[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy sprawę największej wagi załatwili ku obopólnej satysfakcji, przeszli do następnej.- Przypuszczam, że to moja własna wina.Na liście obietnic, które na tobie wymusiłem, nie znalazło się - i jest to karygodny błąd - „i nie będę się zgłaszać na ochotnika, żeby przeprowadzać armię przez bagna w środku nocy”.- I kto to mówi.- Dotknęła jego szyi; teraz wreszcie mogła nie ukrywać swego przerażenia i sprawdzić, jak blisko tętnicy szyjnej trafiło cięcie.- Jak zgaduję, zarobiłeś to, gdy przepisywałeś wykazy?- Nie zaplanowałem z wyprzedzeniem mojej dzisiejszej wizyty, więc nie miałem przygotowanego właściwego hasła dla wartownika.Przyłożył mi nóż do gardła z trochę większym entuzjazmem, niż było uzasadnione, choć nie tak wielkim, jaki by zapewne zademonstrował, gdybym nie mógł okazać mojej broszy i udowodnić, że jestem tym, za kogo się podaję.- Myślałam, że jesteś w Skye z lordem Loudounem.- Byłem.Przynajmniej jeszcze trzy dni temu.Wydaje się, że Cumberland postawił „specjalne żądanie” wezwania mnie i tuzina innych znaczących lairdów.Chce mieć wszystkie szkockie kompanie na pierwszej linii, ale nie to jest najgorsze.Umyślnie wyznaczył oficerów bez sumienia, takich jak Hawley, i powierzył im dowództwo batalionów prowadzonych przez brutali i rzeźników.Widziałem ostatnio rzeczy, które ogromnie mnie przygnębiły.Ludzi powieszonych tylko za wyrażenie swej opinii.Kobiety gwałcone tylko dlatego, że znalazły się na drodze i nosiły pled.Gospodarstwa spalone i bydło wyrżnięte dla zabawy.Nazywają Szkotów barbarzyńcami, a potem robią woltę i patroszą człowieka, który odmówił przyjęcia pensa za cnotę swojej córki.Choćby wczoraj, trzynastoletni chłopiec został oskarżony - tylko oskarżony, zauważ, bo nie dowiedziono mu niczego - o szpiegostwo, i od razu go powieszono.Wisiał ponad dziesięć minut, nim umarł; a cały czas ludzie Cumberlanda robili zakłady.Inny człowiek dostał osiemset batów rano i kazano mu stać do wieczora, jeśli nie chce drugich ośmiuset.Tacy są ci, którzy chcą rzucić Szkocję na kolana, zmusić, by się ugięła przed angielską dyscypliną i porządkiem.- Więc jak możesz liczyć na to, że coś poradzisz, jeśli tam wrócisz? Jesteś tylko jednym człowiekiem, na litość boską.- Książę Fryderyk był tylko jednym człowiekiem, a jednak nie pozwolił, żeby jego hescy żołnierze walczyli na takich barbarzyńskich warunkach.Może sąjeszcze inni.Może jest nas więcej, by powstrzymać ten przeklęty miecz Damoklesa, zanim spadnie.Anne nie bardzo wiedziała, kim jest Damokles, ale jeśli Angus się go bał, nie wróżyło to dobrze.- Mówisz tak, jakbyś nie wierzył, że uda nam się zwyciężyć.- Moja wiara już się okazała bardzo słaba wobec twojej.- Westchnął i ujął jej twarz w obie dłonie.- Przypuszczam, że w tym krytycznym momencie mogę liczyć właściwie tylko na jedno: że zaufasz MacGillivrayowi i posłuchasz jego rad i poleceń.Jeśli powie, że sprawa jest przegrana, uwierz mu i uciekaj.Uciekaj dla twojego i mojego dobra.Czy obiecasz mi to?Jego głos i ręce drżały, przeraziło jato, więc przytaknęła.- Zaufam MacGilIivrayowi.Zrobię, co mi każe.Nawet to było błogosławieństwem, więc zamknął oczy i przywarł ustami do jej ust.- Muszę iść.Lord George bierze górę nad księciem, ja mogę się przydać po drugiej stronie.- Wahał się przez chwilę, potem sięgnął pod płaszcz i wyciągnął srebrną broszę ozdobioną wielkim kryształem górskim, z wygrawerowanym mottem MacKintoshów: „Nie dotykaj rysia bez rękawicy”.- Weź to.Bardziej wypada, żeby pułkownik klanu Chattan nosił właściwą odznakę swojej funkcji.Nie odpowiedziała nic, gdy przypinał uroczyście broszę do jej pledu, ale kiedy skończył, wyciągnęła ręce i objęła go za szyję, wdychając zapach jego włosów i skóry.- Obiecaj mi - błagała cicho - że będziesz się trzymał z daleka od tego generała Damoklesa.Angus wciągnął powietrze w ściśnięte płuca, potem poszukał jej warg jeszcze ostatni raz, nim odsunął ją na długość ramienia.- Będę się go wystrzegał jak zarazy, kochanie - przysiągł - i ani się spostrzeżesz, kiedy wrócę w twoje ramiona.Ale ona już wiedziała.Ogarnęło ją przeczucie klęski, jeszcze zanim wyszedł z namiotu.Angus Moy wrócił do Nairn tą samą drogą, którą miała podążyć armia jakobitów: poszedł na wschód, trzymając się rzeki i zaczął łuk za obozowiskiem.Wartownik dostrzegł go zbliżającego się drogą i wystąpił przed namiot straży, by go zatrzymać, ale Angus znał hasło i wypowiedział je tak ostrym tonem, że żołnierz opuścił muszkiet i usunął się z drogi.Wiatr przycichł i mgła otuliła wszystko mrocznym tumanem.Latarnie wiszące na masztach namiotów miały wygląd żółtych oczu, gdy Angus przemierzał uliczki obozowe.Jak wszystko w armii angielskiej, uliczki owe tworzyły porządne, proste rzędy rozpiętych płócien, rozciągające się, jak okiem sięgnąć, w odległą ciemność.Jakże dużo ich było.Dwanaście batalionów piechoty, trzy regimenty konnicy i sznur artylerii, wszystko pogrupowane w oddzielne równe kwadraty wokół umieszczonej pośrodku Balblair House, gdzie mieściły się kwatery Cumberlanda i jego najstarszych generałów.Było też osiem kompanii szkockiej milicji, większość przysłana przez Argyle’a; ludzi, którzy nie wahali się walczyć ze swoimi krewniakami.Młode byczki zarżnięto wcześniej tego dnia, by dostarczyć mięsa dla uczczenia urodzin wodza, i we mgle wciąż wisiał zapach smakowi¬tej pieczeni.Angus nie jadł nic od rana, gdy zobaczył, jakie warunki panują w obozie jakobitów i kiedy dowiedział się, że Anne uparcie odmawia przyjęcia czegoś więcej niż jednego suchara, stanowiącego rację dzienną dla jej ludzi, stracił apetyt.Tu i ówdzie rozlegały się pojedyncze wybuchy śmiechu, dźwięk, którego tak wyraźnie brakowało w obozie Stuarta, i choć Angus zgadywał, że musi być już po północy, wokół niektórych ognisk jeszcze skupiały się grupki świętujących ludzi.Balblair House jaśniał od świateł.Położony na wierzchołku wzgórza jak klejnot w koronie, połyskiwał w ciemnej mgle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL