[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przede mną ożywają syreny i klaksony.Idę samym skrajem mostu przez jarzącą się mgłę.Nogi znowu mnie bolą, w piersi czuję tępe, jakby współczujące pulsowanie.Myślę o Ab-berlaine; wspomnienie o niej powinno poprawić mi samopoczucie, ale tak nie jest.To się stało w domu, w którym straszy; duchy tego bezsensownego zakłócenia na linii i nie zmieniające się niemal obrazy były tam cały czas, na wyciągnięcie ręki, na przekręcenie wyłącznika, przypuszczalnie nawet wtedy gdy po raz pierwszy ją pocałowałem, nawet w chwili gdy zacisnęła ramiona i nogi na moim ciele, a ja krzyczałem z przerażenia.Pociągów teraz nie słychać; od paru minut nie przejechał obok mnie ani jeden.Klaksony i syreny konkurują z wyjącymi rogami mgłowymi.Owszem, z rozkoszą snułbym to świeże wspomnienie, rzeczywiście bardzo słodkie i dobre, ale coś we mnie nie chce do tego dopuścić; staram się odtworzyć zapach, dotyk i ciepło Abberlaine, ale pamiętam jedynie tę kobietę spokojnie szczotkującą włosy, patrzącą w niewidoczne lustro i szczotkującą bez ustanku.Próbuję sobie przypomnieć, jak wyglądał pokój, ale widzę go tylko w czerni i bieli, jedynie łóżko w nieładzie, a w nim mężczyznę.Pociąg mija mnie we mgle, błyskając światłami, kierując się w stronę wciąż wyjących syren.Co teraz? Och, więcej, o wiele więcej tego samego, mówi ta świeżo zaspokojona część mojej świadomości; proszę o całe noce i dnie tego, tygodnie i miesiące.Ale czego konkretnie? Następnej rozrywki, czegoś poza zaginionymi bibliotekami, niepojętymi misjami lotniczymi i zmyślonymi snami?Tak czy inaczej, nie wyobrażam sobie, by z tego wyniknęło wiele dobrego.Idę dalej, w kłębiące się mgły, w narastający zgiełk syren, wrzasków i trzaskającego ognia w płonącym wraku pociągu.Najpierw spostrzegam płomienie, wznoszące się we mgle niczym grube, drżące maszty.Dym kłębi się jak zagęszczony cień we mgle.Krzyczą ludzie, błyskają światła.Paru kolejarzy mija mnie biegiem, kierując się w stronę wraku.Widzę tył pociągu, który przejechał obok mnie przed paroma minutami; to pociąg ratowniczy, załadowany żurawiami, wężami i z wagonami szpitalnymi w składzie.Powoli przesuwa się po torze, znikając za wagonami towarowymi następnego pociągu, stojącego dwa tory dalej, bliżej mnie; parę pierwszych jego wagonów wygląda normalnie, nadal stoją na szynach, ale trzy następne wypadły z toru, ich koła spoczywają w metalowych korytach, zgrabnie zakleszczone zgodnie z zamysłem projektantów mostu.Wagon za nimi stoi ukośnie względem toru, każda z jego osi obejmuje swymi kołami jedną szynę.Każdy następny wagon jest bardziej uszkodzony od poprzedniego.Płomienie nadal wznoszą się przede mną; znajduję się blisko ich źródła, czuję na twarzy żar, przebijający się przez mgłę.Zastanawiam się, czy nie powinienem się wycofać; przypuszczalnie nie jestem tu potrzebny.We mgle trudno się zorientować, ale chyba znajduję się przy końcu tego segmentu, w miejscu, gdzie most zwęża się niczym rozdęta klepsydra, aż do mostu w moście, którym jest przęsło łączące.Tutaj, gdzie sieć zwrotnic prowadzi tory z głównego segmentu mostu w kierunku przewężenia na przęśle łączącym, z którego tylko parę linii dociera do następnego segmentu, wagony są porozrzucane na torach.Po tej stronie wykolejonego pociągu jest nieznośnie gorąco; strumienie wody z pociągu ratowniczego z drugiej strony wraku spadają łukiem na płonące wagony towarowe, sycząc na ich rozgrzanym drewnie i metalowych ramach.Kolejarze z gaśnicami chodzą tam i z powrotem, inni rozwijają brezentowe węże i podłączają je do hydrantów.Płomienie kołyszą się i drżą; ogień syczy pod uderzeniami wody.Przyśpieszam kroku, by uciec od żaru płomieni.Woda płynie korytami przy szynach i kanałami spustowymi pomostu, parując pod ciężkimi falami ciepła, jeszcze bardziej zagęszczając mgłę i wznoszący się czarny dym.Coś zapaliło się nad płonącym pociągiem i spada ognistymi kroplami na piec roztrzaskanych wagonów.Gdy mijam jedną z syren zawodzących we mgle na stanowisku przy torze, muszę zatkać uszy rękami.Obok mnie z krzykiem przebiegają następni kolejarze.Ogień płonie teraz za moimi plecami, wypełniając swym trzaskiem zaśmieconą przestrzeń dźwigara.Przede mną roztrzaskany pociąg leży na boku, poskręcany i przekrzywiony, rzucony w poprzek torów niczym coś spuszczonego z góry, niczym martwy wąż; korpusy rozbitych wagonów to jego połamane żebra.Za nim widzę jeszcze jeden pociąg - większy i z długimi przeszklonymi wagonami zamiast wagonów towarowych o pełnych ścianach.Ludzie tłoczą się wokół ich rozdartych blach w miejscu, gdzie zlewają się z długim, wciąż masywnym kształtem lokomotywy pociągu towarowego, wbitej w jeden z długich wagonów.Widzę ludzi wyciąganych z wraku.Obok toru leżą nosze; w pobliżu słychać następne klaksony, zagłuszające rogi mgłowe.Obłędna energia tej rozpaczliwej sceny zatrzymuje mnie w miejscu; obserwuję akcję ratowniczą.Z pociągu osobowego wynoszone są następne jęczące i zakrwawione osoby.We wraku za mną następuje eksplozja; ludzie biegną ku tej nowej scenie katastrofy.- Ty! - krzyczy do mnie jeden z ratowników; klęczy przy noszach, trzymając zakrawionę ramię jakiejś kobiety, podczas gdy drugi mężczyzna zawiązuje na nim opaskę uciskową.- Pomóż nam i chwyć nosze z jednej strony, dobrze?Przy torach leży ich z dziesięć, może dwanaście; ratownicy podbiegają i je wynoszą, lecz wiele osób leży dalej w oczekiwaniu na swoją kolej.Przechodzę przez balustradę z chodnika na torowisko, podchodzę do noszy i pomagam kolejarzowi zanieść rannego do pociągu ratowniczego, w którym odbierają go sanitariusze.W rozbitym pociągu towarowym słychać następny wybuch.Gdy wracamy z następną ofiarą, pociąg ratowniczy został już odsunięty dalej od groźby wybuchów; musimy nieść nosze z jęczącym i krwawiącym człowiekiem o dwieście metrów dalej, do końca pociągu towarowego, gdzie wyręczają nas sanitariusze.Wracamy biegiem do pociągu osobowego.Następny ranny równie dobrze może już nie żyć; krew wylewa się z niego, gdy tylko go podnosimy.Kierujący nami urzędnik kolejowy nakazuje zanieść go nie do pociągu ratowniczego, lecz do innego, usytuowanego po przeciwnej stronie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL