[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Bardzo.Cieszę się, że Annie zyska towarzysza zabaw, choć pewnie na początku nie będzie go lubić.– Jego?– Och, jestem całkiem pewna, że tym razem urodzi się chłopiec.Słuchaj, Hilary, czuję się niezręcznie, mówiąc o tym z tobą, bo nigdy sama nie poruszałaś tego tematu.Był zresztą okres, kiedy nie potrafiłyśmy rozmawiać na żaden temat.– Nie mam nic przeciwko temu tematowi – oświadczyła Hilary.– Pozwól zatem, że zapytam: czy nigdy nie myśleliście o zaadoptowaniu dziecka?– Ja tak, ale Martin jest temu przeciwny.– Z jakiego powodu?– Jego zdaniem nie stać nas na to.Uważa, że koszty wykształcenia i utrzymania dziecka są w dzisiejszych czasach bardzo wysokie.Nie mówiąc już o ewentualnych studiach.Przez całe życie musielibyśmy łożyć na dziecko tysiące funtów.– Ale robilibyście to, gdybyście się doczekali własnego potomstwa?– Z trudem pewnie tak.Czulibyśmy się jednak wykorzystywani, ponosząc wyrzeczenia dla cudzego dziecka.– Och, nie sądzę.Z chwilą adopcji to dziecko stałoby się wasze.– Tak wszyscy mówią, lecz nie jestem o tym przekonana.– Hilary z powątpiewaniem pokiwała głową nad swoim kubkiem z herbatą.– Czy łatwo jest przeprowadzić adopcję? – drążyła temat Ria.– Niezbyt, w dzisiejszych czasach.Teraz matki na ogół zatrzymują swoje dzieci, ponieważ otrzymują wsparcie finansowe od państwa.Dałam już za wygraną.– I pomyśleć, że niektóre dziewczyny z przerażenia odchodzą od zmysłów, podobnie jak my, kiedy byłyśmy bardzo młode!– Jakoś ciebie ciąża nie przeraziła.– Hilary często to podkreślała.– Mam na myśli wcześniejsze pokolenia.Pamiętasz historie o dziewczynach popełniających samobójstwa albo uciekających do Anglii i niepewnych przyszłego losu? Obecne rozwiązanie jest o wiele lepsze.– Łatwo ci mówić, Rio.Powinnaś była zobaczyć tę małą smarkulę ze sterczącym brzuchem w mojej szkole.Okazało się, że matka dziewczyny wcale się nie kwapi do wychowywania dziecka, więc jej obecna sytuacja stała się o wiele bardziej dramatyczna.– Może więc ty i Martin.– Bądź realistką, Rio.Czy widzisz nas w roli rodziców bękarta naszej uczennicy, którzy tyrają jak głupi, ażeby dać mu wszystko, czego potrzebuje? Wystawilibyśmy się tylko na pośmiewisko!Ria pomyślała, że Hilary zbyt surowo osądza otaczający ją świat, postrzegając go jako miejsce, gdzie panują bezwzględne prawa, a ludzie są nieczuli.Nie do niej jednak należało pocieszanie siostry.Została pod wieloma względami niezwykle hojnie obdarowana przez los, podczas gdy Hilary otrzymała od życia tak niewiele.Orla King ponownie zaczęła uczęszczać na spotkania AA.Colm, jak zawsze, odnosił się do niej bardzo życzliwie.Czuła się jednak głupio w jego towarzystwie, szczególnie gdy pamięć podsuwała jej obrazy z tamtego feralnego przyjęcia.W końcu któregoś dnia w rozmowie poruszyła ów temat.– Pragnę ci podziękować, Colmie, za to, że próbowałeś mi pomóc tamtego wieczora.– Znalezienie odpowiednich słów nie było łatwe.– W porządku, Orlo, nie ma o czym mówić, wszyscy przez to przechodziliśmy.Dlatego teraz spotykamy się tutaj.To już przeszłość.Czas pomyśleć o teraźniejszości.– Teraźniejszość jawi mi się nieco ponuro.– Tylko dlatego, że godzisz się na nią bez zastrzeżeń.Spróbuj czegoś innego.Po odejściu z banku, kiedy rozkręcałem interes, byłem wiecznie zmęczony i nie miałem czasu ani na alkohol, ani na rozczulanie się nad sobą.– A cóż ja mogę robić innego oprócz pisania na maszynie?– Powiedziałaś kiedyś, że chciałabyś zostać modelką.– Jestem na to za stara i za gruba.W tym zawodzie trzeba mieć szesnaście lat i wygląd anorektyczki.– Nieźle śpiewasz.Czy potrafisz grać na pianinie?– Tak, ale śpiewam tylko wtedy, gdy jestem pijana.– A próbowałaś kiedyś robić to na trzeźwo? Być może twój głos okaże się bardziej melodyjny i będziesz pamiętała słowa.– Przykro mi, że jestem taka beznadziejna, Colmie.Wiem, że zachowuję się jak nieznośne dziecko.Przypuśćmy jednak, że zdołam przygotować kilka piosenek.Gdzie znajdę pracę?– Niewykluczone, że po otwarciu mojego lokalu będę miał dla ciebie pewną propozycję.Żadne wielkie pieniądze, ale może zostaniesz zauważona.A Rosemary zna pół Dublina.Niewykluczone, że ma znajomych również wśród restauratorów, właścicieli hoteli i klubów.– Obawiam się, że ostatnio Rosemary nie jest zbyt przychylnie do mnie nastawiona.Marnowałam czas na uganianie się za mężem jej najlepszej przyjaciółki.Colm wyszczerzył zęby w uśmiechu.– Przynajmniej teraz właściwie to ujęłaś: jako marnowanie czasu, a nie romans stulecia.– On jest śmieciem.– Jest w porządku, tylko nie potrafił się oprzeć twoim wdziękom.Niewielu z nas zresztą byłoby do tego zdolnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL