[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Damien pomyślał jednak, że roztropniej będzie nie czekać na medyka, tylko posłać po stajennego, który zwykle leczył konie Ashbrooke’ów.Powoli i starannie założono szwy, a kiedy zabieg został wykonany, Damien odesłał stajennego i sam zabandażował ranę ciasno tkanymi bawełnianymi taśmami.- Im szybciej stąd wyjedziesz, tym lepiej - mruknął.- Do cholery, powinienem był przewidzieć, że coś takiego może się zdarzyć.Raefer, odgryzłszy koniec, zapalił cygaro.- Z mojego powodu, czy dlatego, że porucznik jest aroganckim ło buzem i uważa się za najważniejszego w okolicy?Damien spiorunował go spojrzeniem.- Możesz sobie myśleć, że to wszystko jest zabawne, ale Garner mówił poważnie.On nigdy nie przebacza, nie zapomni ci tego upokorzenia.- Chcesz przez to powiedzieć, że powinienem był go zabić?- Oszczędziłoby nam to wielu kłopotów.Montgomery milczał przez chwilę.Pochyliwszy się nad beczką pełną wody, obmył twarz i szyję.Kiedy się wyprostował, utkwił wzrok w drzwiach wejściowych.Stał tam sir Alfred Ashbrooke, a jego obfity podbródek drżał w świetle lampy.Damien odwrócił się i zawołał: Ojcze!Sir Alfred zignorował syna.- Panie Montgomery, czułem się w obowiązku przyjść i pogratulo wać panu umiejętności.Mam wrażenie, że nigdy jeszcze nie widziałem tak wyśmienitego fechtunku.Montgomery wytarł się i włożył czyste spodnie.- Na co dzień nie potrzebuję takich komplementów, niemniej dzię kuję.- Sądzę, że z ulgą przyjmie pan wiadomość, iż rana porucznika, choć z pewnością poważna, chyba nie jest śmiertelna.Doktor uważa, że było to precyzyjne trafienie, omijające większość niezbędnych do życia narządów, i ocenia, że w swoim czasie nastąpi pełne wyleczenie.- Na chwilę przerwał i splótł ręce na plecach, chwiejąc się lekko pod wpły wem alkoholu.Nie ulegało wątpliwości, że sporo wypił, a mocna brandy spotęgowała jego zwykłą wojowniczość.- Widzę, iż pańskie rany są nieznaczne, co podnosi mnie na duchu.Pańska.żona i rodzina będą wdzięczne, że wróci pan do domu w jednym kawałku.Montgomery znowu zamrugał oczami, gdyż teraz w drzwiach za sir Alfredem ukazał się pułkownik Halfyard.Jego nos był równie czerwony, a spojrzenie równie mętne jak u Ashbrooke’a.- Wysoko sobie cenię pańską troskę, ale nie jestem żonaty.- Aha.Sir Alfred uśmiechnął się nieszczerze i skinął głową pułkownikowi, który z kolei dał znak osobom stojącym poza zasięgiem wzroku.Było to sześciu uzbrojonych oficerów dragonii w szkarłatnych mundurach.Montgomery obrzucił wzrokiem wrogie twarze, po czym z niepokojem uniósł brwi.- Zatem przyszli panowie mnie aresztować?- Poj edynek został stoczony uczciwie - oświadczył pułkownik Half yard.- Wygrany szlachetnie.Nie ma potrzeby pana aresztować.Montgomery zarzucił czystą koszulę na swe szerokie barki.- W takim razie zapewniam, że eskorta jest zbędna.Nie mam za miaru nadużywać pańskiej gościnności.- Obecność straży ma zagwarantować pańską współpracę w wypeł nianiu reszty pańskich zobowiązań.- Reszty.moich zobowiązań? - Montgomery zmarszczył brwi.- Niezupełnie rozumiem.- Ja też nie - powiedział Darnien.- Raefer został wyzwany na poje dynek i wygrał - honorowo, jak już zauważył pułkownik Halfyard.Cze go jeszcze się od niego oczekuje?Sir Alfred zacisnął usta i odchylił się do tyłu, wspierając się na obcasach, zupełnie jak prałat podczas kazania.- Został pan wyzwany na pojedynek, ponieważ za wiele pan sobie pozwalał w stosunku do mojej córki.Podjął pan wyzwanie.Zwyciężył pan.Ci mężczyźni są tutaj po to, aby stwierdzić, czy bierze pan na siebie pełną odpowiedzialność.Ręka Montgomery’ego trzymająca cygaro znieruchomiała w powietrzu.- Biorę na siebie.odpowiedzialność?- W rzeczy samej.Pańskie słowa, o ile pamiętam, brzmiały: „Ujrzałem coś, co pragnąłem posiąść, i wziąłem to”.Walczył pan o moją córkę i uczciwie pan wygrał tę walkę.Zarówno ona, jak i wielebny pastor Duvall czekają już w bibliotece.Montgomery milczał.Darnien wpatrywał się w ojca z otwartymi ustami, jakby nie umiał właściwie zinterpretować sensu jego słów.- To niemożliwe, nie mówisz poważnie.- Zapewniam cię, że jestem absolutnie poważny.W istocie, śmier telnie poważny, podobnie jak każdy z tych sześciu młodzieńców, którzy z wielką ochotą ujrzą, jak pan Montgomery czyni to, co honor nakazuje, aby ocalić reputację twojej siostry.jeśli to konieczne, aż po grób.Montgomery szeroko otworzył oczy.Surowym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń.Tylko zaciśnięta szczęka zdradzała wysiłek, jakiego wymagało zapanowanie nad gniewem.- Chciałbym się upewnić, czy dobrze pana zrozumiałem - powie dział zgrzytając zębami.- Oczekuje pan ode mnie, że poślubię pańską córkę? Tutaj? Dziś w nocy?- Sam pan wyznał, że nie ma ani żony, ani rodziny, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby pan to uczynił.- Nic pan o mnie nie wie.- Szczycę się, iż jestem doskonałym sędzią ludzkich charakterów - odparł sir Alfred.- I oceniam, że jest pan najzupełniej odpowiednim mężczyzną, by poradzić sobie ze skłonnością mojej córki do uporu.Co więcej, nie wątpię, że jako człowiek interesu potrafi pan docenić fakt, iż związek z Catherine łączy się ze sporymi korzyściami natury finanso wej.Babka ze strony matki zapisała jej w testamencie całkiem pokaźny posag - posag, który gotów jestem przekazać córce, co do pensa.Darni en zrobił krok do przodu, jego kredowobiała twarz przypominała maskę.- Mówisz o Catherine tak, jakby była towarem, artykułem do naby cia przez tego, kto zaoferuje najwyższą cenę.Na Boga, to twoja córka.Ciało z twego ciała, krew z twojej krwi.Twarz sir Alfreda poczerwieniała.- Więc powinna wiedzieć, że dotrzymuję słowa.Ostrzegałem ją, zwłaszcza po ostatnim wybryku, że nie będę dłużej tolerował takiego zachowania.Ona jednak, jak się wydaje, postanowiła od czasu do czasu postępować wbrew mojej woli.Jeśli więc nie możesz przedstawić nie podważalnych dowodów na to, żepanMontgomeryjestkłamcąlub oszu stem, złodziejem, mordercą lub krwiopijcą, nie widzę powodu, by od mawiać mu słusznej nagrody! Jeśli zaś winienjest jednego lub wszystkich z wymienionych przestępstw, to ci sami wspaniali oficerowie z praw dziwą przyjemnością odprowadzą go do więzienia, gdzie jest jego miej sce.Darni en z wściekłością zagryzał zęby.- Czy Catherine nie ma na ten temat nic do powiedzenia?- Ani słowa - powiedział sir Alfred bez osłonek.Spojrzał na Mont - gomery’ego i nadął pierś.- A więc jak, łaskawy panie? Jak będzie? Sześć kolejnych pojedynków z dzielnymi młodymi oficerami.czy cicha ce remonia w mojej bibliotece?- Może odmówić zarówno poślubienia Catherine, jak i walki - upie rał się Darnien.- Co wówczas postanowisz, ojcze? Każesz go zastrzelić na miejscu?Sir Alfred zacisnął usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL