[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szukam mamy i Prim, ale niemożliwe jest dojrzenie kogokolwiek poza tymi, którzy bezpośrednio mnie otaczają.Jednak obie pracują dzisiaj w szpitalu, więc niemożliwe, by opuściły procedurę.Uszy mi pękają, a oczy robią się ciężkie.Jesteśmy na głębokości kopalni węgla.Jedyną zaletą jest to, że im głębiej schodzimy pod ziemię, tym mniej przenikliwe stają się syreny.Tak jakby miały dosłownie wygonić nas z wyższych poziomów, co, jak przypuszczam, jest prawdopodobne.Grupy ludzi zaczynają przedzierać się do oznaczonych drzwi, a Boggs wciąż prowadzi mnie w dół dopóki schody nie kończą się wreszcie na brzegu ogromnej jaskini.Zaczynam iść prosto w jej stronę, kiedy Boggs zatrzymuje mnie i pokazuje, że muszę machnąć planem dnia przed czytnikiem, by mnie policzyli.Bez wątpienia informacja przekazywana jest do jakiegoś komputera, by upewnić się, że nikt się nie zgubił.To miejsce wydaje się samo nie wiedzieć czy jest naturalne, czy stworzone przez człowieka.Niektóre części ścian są z kamienia, podczas gdy stalowe belki i beton wzmacniają inne.Łóżka są wykute w skalnej ścianie.Jest też kuchnia, łazienki i punkt medyczny.To miejsce zostało zaprojektowane na dłuższy pobyt.Białe znaki z literami lub liczbami są zamieszczone w odstępach dookoła jaskini.Kiedy Boggs mówi mnie i Finnickowi, że mamy się zgłosić w strefie, która odpowiada przyznanym nam kwaterom — w moim przypadku E jak Oddział E — podchodzi do nas Plutarch.— Ach, tu jesteś — mówi.Ostatnie wydarzenia wywarły na nim małe wrażenie.Wciąż promieniuje szczęściem po sukcesie Beetee’ego w ataku na transmisje telewizyjne.Oczy skierowane na las, nie na drzewa.Nie na ukaranie Peety ani nadchodzące bombardowanie Trzynastki.— Katniss, to na pewno jest dla ciebie zły czas, z całym tym pogorszeniem się Peecie, ale musisz być świadoma tego, że inni będą cię obserwować.— Co? — pytam.Nie mogę uwierzyć, że naprawdę zdegradował fatalne położenie Peety do zwykłego pogorszenia.— Inni ludzie w bunkrze będą brać przykład z twojego zachowania.Jeśli będziesz spokojna i dzielna, inni też spróbują.Jeśli zaczniesz panikować, to się rozprzestrzeni z prędkością światła — wyjaśnia Plutarch.Jedynie gapię się na niego.— Ogień jest zaraźliwy, że tak powiem — kontynuuje, jakbym wolno rozumiała.— Dlaczego po prostu nie zacząć udawać, że jestem nagrywana, Plutarch? — mówię.— Tak! Wspaniale.Człowiek zawsze jest odważniejszy przed publicznością — mówi.— Spójrz na odwagę, którą Peeta właśnie zademonstrował! — Z trudem powstrzymuję się przed uderzeniem go w twarz.— Muszę wrócić do Coin przed zamknięciem.Zachowuj się dobrze — mówi i ulatnia się.Idę do wielkiej litery E wymalowanej na ścianie.Nasza przestrzeń to trzy i pół na trzy i pół metra kamiennej podłogi wyznaczona malowanymi liniami.Wykute w ścianie są dwa łóżka — jedna z nas będzie spać na podłodze — i sześcienna przestrzeń magazynowa na poziomie ziemi.Kartka białego papieru laminowana w przezroczystym plastiku, głosi: PROTOKÓŁ BUNKRA.Gapię się nieruchomo na małe czarne plamki na kartce.Przez jakiś czas zasłaniają je kropelki krwi, których nie potrafię się pozbyć sprzed moich oczu.Powoli słowa stają się bardziej wyraźne.Pierwsza część zatytułowana jest „Po przybyciu”.1.Upewnij się, że wszyscy członkowie Twojego Oddziału są na miejscu.Mama i Prim jeszcze nie dotarły, ale ja byłam jedną z pierwszych, którzy pojawili się w bunkrze.Prawdopodobnie obie pomagają przemieścić pacjentów.2.Zgłoś się w Zaopatrzeniu i pozyskaj jeden plecak na każdego członka Twojego Oddziału.Przygotuj swój Obszar Życiowy.Zwróć plecak(i).Skanuję wzrokiem jaskinię aż udaje mi się zlokalizować Zaopatrzenie, głęboki pokój z ladą na przedzie.Ludzie ustawiają się za nią, ale nie ma jeszcze zbyt wielkiego ruchu.Podchodzę, podaję literę oddziału i proszę o trzy plecaki.Mężczyzna sprawdza listę, zdejmuje odpowiednie plecaki z półek i wymachuje nimi przed licznikiem.Zsuwam jeden na plecy, chwytam dwa pozostałe w dłonie i obracam się, by zastać szybko formującą się za mną grupę.— Przepraszam — mówię, kiedy próbuję wydostać się z zaopatrzeniem.Czy to kwestia zgrania w czasie? Czy Plutarch ma rację? Czy ci ludzie dostosowują swoje zachowanie do mojego?Z powrotem w naszej przestrzeni, otwieram jeden z plecaków, by znaleźć w nim cienki materac, pościel, zestawy szarego ubrania, szczoteczkę do zębów, grzebień i latarkę.Kiedy przeglądam pozostałe plecaki, okazuje się, że jedyną widoczną różnicą są dołączone do szarych białe zestawy ubrań.Te muszą być dla mamy i Prim, w razie gdyby miały jakieś medyczne obowiązki.Po pościeleniu łóżek, ułożeniu ubrań i zwróceniu plecaków, nie mam do roboty nic poza wpatrywaniem się w ostatnie polecenie.3.Oczekuj dalszych instrukcji.Siadam na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i czekam.Stały strumień ludzi zaczyna wypełniać pomieszczenie; zajmują pozycje, domagają się zaopatrzenia.Zapełnienie całego miejsca nie zajmie dużo czasu.Zastanawiam się czy mama i Prim zostaną na noc w miejscu, w które zabrano pacjentów.Ale nie, nie wydaje mi się.Były na liście tutaj.Zaczynam się już niepokoić, kiedy pojawia się mama.Spoglądam za nią na morze obcych.— Gdzie Prim? — pytam.— Nie ma jej tu? — dziwi się kobieta.— Miała zejść tutaj prosto ze szpitala.Wyszła dziesięć minut przede mną.Gdzie ona jest? Gdzie mogła pójść?Przez chwilę zaciskam mocno powieki, obserwując ją jak zdobycz na polowaniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL