[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu wasza dzi pasza bdzie;A ja, majc oko wszdzie,Bd nad wami siedziaaI tymczasem kwiatki rwaa.Kwiatki barwy rozmaitej,Które na ubce obszytejUsadz nadobne kooI wo na swoje czoo.Tak dziewka, jako modzieniec,Nie pro mi nikt o mój wieniec!Samam go sw rk wia,Sama go bd nosia.Daam wczora taki drugi;Bdzie mi go al czas dugi;Bo mi za raz pobra dano,Czego mi czyni nie miano.Pracowite woy moje,Wam pyn te chodne zdroje;Wam kwitnie ka zielona,Kos nigdy nie sieczona!Panna IXJa pacz, a al zakrytyMnoy we mnie pacz obfity.Spiewa wizie okowanyTajc na czas wntrznej rany.Spiewa eglarz w cudze stronyNagym wiatrem zaniesiony;I oracz ubogi piewa,Cho od pracej a omdlewa.Spiewa sowik na topoli,A w sercu go przedsi boliDawna krzywda; mocny Boe,I z czowieka ptak by moe!Nadobna to dziewka bya,Póki midzy ludmi ya;To niebodze zawadzio,Bo kademu pikne mio.Zy a niewierny pohacze,Zbójca wasny, nie posacze!Miawszy odnie siostr enieZawiode j w lene cienie.Prózno jej jzyk urzyna,Bo wszytko, co z ni poczyna,Krwi na rbku wypisaaI smutnej siestrze posaa.Nie wymylaj przyczyn sobie,Pewna ju sprawa o tobie;Nie skadaj nic na wierz chciwy,Umys twój krzyw niecnotliwy.Siadaj za stó, jesli godzien,Nakarmi ci, czego godzien;Ju ci ona warzy syna,Nieprzejednana to wina.Nie wiesz, królu, nie wiesz, jakiObiad i co za przysmakiNa twym stole; ach, akomy,Swe ciao jesz, niewiadomy !A gdy go tak uraczono,Gow na wet przyniesiono;Temu czasza z rk wypada,Jzyk zmilkn, a twarz zblada.A ona powstawszy z awy:Co si zdadz te potrawy?To za tw niecnot tobie,Zdrajca mój, synowski grobie!Porwie si m ku niej zatym,Ali nasz dudkiem czubatym;Sama si w jaskók wdaa,Oknem, ajc, poleciaa.A ona niewinna córaObrosa w sowicze pióra;I dzi wdzicznym gosem cieszy,Kto si kolwiek w drog pieszy.Chwaa Bogu, e te krajeNios insze obyczaje,Ani w Polszcze jako ywyZjawiy si takie dziwy.Jednak ja mam, co mi boli;A by dzi nie ludziom kwoli,Co spiewam, paka bych miaa,Acz me pieni pacz bez maa.Panna XOwa u ciebie, mój miy,Me proby wane nie byy;Próznom ja zy wylewaaI aosnie narzekaa.Przedsi ty w sw drog jecha,A mnie, nieszczsnej, zaniechaW cikim alu, w którym muszWiecznie trapi moj dusz.Bodaj wszytkich mk skosztowa,Kto naprzód wojsko szykowaI wynalaz swoj gowStrzelb srog, piorunow.Jakie ludzkie gupie sprawy:Szuka mierci przez bój krwawy!A ona i tak czowieczyUpad ma na dobrej pieczy.Przynamniej by mi w potrzebieWolno stan wedle ciebie;Przywykabych i ja zbroi,Bodaj przepad, kto si boi!Jednak ty tak chciej by miaym,Jakoby si wróci caym;A nie daj umrze mnie, smutnej,W paczu i w trosce okrutnej.A wiar, co mi lubowa,Pomni, aby przy tym chowa;T mi przynie a sam siebie;Dalej nie chc nic od ciebie!Panna XISkrzypku, by w tej piknej rocieUsysze co o Dorocie,Wemi gle, jako mia,A zagraj nie mylc sia !Nieprzepacona Doroto,Co midzy pienidzmi zoto,Co miesic midzy gwiazdami,To ty jest miedzy dziewkami!Twoja kosa rozczosanaJako brzoza przyodziana;Twarz jako kwiatki mieszaneLelijowe i róane.Nos jako sznur upleciony,Czoo jak marmór gadzony;Brwi wyniose i czarnawe,A oczy dwa wgla prawe.Usta twoje koralowe,A zby szczere perowe;Szyja pena, okazaa,Piersi jawne, rka biaa.Serce mi zakwitnie prawiePrzy twej przyjemnej rozprawie;A kiedy ci pocauj,Trzy dni w gbie cukier czuj.W tacu jak jedna bogini,A co si skutniejsz czyni:Nie masz w tobie nic hardoci,Co wic rzadko przy gadkoci.Tyme ludziom wszytkim miaI mnie wiecznie zniewolia;Przeto ci me gone stronyBd sawi na wsze strony.Panna XIIWsi spokojna, wsi wesoa,Który gos twej chwale zdoa?Kto twe wczasy, kto poytkiMoe wspomnie za raz wszytki?Czowiek w twej pieczy uczciwieBez wszelakiej lichwy ywie;Pobone jego staranieI bezpieczne nabywanie.Inszy si cign przy dworzeAlbo egluj przez morze,Gdzie czowieka wicher pdzi,A mier bliej ni na pidzi.Najdziesz, kto w pat jzyk dawa,A rad na funt przedawa,Krwi drudzy zysk oblewaj,Garda na to odwaaj.Oracz pugiem zarznie w ziemi;Std i siebie, i swe plemi,Std roczn czelad i wszytekOpatruje swój dobytek.Jemu sady obradzaj,Jemu pszczoy miód dawaj;Na przychodzi z owiec wenaI zagroda jagnit pena.On ki, on pola kosi,A do gumna wszytko nosi.Skoro te siew odprawiemy,Komin wkoo obsidziemy.Tam ju pieni rozmaiteTam bd gadki pokryteTam trefne plsy z ukony,Tam cenar, [tam] i goniony.A gospodarz wziwszy siatkIdzie mrokiem na usadkAlbo sida stawia w lesie;Jednak zawdy co przyniesie.W rzece ma gste wicierze,Czasem wd ryby bierze;A rozliczni ptacy wkooOzywaj si wesoo.Stada igraj przy wodzie,A sam pasterz, siedzc w chodzie,Gra w piszczak proste pieni;A faunowie skacz leni.Zatym sprztna gospodyniO wieczerzej pilno czyni,Majc doma ten dostatek,e si obejdzie bez jatek.Ona sama bydo liczy,Kiedy z pola idc ryczy,Ona i spuszcza pomoe;Ma wzmaga, jako moe.A niedoroli wnukowie,Chylc si ku starszej gowie,Wykn przestawa na male,Wstyd i cnot chowa w cale.Dzie tu, ale jasne zorzeZapadyby znowu w morze,Niby mój gos wyrzek wszytkiWiene wczasy i poytki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL