[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz odejdź.AGATOS(zroznmiał, że w obecności Kallyce nie może przedłużać swej gry, zarazem, iż Lysistrata obiecała mu, że zostanie archontem, jeżeli pokój zawartym bedzie).Okrutna i zdradziecka.Zwyciężyłaś (Na stronie) Mniejsza o to, będę archontem (głośno, nizko się kłaniając).Żegnam cię, boska Lysistrato! (Odchodzi).LYSISTRATA.(Na stronie)Tego już mam.A teraz trzeba jeszcze Nikostratosa zjednać dla mej sprawy.(Głośno) Drogie dziecko.chcę ci zwrócić wolność.na godzin kilka.KALLYCE.Dlaczego byłaś tak okrutną, tak nieubłaganą?LYSISTRATA.Musiałam dla przykładu.Prawo równe dla wszystkich.Ale ty nie przysięgłaś, idź do męża.KALLYCE.Ciotko, jakaś ty dobra!LYSISTRATA.Tak, idź do męża, ale przedewszystkiem niech przysięgnie, że jutro za pokojem przemówi.KALLYCE.Ale dobrze, dobrze, on przysięgnie.przysięgnie Z pewnością.(Całuje w rękę Lysistratę, poczem nadzwyczaj prędko biegnie).LYSISTRATA.Jutro pokój zawartym zostanie!Księżyc ją oświetla, słychać zdala hymn Artemidy na harfach, kurtyna spada.AKT III.Wytworna komnata we willi Orsylochosa, z posagami i hermesami, z tarasem otwartym na miasto.W głębi widać Ateny — Akropol i Partenon, przy świetle księżyca i gwiaździstem niebie.Na około dużego stołu lub kilku małych stolików, bardzo nizkich, biesiadnicy.Przy Praxagorze niezajete miejsce.Uczta się kończy.Scena I.Przy podniesieniu kurtyny na dużym kobiercu tańczy kobieta, zwolna tancerka ożywia się, obraca się w miejscu, coraz prędszym ruchem, w końcu pada na kobierzec, podczas gdy obecni zachęcają ja, klaszcząc.Skoro tancerka upadła, niewolnice podnoszą ją, a ona ukłoniwszy się, znika.PBAXASORA, GLYCERE, FILINA, KYNNA, MIRTALE, STYLBONIDOS, EIRONES, SAKAS, DRACES, STRYMODOROS, ORSYLOCHOS, KLYSTENES.SAKAS.Jak się nazywa ten boski taniec?ORSYLOCHOS.Nie wiem, podobno egipski.STYLBONIDOS.To ani ateński, ani koryncki taniec.PRAXARORA.Ani beocki.STRYMODOROS.To nie taniec, to upadek.EIRONES.Platon by powiedział, że rozwiązły, niemoralny i zabroniłby go w swej rzeczypospolitej.KLYSTENES.Platon! Platon zabrania wszelkich wesołych tańców, dozwala tylko pyrikę i kariatikę.SAKAS.Na Heraklesa! Smutny widok — to puste przy pięknej Beotce miejsce.Nie lubię uczty, przy której brak biesiadnika; to jak ładne usta bez jednego zęba.Nie chcę się patrzeć na tę próżnię i proszę Praxagory, aby mi pozwoliła zapełnić ją.PRAXAGORA.Zostań tam, zastąpiłbyś zepsutym wypadły ząb.FILINAMasz za swoje mały.Co za myśl chcieć.zająć miejsce Agatosa!KYNNANiezrozumienie położenia.FILINA.Świętokradztwo! Ale wódz nie przyjdzie.PRAXAGORA.Jestem pewna, że przyjdzie.FILINA.W każdym razie spóźnia się.KLYSTENES.Może nie z własnej winy.Pierwszego dnia ma się dużo do roboty, audyencye, uporządkowanie papyrusów, kawałki do załatwienia.PRAXAGORA.Chce aby go oczekiwano, ale tym razem nie domyśla się, co go spotka.ORSYLOCHOS.Tak się mówi, ale jak przyjdzie.PRAXAGORA.Nic nie pomoże.Zresztą trzeba mu dać nauczkę i dam mu ją.KLYSTENES.Dotrzymasz przysięgi?PRAXAGORA.Niezawodnie.FILINA.Wobec Agatosa?PRAXAGORA.Choćby wobec króla Persów.równie święcie jak Lysistrata.(Wchodzi młoda niewolnica Boris i zbliża się do Praxagory).PRAXAGORA.No i cóż?DORIS.Pani moja! Agatosa niema w domu.PRAXAGORA.Gdzież jest? Nie powiedziano ci?DORIS.Nie!PRAXAGORA.Rzecz szczególna, nikt go dziś nie widział.KLYSTENES.Zdaje mi się, że go spostrzegłem idąc tutaj.PRAXAGORA.Gdzie?KLYSTENES.Przy Odeonie.PRAXAGOBA.W którą szedł stronę?KLYSTENES.Targu rybnego.PRAXAGORA.Tam!DORIS.Pani moja! Czy mara powtórnie pójść?PRAXAGORA.Nie potrzeba.Przyjdzie, nie przyjdzie, mniejsza o to.Możesz odejść moje dziecko.(Doris odchodzi.)ORSYLOCHOS.Milutka.MIRTALE.Miałaś niewolnicę niemą.PRAXAGORA.Sprzedałam ją — odpowiadała mi zuchwale.FILINA.Patrzcie no patrzcie.Sakas płacze, potoki łez wylewa.KLYSTENES.Mnie się zdaje, że on jak sztok pijany.sakas (wstaje).Nie, Ateńczycy.STYLBONIDOS.Zdaje mu się, że jest na Pnyxie.SAKAS.Nie Ateńczycy! Nie jestem pijany.Płaczę, bo rycerze przybyli.Wrócili, dzielni, piękni wojewnicy; walczyć będą z nami o względy płci pięknej.Powrócili rycerze, mężni wojownicy.Któż na nas patrzeć będzie? Afrodytę nad innych przeniosła Aresa! Lichwiarze, kupcy, retorzy, filozofowie, poeci — wszyscy pójdziemy w kąt.ta jedna poetom pozostanie pociecha, że będą mogli opiewać czyny rycerzy(płacze).PRAXAGORA.Nie będą mieli zgoła co opiewać.KYNNA.Nie płacz Sakasie! Rycerze nic więcej nie wskórają, jak ty.Nie ubliżaj niewiastom.SAKAS.Na Pallas! Nikomu nie ubliżam! Wiem, że niewiasty dotrzymają przysięgi, ale wiem także, że mężczyźni podpiszą pokój.to rzecz kilku godzin.mężczyźni są słabi(przechyla się, pijany zlekka).KLYSTENES.I chwiejni.SAKAS.Kobiety już nie będą nas — dla nas kochać.To bolesne.Nieprawda Eironesie?EIRONES.Żal mi cię Sakasie, ale nie podzielam twojego smutku.Do mnie należeć będą zawsze wszystkie kobiety, bo to tylko w nich cenię, co jest własnością ogółu.ich widok! Zadawalniam się tem, czego mi odmówić nie mogą, blaskiem ich oczu, harmonią stroju, muzyką głosu, zapachem włosów.Któraż kobieta za złe weźmie, że się ją widzi, słyszy, podziwia.Pozostanę pod urokiem wrażenia, które wywierają, i rycerze mogą toczyć wojnę lub zawierać pokój, kobiety mogą dotrzymywać lub łamać prysięgę, wszystko mi jedno, byłem nie ogłuchł i nie ociemniał.ORSYLOCHOS.Eironesie, spojrzyj na Glycere.otwiera oczy jakby tarcze.STYLBONIDOS.Porównanie nie trafne, gdyż oczy Glycere raczej zaczepne niż, odporne.Kochane dziecię, zdumione słyszeć filozofa estetyka, mówiącego o kobietach kwieciście, a bez ukrytej myśli.To nowa szkoła.KLYSTENES.Dekadentów?STYLBONIDOS.Nie, tych jeszcze w Atenach niema.Przed dwudziestu laty Eirones należał do innej szkoły, do Akademii.Ubrany w długi płaszcz, z długim kijem w ręku, z długą brodą, długie miewał mowy.Dziś ma wykwintną tunikę z frygijskiej wełny i wieniec róż na głowie.Na Bogów! Podziwiać przychodzi wpływ Akademii.PRAXAGORA.Niestety, nie odzwyczaił się od sążnistych mów.STYLBONIDOS.To prawda; jedyna rzecz, która mu z dawnej pozostała szkoły.Wszak zerwałeś zupełnie z Sokratesem?EIRONESZupełnie.STYLBONIDOS.Sokrates pogardza tobą.EIRONES.Cóż to dowodzi.Pogardza także kobietami, winem, bogactwami — wszystkiem, co dobre.KLYSTENES.Dość, żeście pogniewani.EIRONES.Bynajmniej, tylko przestaliśmy się rozumieć.Sokrates i filozofowie z jego szkoły są, nieubłaganie stanowczymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL