[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba ¿e by³ zawo³anymoszustem, na tyle przy tym bezczelnym, by prowadziæ sw¹ grê na ty³ach wozu,odleg³ego o piêæ innych od pojazdu, którym jecha³a jego ofiara.Borricpomyœla³, ¿e a¿ tak dobry nie by³ nawet wuj Jimmy.Na wspomnienie Jamesaponownie uœwiadomi³ sobie beznadziejnoœæ sytuacji, w jakiej siê znalaz³.Jak, ulicha, mia³ bezpiecznie dotrzeæ do pa³acu imperatorowej i przes³aæ earlowiwiadomoœæ o tym, ¿e jednak ¿yje? W pa³acu namiestnika Durbinu odkry³ faktyœwiadcz¹ce o tym, ¿e w spisku na jego ¿ycie brali czynny udzia³ mo¿ni ludzie,zajmuj¹cy wysokie stanowiska we w³adzach Imperium.Pewien te¿ by³, ¿e im bli¿ejpa³acu siê znajdzie, tym sieci bêd¹ gêstsze.Siadaj¹c przy ognisku, postanowi³,¿e pomyœli jeszcze o tym podczas podró¿y.Do wrót pa³acu mia³ jeszcze szmatdrogi.Zjad³szy ciep³y posi³ek, pogr¹¿y³ siê w drzemce, z której obudzi³ gokopniak Ghudy.- Twoja warta, Wariacie.Wsta³ i wraz z dwoma innymi wartownikami zajêli posterunek na obrze¿achobozowiska - ka¿dy mia³ pieczê nad mniej wiêcej jedn¹ trzeci¹ obszaru.Wszyscytrzej pod nosem mamrotali kl¹twy, które nie zmieni³y siê chyba od czasów, kiedypierwsi podró¿nicy zaczêli puszczaæ siê w drogê karawanami.- Jeeloge! - wrzasn¹³ Ghuda.Borric uniós³ siê na ramieniu i zerkn¹³ pomiêdzyplecami Ghudy i woŸnicy, w kierunku, którywskazywa³ najemnik.Jako dodatkowy stra¿nik tej czêœci karawany móg³ spêdzaædnie, drzemi¹c na zwojach jedwabiu importowanych z Wolnych Miast.Gdy pokonaliszczyt kolejnego wzgórza, zza linii horyzontu wy³oni³o siê miasto.Wygl¹da³o naspore, W Królestwie mog³oby nawet uchodziæ za znaczniejszy gród.Borric jednakprzekona³ siê, ¿e w porównaniu z Keshem, jego ojczyzna by³a doœæ rzadkozaludniona.Ksi¹¿ê ponownie pogr¹¿y³ siê w drzemce.W Jeeloge mieli spêdziæca³¹ noc i wiêkszoœæ woŸniców wespó³ ze stra¿nikami zamierza³a to uczciætañcami, hulankami i swawol¹.Dzieñ wczeœniej okr¹¿yli wreszcie pó³nocn¹ rubie¿ Stra¿ników: ³añcuchagórskiego, otaczaj¹cego od zachodu G³êbinê Overn.Teraz wêdrowali do stolicyKeshu, posuwaj¹c siê wzd³u¿ rzeki Sarn.Nieustannie mijali ma³e miasteczka iwioski.Borric pojmowa³ ju¿, dlaczego konwojowanie karawany kieruj¹cej siê wg³¹b Imperium uwa¿ane by³o za zajêcie o ma³ym stopniu ryzyka.W pobli¿u stolicyna drogach w rzeczy samej panowa³ spokój.- Ciekaw jestem, co siê tam wyrabia? - spyta³ Ghuda.Spojrzawszy ponownie,Borric przekona³ siê, ¿e nieopodal miasteczka wzd³u¿ goœciñca ustawi³a siêgrupa jeŸdŸców.Ksi¹¿ê przesun¹³ siê na prawo, tak by porozumieæ siê znajemnikiem, nie budz¹c podejrzeñ woŸnicy, i szepn¹³ Ghudzie na ucho:- Mo¿e to mnie szukaj¹.Odwracaj¹c siê ku towarzyszowi, stary najemnik wœciekle ³ypn¹³ okiem.- Zdumiewaj¹ce, nieprawda¿? Czy nie masz dla mnie jeszcze innych równieciekawych nowin, o których powinienem wiedzieæ, zanim powlok¹ mnie za ³eb przedoblicze sêdziego? Z³oœæ Ghudy wyraŸnie przebija³a przez szept, kiedy pyta³dalej: - O co ciê oskar¿aj¹?- O zabójstwo ¿ony namiestnika w Durbinie - szepn¹³ Borric.Jedyn¹ reakcj¹Ghudy by³o zamkniêcie oczu i przy³o¿enie na chwilê kciuka i palca wskazuj¹cegodo nasady nosa.- Za co mnie to spotyka? Czym a¿ tak bardzo rozwœcieczy³em bogów? - ispojrzawszy ksiêciu prosto w oczy, spyta³: A zrobi³eœ to, Wariacie?- Co za pomys³, jasne ¿e nie!W¹skie oczy Ghudy przez chwilê mierzy³y Borrika badawczym spojrzeniem.- Nie zrobi³eœ, to jasne.- Potem doda³ z westchnieniem: - Mo¿emy stawiæ czo³obandzie obszarpanych rzezimieszków, je¿eli pójdzie na no¿e, ale gdy oka¿e siê,¿e mamy sprzeczne interesy, imperialni poszatkuj¹ nas niczym indyka na pieczeñw czasie krótszym, ni¿ potrzebny bêdzie do opowiedzenia o ca³ej sprawie.Pos³uchaj: je¿eli ktoœ ciê spyta, jesteœ moim kuzynem z Odoskoni.- Gdzie le¿y Odoskoni? - spyta³ Borric, gdy wozy toczy³y siê ku jeŸdŸcom.- To ma³a mieœcina w Górach Ukojenia, niedaleko Kampari.¯eby tam trafiæ,trzeba pokonaæ kilka setek mil Zielonych Rubie¿y i ma³o kto siê na to decyduje.Niewielkie s¹ szanse, ¿e któryœ z tych ch³opaków zbli¿y³ siê choæ na tysi¹c mildo tej dziury.Pierwszy z wozów zwolni³ i zatrzyma³ siê, a gdy inne równie¿ zaczê³y zwalniaæ,Borric, Ghuda i pozostali stra¿nicy przeskakiwali z koz³Ã³w i ruszyli zaprzewodnikiem - na wypadek, gdyby siê okaza³o, ¿e domniemani imperialni tojednak poprzebierani bandyci.Maniery i postawa oficera, który natychmiastruszy³ w kierunku przewodnika, wyraŸnie wskazywa³y jednak na to, i¿ naprawdêjest on wojskowym z elitarnych oddzia³Ã³w - widaæ by³o, ¿e spodziewa siênatychmiastowego pos³uszeñstwa.Ka¿dy z cz³onków dru¿yny mia³ na sobiewspania³¹ tunikê z czerwonego jedwabiu, g³owê zaœ kry³ metalowy he³m z paskiemfutra na obrze¿u - ten oddzia³ pyszni³ siê futrem lamparta.Ka¿dy te¿ mia³w³Ã³czniê, miecz u boku i ³uk na ³êku siod³a.Borric musia³ siê zgodziæ z ocen¹Ghudy - ci ludzie wygl¹dali na weteranów.Nachyliwszy siê do ucha najemnika,spyta³ szeptem:- Czy w keshañskiej armii nie ma nowicjuszy ani rekrutów? - S¹, Wariacie -odpar³ Ghuda równie¿ szeptem.- Pe³no ich na przyk³ad na cmentarzach.- Szukamy pary zbiegów z Durbinu - zwróci³ siê oficer do Janosa Sabera.--Jeden z nich to m³ody cz³owiek w wieku mo¿e dwudziestu lat, drugi jestjedenasto - lub dziesiêcioletnim ch³opcem.- Panie - odpar³ Janos - moi ludzie to stra¿nicy lub wozacy, wszyscywynajmowani osobiœcie przeze mnie albo przez ludzi dobrze mi znanych.Jedynych³opiec jest kucharczykiem.Oficer machn¹³ d³oni¹, jakby to, co mówi³ przewodnik, nie mia³o dlañ prawieznaczenia.Ghuda podrapa³ siê po policzku, jakby z rozmys³em, w rzeczywistoœcizaœ po to, by ukryæ ruch warg.- Ciekawe - szepn¹³ do Borrika - ¿e szukaj¹ zbiegów w³aœnie tutaj.Dlaczegó¿, ulicha, niewolnik uciekaj¹cy z Durbinu mia³by siê pchaæ ku sercu Imperium,zamiast wiaæ co tchu w stronê przeciwn¹?Jeœli nawet Janos skojarzy³ sobie Borrika i Suliego z par¹ poszukiwanychzbiegów, nie zdradzi³ siê nawet jednym s³owem czy gestem.Jeden ze stra¿nikówpodszed³ do Borrika i Ghudy.Obrzuci³ pobie¿nym spojrzeniem najemnika,Borrikowi jednak przygl¹da³ siê d³u¿ej.- Sk¹d jesteœ? - spyta³, jak ktoœ, kto chce jak najszybciej skoñczyæ zformalnoœciami, poniewa¿ - nie znaj¹c prawdy zak³ada³, i¿ szuka zbieg³egoniewolnika.Nie podejrzewa³ nawet, i¿ ów niewolnik stoi przed nim wolny iuzbrojony, jego obowi¹zkiem jednak by³o sprawdziæ wszystko.- Trochê st¹d, trochê stamt¹d - odpowiedzia³ Borric.Urodzi³em siê w Odoskoni.Coœ w mowie Borrika albo w sposobie bycia wzbudzi³o ciekawoœæ ¿o³nierza.- Mówisz z dziwnym akcentem.- ¯o³nierzu - odpowiedzia³ natychmiast Borric - mnie twój akcent wydaje siêdziwny.Tam, sk¹d pochodzê, wszyscy mówi¹ tak jak ja.- Masz zielone oczy.I nagle zerwa³ Borrikowi nakrycie g³owy, ods³aniaj¹c jego czarne w³osy.- Hola! - ¿achn¹³ siê ksi¹¿ê.Ostatni¹ porcjê farby zu¿yli z Sulim kilka dnitemu i Borric ¿ywi³ nadziejê, ¿e czerwone odrosty nie s¹ doœæ d³ugie, by gozdradziæ.- Kapitanie!- wrzasn¹³ ¿o³nierz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL