[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bill nie mia nicprzeciw temu, by od czasu do czasu wyci Halowi kawa.Czasem te podstawiamu nog albo szczypa bez powodu, najczciej jednak by w porzdku.- Jasne - odpar Hal z wdzicznoci.- Schowam tylko najpierw t zepsut mapdo skadziku.Zgoda?- Nie - rzuci Bill i wsta.- Cho-cho-cho-chodmy.Hal poszed.Nastroje Billaczsto si zmieniay i gdyby zwleka, marnujc czas na chowanie mapy, mógbystraci ulubiony przysmak.Poszli do Teddy'ego i kupili mroony sok napatykach, i to nie taki zwyky, lecz istn gratk - jagodowy.Nastpniepomaszerowali na boisko: grupka dzieciaków organizowaa wanie mecz wbejsbola.Hal by za may, by gra; usiad daleko na spalonym, lic mroonysok na patyku, i zaj si apaniem tego, co wiksi chopcy nazywali "chiskimiodbiciami".Do domu wrócili tu przed zmrokiem.Matka trzepna Hala za to, ezabrudzi rcznik, i Billa za to, e nie posprzta swej czci pokoju.A pokolacji ogldali telewizj i przez ten czas Hal zupenie zapomnia o mapie.Wjaki sposób powdrowaa na pók Billa, gdzie stana tu obok zdjcia BillaBoyda z autografem.I zostaa tam prawie dwa lata.Gdy Hal skoczy siedem lat, opiekunki stay si kosztownym kaprysem icodzienne poegnalne sowa pani Shelburn brzmiay: "Bill, zaopiekuj sibratem".Tego dnia jednak Bill musia zosta po szkole i Hal wróci do domu sam,przystajc na kadym rogu tak dugo, a upewni si, e z adnej strony nienadjeda samochód, a potem pdzc na drug stron, przygarbiony niczymonierz piechoty, przekraczajcy ziemi niczyj.Otworzy drzwi kluczem spodwycieraczki i natychmiast skierowa si do lodówki po mleko.Wyj butelk,która nagle wymkna mu si z palców i roztrzaskaa na kawaeczki; wszdziewokó posypay si odamki szka.Dang-dang-dang-dang.Z sypialni na górze.Dang-dang-dang-dang.Cze,Hal! Witaj w domu! A przy okazji, Hal, czy to ty? Czy to twoja kolei? Czy dziZginiesz na Miejscu?Sta tam bez ruchu, patrzc na stuczon butelk i kau mleka.Przepeniaago groza, której nie potrafi poj ani nazwa.Po prostu j czu.Zdawaa siwylewa wszystkimi porami skóry.Odwróci si i mign po schodach.Mapa staa na póce Billa; zdawao si, ena niego patrzy.Zrzucia zdjcie Billa Boyda z autografem, twarz w dó, naóko.Mapa koysaa si i umiechaa, i uderzaa w talerze.Hal podszed doniej powoli.Nie chcia si zblia, lecz nie móg sta z boku.Talerzeodskoczyy i zderzyy si gwatownie, po czym znów odskoczyy.Zbliajc si,usysza tykanie mechanizmu we wntrznociach zabawki.Nagle z okrzykiem grozy i wstrtu machn rk i zrzuci j z póki jaknatrtnego owada.Mapa odbia si od poduszki Billa i runa na podog, wciuderzajc w talerze: dang-dang-dang.Jej wargi rozcigay si, gdy takleaa na plecach w plamie pónokwietniowego soca.Kopn j z caych si i tym razem w jego krzyku zabrzmiaa wcieko.Nakrcana mapa szurna po pododze, odbia si od ciany i lega bez ruchu.Hal sta, patrzc na ni.Zaciska pici, serce mu walio.Mapa umiechaasi wyzywajco.Soce pono olepiajco w jednym szklanym oku.Moesz mniekopa, ile chcesz, zdawaa si mówi.Jestem tylko zbieranin spryn, zbateki paru zuytych przekadni.Kop mnie, jeli masz ochot.Nie jestem prawdziwa.Jestem tylko zabawn, nakrcan map.A kto nie yje? W fabryce helikopterówdoszo do wybuchu.I co wzlatuje w niebo niczym wielka, krwawa kula do gry wkrgle, z oczami w miejscu, gdzie powinny by otwory na palce? Czy to gowatwojej mamy, Hal? aaa! Có za szalona przejadka! A moe na rogu BrookStreet? Uwaaj, kole! Samochód jecha za szybko! Kierowca by pijany! I mamyjednego Billa mniej na wiecie! Syszae chrzst, gdy koa miadyy muczaszk, a mózg wypywa uszami? Tak? Nie? Moe? Mnie nie pytaj.Ja nie wiem.Nie mam skd wiedzie.Umiem tylko uderza talerzami.Dang-dang-dang.KtoZgin na Miejscu, Hal? Twój brat? A moe to ty, Hal? Moe to ty?Skoczy ku niej, zamierzajc j rozdepta, zmiady, skaka po niej, pókispryny i kóka nie rozsypi si po pokoju, a straszliwe szklane oczy niepotocz si po pododze.Lecz w chwili gdy do niej dotar, talerze zderzyy sipo raz ostatni, bardzo cicho.(dang).Gdzie wewntrz spryna poruszya sileciutko i lodowata drzazga przenikna cian jego serca, unieruchamiajc je,wyciszajc wcieko i pozostawiajc jedynie dawic groz.Zdawao si, emapa wie - jake szyderczo si umiechaa!Podniós j, chwytajc jedn z jej rk midzy kciuk i palec wskazujcy prawejrki.Jego usta wygiy si z odraz, jakby trzyma w doni trupa.Dotknicieparszywego, sztucznego futra zdawao si parzy skór.Niezgrabnie otworzymae drzwiczki, prowadzce do skadziku, i wczy wiato.Mapa szczerzyazby, podczas gdy Hal czoga si wzdu dugiego pomieszczenia pomidzystosami pude i kartonów, mijajc komplet ksig nawigacyjnych i albumy zezdjciami, roztaczajce wokó siebie wo starych rodków chemicznych, pamiteki znoszonych ubra.Jeli znów uderzy w talerze, pomyla, i ruszy si w mojejdoni, zaczn krzycze.A jeli krzykn, nie bdzie si tylko umiechaa.Zacznie si mia, wymiewa ze mnie.A wtedy oszalej i znajd mnie tutajzalinionego i chichoczcego obkaczo.Bd wariatem.Prosz, dobry Boe.Prosz, Jezu.Nie pozwól mi oszale.Wreszcie dotar do koca.Gwatownie odsun dwa kartony, rozsypujc zawartojednego z nich, i wepchn map w najdalszy kt, z powrotem do puda popurinie.Leaa tam wygodnie, jakby w kocu wrócia do domu, unoszc talerze iumiechajc si szyderczo; wyranie z niego drwia.Hal odczoga si tyem,zalewany na przemian gorcym i zimnym potem.Ogie i lód.Czeka, a talerzezaczn dzwoni, a kiedy zaczn, mapa wyskoczy z pudeka i mignie ku niemuniczym uk, z chrzstem spryn i szaleczym brzkiem talerzy, i.i nic si nie stao.Wyczy wiato.Zatrzasn mae, królicze drzwi iopar si o nie, dyszc.Po chwili poczu si nieco lepiej.Na mikkich nogachwróci na dó, wyj wiey worek i zacz starannie zbiera szklane drzazgi iodamki, pozostaoci stuczonej butelki.Zastanawia si, czy skaleczy si iwykrwawi na mier.Czy to wanie oznaczao dzwonienie talerzy? Lecz to takesi nie wydarzyo.Przyniós cierk, star mleko i usiad, czekajc, a matkai brat wróc do domu.Matka zjawia si pierwsza, pytajc: gdzie Bill?Niskim, bezbarwnym gosem, pewien, e Bill z pewnoci Zgin ju na jakimMiejscu, Hal zacz opowiada o spotkaniu kóka teatralnego, doskonale wiedzc,e nawet jeli trwao ono bardzo dugo, Bill powinien by zjawi si w domu pógodziny temu.Matka spojrzaa na niego dziwnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL