Mo¿e.Ale teraz musimy obmyœliæ jak¹œ strategiê Bior¹c pod uwagêksiêcia i kapitana Blocka, nale¿a³o siê spodziewaæ, ¿e bêdzie to strategia wrównej mierze skierowana na likwidacjê mordercy, co dog³êbnie polityczna.Truposz zgodzi³ siê ze mn¹.Winchell bêdzie stara³ siê pozostaæ w ukryciu, ale nie mo¿e znikn¹æ ca³kowicie.Prawdopodobnie poradzi sobie bez pomocników, ale musi zabijaæ w corazkrótszych cyklach.Za szeœæ dni bêdzie musia³ zabiæ znowu.Poniewa¿ panna.Altmontigo.zosta³a ocalona, bêdzie musia³ od nowa namierzaæ kolejn¹ ofiarê.Oczywiœcie, o ile uda nam siê utrzymaæ nasze panie w izolacji.Te ostatnies³owa przekaza³ oddzielnie tylko na mój u¿ytek.Nasi goœcie nie musz¹ wiedzieæ,¿e mamy tu zachomikowane dwie panie.Bêdzie polowa³.Jeœli zdo³a porwaæ ofiarêbez pomocnika, i tak bêdzie potrzebowa³ pomocników.Nie przestanie zabijaæ,bo nie mo¿e, i nie jest w stanie powstrzymaæ zacieœniaj¹cego siê krêguœmierci.Musi zabijaæ coraz czêœciej.- Hej¿e, hej¿e! - przerwa³ Block.- Czy w tym be³kocie jest jakiœ sens?Tak.Zasoby finansowe Winchella nie mog¹ byæ du¿e.Przeciwstawcie siê jegopróbom rekrutacji, oferuj¹c wysok¹ nagrodê za jego schwytanie.- Kto to jest panna Altmontigo? - zapyta³em i po¿a³owa³em tego, zanim jeszczeskoñczy³em mówiæ.I przedtem, i potem zastanawia³em siê jednak, dlaczego siêzawaha³em.Czy z powodu Blocka i ksiêcia?Dla ciebie Candy.Albo Mickey.l tu pojawi³ siê jeden bardzo niepokoj¹cy czynnik.Altmontigo s¹ star¹ iszanowan¹ rodzin¹ z najwy¿szych czêœci Góry.W co ja siê pakujê? Odwiedzaj¹mnie jednoczeœnie ksi¹¿ê krwi i panna z najlepszego domu, jaki sobie mo¿nawyobraziæ? ¯e ju¿ nie wspomnê o tym, i¿ dajê równie¿ schronienie ksiê¿niczcepó³œwiatka.Wszystko to oznacza, ¿e zostanê zauwa¿ony.A ja nie lubiê byæ zauwa¿any przezludzi o takiej potêdze.Argumenty sypa³y siê jak asy z rêkawa.Œwit wsta³ i poszed³ sobie.Powiedzia³em, ¿e mam to w nosie.Nie wnosi³em nic do sprawy i nie zdobywa³em¿adnych u¿ytecznych dla mnie informacji.Wszelkie czynione przeze mniesugestie by³y ignorowane.No to niech wielcy tego œwiata babraj¹ siê w tym poswojemu.Potem, kiedy spartacz¹ sprawê i wyjd¹ na durni, bêdê móg³ rozsi¹œæsiê wygodnie w fotelu i z b³og¹ min¹ powiedzieæ, ¿e powinni byli mnie s³uchaæ,kiedy by³ na to czas.Zatrzyma³em siê u stóp schodów.Na górze by³a Belinda.Na górze by³a Candy.Dean wylegiwa³ siê na sofie w pokoiku od frontu.Cholerne kocisko zaczê³o ocieraæ mi siê o kostkê, mruczeæ, wdziêczyæ siê iprê¿yæ.Podnios³em go.- Ma³y przyjacielu, z samego rana nauczysz siê pewnej bardzo cennej lekcji.Nie mo¿esz ¿yæ, polegaj¹c wy³¹cznie na w³asnej urodzie i uprzejmoœci obcychludzi.Pójdziesz na ulicê.Kot zamrucza³.Ktoœ zacz¹³ waliæ w drzwi.LINie spieszy³em siê.Powoli szed³em w stronê drzwi, zastanawiaj¹c siê, czy niepowinienem za³o¿yæ pu³apki na pierwszy stopieñ.Czegoœ takiego, ¿e jak nieprzyciœniesz tajnego wichajstra, wlecisz w bezdenn¹ otch³añ.Cudowny pomys³, ale, niestety, niezbyt praktyczny.Praktyczn¹ rzecz¹ by³obyzignorowaæ istnienie drzwi.Tylko wiêkszoœæ ludzi, którzy mnie znaj¹, wie, ¿emam taki g³upi zwyczaj i w koñcu, choæby nie wiadomo co, i tak popêdzê dodrzwi, jeœli bêd¹ siê piekliæ wystarczaj¹co d³ugo.Tym razem koszmarek na progu mia³ postaæ zaniedbanego obiektu ³amane przezwspólnika-konspiratora nazwiskiem Warcz¹cy Pies Amato.W³aœnie tego by³o mipotrzeba w samym œrodku nocy.No dobrze, ranka.Zrobi³o siê rano, kiedy niepatrzy³em.- Nie obudzi³em ciê?- Nie.Mnie? Jeszcze siê nie k³ad³em.W³aœnie mia³em zamiar.To by³ paskudnydzieñ paskudnego tygodnia w paskudnym miesi¹cu.- Ten morderca dziewczyn? S³ysza³em, ¿e pojawi³ siê nastêpny.- Ulica ju¿ o tym wie?- Wieœci szybko siê rozchodz¹, jeœli ludzie s¹ zainteresowani.- W³aœnie.IdŸ do kuchni.- Wskaza³em kciukiem drzwi pokoju Truposza.- Tamjest twój kumpel Block.Kombinuje coœ z Jego Koœcistoœci¹.Posadzi³em Amato przy stole kuchennym.- Piwa?- Jasne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL