[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu nie spodziewałam się.twój widok kompletnie mnie zaskoczył.Sądziłam, że jesteś w Rzymie.To ty, prawda? Nie wierzę własnym oczom.Ale dlaczego zaparkowałeś samochód na ścieżce?- Bo nie mogłem znaleźć drogi do rezydencji państwa Montgomerych.Wczoraj wieczorem przyleciałem do Manchesteru i przenocowałem tam w hotelu.Dziś rano wynająłem samochód i dojechałem do miasteczka, ale żaden z jego mieszkańców nie potrafił wskazać mi drogi do waszego domu.Zamierzałem właśnie tam wrócić, kiedy cię zobaczyłem.Szłaś ze wzrokiem wbitym w ziemię, mamrocząc coś pod nosem.- Och, tak się cieszę, że cię widzę.Mam ci coś do.Urwała, zdając sobie nagle sprawę, że nie powinna ujawniać tak ważnej wiadomości na środku ścieżki.- To miło z twojej strony, że przejechałeś taki szmat drogi.Vittorio zaśmiał się niepewnie.- Zachowujemy się jak para obcych sobie ludzi.Chodź tu, niech cię uścisnę.Lucy wahała się przez chwilę.Rozsądek kazał jej stanowczo trzymać się podjętej wcześniej decyzji, jednak widok przystojnego kochanka, który stał tuż obok, znacznie osłabił jej silną wolę.- Och, Vittorio, okropnie za tobą tęskniłam - wyszeptała, rzucając się w jego ramiona.- Ja za tobą również - powiedział półgłosem, biorąc ją w objęcia i mocno tuląc.- Musimy porozmawiać.- Tak, tak.Mam.Po raz kolejny była bardzo bliska wyznania mu, że zostanie matką.- Chodźmy nad rzekę.Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać - zaproponowała, zastanawiając się, jak długo zdoła zachować w tajemnicy tę niewiarygodną, wiadomość i jak zareaguje na nią Vittorio.Trzymając się za ręce, z wolna ruszyli ścieżką w stronę rzeki.- W dzieciństwie tu właśnie urządzaliśmy pikniki - wyjaśniła Lucy, podnosząc z ziemi kamień i wrzucając go do wody.Potem usiadła na skale, twarzą, do rzeki, a Vittorio, wciąż trzymając ją za rękę, przykucnął obok.- Lucy, bez ciebie czułem się okropnie - zaczął.- Po twoim wyjeździe wszystko było jak w koszmarnym śnie, bo opuściła mnie kobieta, którą, kocham.- Nie wiedziałam, że mnie kochasz, Vittorio.- Oczywiście, że cię kocham, ale nie miałem odwagi przyznać się do tego.nawet przed samym sobą.dopóki mnie nie opuściłaś.Wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo się zmieniłem, odkąd cię poznałem.- Vittorio, przykro mi, że tak bardzo cierpiałeś po śmierci żony, ale.- Nie chodziło tylko o to, że straciłem żonę i dziecko! - wybuchnął.- Dręczyło mnie ogromne poczucie winy, że ich nie uratowałem.Oboje jeszcze żyli, kiedy przywieziono ich na Pronto Soccorso.Kierowałem wtedy zespołem, który próbował ich ratować.ale się nie udało.- Przywieziono ich akurat wtedy, kiedy miałeś dyżur? - powtórzyła zdławionym głosem.- Co im się stało?- Moja żona prowadziła samochód.Nasz dziewięciomiesięczny synek, Ricardo, był przypięty do dziecięcego fotelika.Jakaś ciężarówka zjechała nagle na ich pas, wpadła na nich i.- Urwał i wziął głęboki oddech.- Uderzyła w nich i doszczętnie zmiażdżyła samochód.Karetka ich przywiozła do nas.Nie miałem pojęcia, kim są poszkodowani, dopóki nie przyszedłem ich badać.- Och, Vittorio! - Lucy przykucnęła przed nim i położyła dłonie na jego policzkach.- Jak ty.?- Oboje jeszcze oddychali - wyjąkał Vittorio łamiącym się głosem.- Zrobiłem wszystko, co mogłem.Koledzy z zespołu bardzo mi pomagali, ale.było już za późno.Przez ponad godzinę walczyliśmy o ich życie.Pierwszy umarł mój ukochany synek, a potem odeszła Lavinia.Od tamtej pory nieustannie prześladuje mnie podejrzenie, że musiał istnieć jakiś sposób, żeby ich uratować.Coś, co.- Nie, Vittorio, nie wolno ci tak myśleć! Jesteś najbardziej kompetentnym lekarzem, jakiego spotkałam w całej mojej karierze zawodowej na nagłych wypadkach.Nagle doznała olśnienia.- Czy dlatego przeszedłeś na ortopedię? Kiwnął potakująco głową.- Wiedziałem, że drugi raz nie przeżyłbym podobnego koszmaru.nie potrafiłbym ratować własnej rodziny w tak tragicznej sytuacji.Dlatego właśnie nie chciałem znów narażać się na cierpienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL