[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wobec tego, ¿e przy rz¹dach carskich ogromn¹ czêœæ ludnoœci stanowi¹analfabeci, –bibu³a czêsto trafiaæ musi do ludzi, którzy z niej ¿adnego po¿ytku mieæ niemog¹.Oprócztego bibu³a ³atwo trafiæ mo¿e do r¹k niepo¿¹danych, do jej wrogów, czy to zurzêdu –szpiegów i urzêdników, czy to z ciemnoty – ludzi, zostaj¹cych pod wp³ywem np.ksiê¿y, wwypadku, gdy bibu³a jest socjalistyczn¹.Dodajmy jeszcze tchórzostwo, którezmuszawielu do niszczenia ka¿dego nielegalnego druku, dodajmy ludzi zupe³nieobojêtnych nawszelkie wp³ywy, którzy ani zajrz¹ do podrzuconego egzemplarza bibu³y, azrozumiemy,jak ma³o produkcyjnym jest sposób rozrzucania.Mo¿na z pewnoœci¹ powiedzieæ, ¿edwietrzecie bibu³y rozrzuconej ginie bez po¿ytku, pozostaje bez wp³ywu.St¹d wynika druga ujemna cecha systemu rozrzucania - jego kosztownoœæ.Wobectrudnoœci przy sprowadzaniu bibu³y i przy jej produkcji w kraju ka¿dyegzemplarz drukuzakazanego kosztuje sporo.Jak mi opowiadano, obliczenia P.P.S.wskazuj¹, ¿ekosztatransportu podnosz¹ mniej wiêcej cenê ksi¹¿ki lub broszury w dwójnasób.Mo¿nawiêcsobie wyobraziæ, jakie mnóstwo pieniêdzy wrzuca siê najliteralniej w œwiecie wb³oto, gdysiê trzyma systemu rozsypywania i podrzucania bibu³y.Przecie w tym wypadku niemo¿ebyæ i mowy, by wróci³ choæ jeden cent z pieniêdzy, wydanych na wydrukowanie iprzetransportowanieksi¹¿ki czy broszury.Najgorszym jednak w systemie rozrzucania jest jego minimalna skutecznoœæ podwzglêdem organizacyjnym, jego niezdolnoœæ do przysparzania cz³onkóworganizacji, dozwi¹zywania ludzi z grup¹ rewolucyjn¹, rozsypuj¹c¹ bibu³ê.Bibu³a w tym wypadkuspadaludziom z nieba, otrzymuj¹ j¹ oni bez zaci¹gania przy tym jakichkolwiekzobowi¹zañwzglêdem tych, od kogo ona pochodzi.Wiêcej nawet – przy sta³ym stosowaniu tegosystemuludzie siê przyzwyczajaj¹ do uwa¿ania siebie za przedmiot jakichœ operacji,dokonywanychnad nimi przez kogoœ im obcego, nieznanego, niczym z nimi nie zwi¹zanego.Wp³yw bibu³y w tym wypadku, na razie mo¿e i silny, s³abnie, a w ka¿dym raziejestzupe³nie nieuchwytnym – nie daje siê ani zmierzyæ, ani regulowaæ.Organizacja,uprawiaj¹castale i jedynie system rozrzucania swych wydawnictw, staje siê podobn¹ dojeŸdŸca,który w rêku nie ma cugli do kierowania rumakiem.Szczególnie zgubnym jest takiskuteksystemu rozrzucania dla organizacji socjalistycznej, która si³ê sw¹ czerpaæmusi nie tylko zœwiadomoœci ludu pracuj¹cego, lecz i z organizowania jego w swych szeregach, zudzia³ujego w pracach i dzia³alnoœci organizacyjnej.System rozrzucania bibu³ystosowanym byæmo¿e jedynie, jako sposób przejœciowy, stopieñ, po którym wspi¹æ siê mo¿nawy¿ej, bywyjœæ na normalniejsz¹ drogê.Zreszt¹, ka¿da organizacja, która siê rozwija, drog¹ naturalnej ewolucji dojœæmusi doograniczenia, jeœli nie do zupe³nego porzucenia tego sposobu.Bo gdy szeregiorganizacyjnerosn¹ w liczbê, roœnie te¿ i iloœæ bibu³y, spotrzebowanej w ³onie organizacji.A ¿e zdolnoœæwytwórcza organizacji dla bibu³y nie jest czymœ nieograniczonym, ¿e zkoniecznoœciwzrastaæ ona mo¿e tylko wolno, nie gwa³townie, iloœæ bibu³y, pozostaj¹cej dlarozrzucenia,stopniowo musi maleæ, redukowaæ siê do coraz mniejszej liczby.Znamienn¹ jest ewolucja, dokonana pod tym wzglêdem przez P.P.S.przyrozpowszechnianiuswego organu – „Robotnika”.Zaczêto od tego, ¿e po³owê nak³adu, którywynosi³ wówczas 1200 egzemplarzy, rozrzucano.Jak mi opowiadano, stosunkiorganizacyjnepartii podlega³y w owe czasy takiej fluktuacji, ¿e przy niektórych numerachpocz¹tkowychzaledwie czwarta czêœæ nak³adu sz³a z r¹k do r¹k w ³onie samej organizacji.Stopniowojednak sytuacja siê polepsza³a z ka¿dym miesi¹cem.Organizacja wzmaga³a siê,ros³y te¿ ¿¹dania bibu³y.Wobec tego rozpoczêto walkê z systemem rozrzucania bibu³y.W tych stosunkach,gdzie uprawiano ten sport na wiêksz¹ skalê, obcinano ¿¹dania, daj¹c mniejsz¹iloœæ „Robotnika”dla rozpowszechnienia.Pomimo to ju¿ w 1896 r.– w dwa lata po rozpoczêciuwydawnictwa – trzeba by³o powiêkszyæ nak³ad do 1300, 1400, wreszcie do 1500egzemplarzy.Jak mi opowiadano, walka z rozrzucaniem bibu³y, a szczególnie „Robotnika”,trwa³a dosyæ d³ugo.Ludziska ogromnie siê do tego sposobu rozpowszechnianiawci¹gnêli iprzyzwyczaili.Przytaczano rozmaite argumenty w celu utrzymania go i nadal, aniepoœledni¹rolê odgrywa³ jakoby argument o bezpieczeñstwie rozpowszechniaj¹cych w tensposób bibu³ê.Z czasem jednak zwyciêstwo zosta³o odniesionym – „Robotnika” przestanorozrzucaæ,a zarazem liczba jego czytelników stale wzrasta³a.W r.1899 biliœmy ju¿ 1900egzemplarzy.Od tego czasu nak³ad nie wzrasta³.Na przeszkodzie stoj¹ warunki techniczne.Przywzrastaniu liczby odbijanych egzemplarzy wzrastaæ te¿ musi, rzecz prosta, iczas, zu¿ytyna pracê przy maszynce, i „Robotnik”, który ju¿ teraz wymaga 15–16 dni dosyæciê¿kiejroboty, musia³by ukazywaæ siê rzadziej.W tych warunkach, jak mi opisywano, zarz¹d partyjny zmuszony jest obcinaæwszelkie¿¹dania „Robotnika”, odmawiaæ stale natarczywym wymaganiom poszczególnychorganizacjico do zwiêkszenia iloœci otrzymywanych egzemplarzy pisma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL