[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Środek pokoju był pełen tańczących.Łukowate przejście prowadziło do kuchni, gdzie ludzie pili i śmiali się.Nikt nie zwracał uwagi na mnie albo Vee, a ja usiłowałam wzbudzić w sobie entuzjazm do myśli, że zakraść się do sypialni Marcie nie będzie aż tak trudno, jak mi się wydawało.Zaczynałam jednak sądzić, że nie przyszłam tu po to, by myszkować po jej pokoju w poszukiwaniu dowodów na jej związek z Patchem.Prawdę mówiąc, byłam niebezpiecznie blisko przyznania, że przyszłam, bo wiedziałam, że Patch tu będzie.A bardzo chciałam go zobaczyć.Wyglądało na to, że mam okazję.Patch pojawił się w przejściu do kuchni, ubrany w czarne polo i ciemne dżinsy.Nie przywykłam do przyglądania mu się z odległości.Oczy miał w kolorze nocy, a włosy zawijające się za uszami mówiły, że już sześć tygodni temu powinien był je ściąć.Miał ciało, które natychmiast wabiło płeć przeciwną, ale jego postawa wskazywała na brak zainteresowania rozmową.Nadal brakowało mu baseballówki, co oznaczało, że zapewne miała ją Marcie.Żaden problem, przypomniałam sobie.To już nie moja sprawa.Patch może dawać swoją czapkę, komu mu się podoba.To, że mnie nigdy jej nie pożyczył, wcale nie raniło moich uczuć.Jenn Martin, moja partnerka od matematyki w pierwszej klasie, rozmawiała z Patchem, ale on sprawiał wrażenie roztargnionego.W napięciu omiatał spojrzeniem pokój, jakby nie ufał ani jednej z obecnych tu osób.Przybrał pozę rozluźnioną, ale czujną, niemal jakby spodziewałsię, że w każdej chwili coś się może wydarzyć.Odwróciłam wzrok, zanim jego spojrzenie spoczęło na mnie.Lepiej, żeby nie widział, jak wpatruję się w niego z żalem i tęsknotą.Anthony Amowitz pomachał do mnie z uśmiechem przez długość pokoju.Odruchowouśmiechnęłam się w odpowiedzi.Mieliśmy w tym roku razem wuef, a mimo że niezamieniliśmy chyba w życiu pięciu zdań, miło było wiedzieć, że ktoś cieszy się na widok Vee i mnie.- Czemu Anthony Amowitz robi do ciebie minę alfonsa? -zapytała Vee.Przewróciłam oczami.- Nazywasz go alfonsem tylko dlatego, że przyszedłdo Marcie.- No.I co z tego?-Jest miły.- Dałam jej kuksańca.-Uśmiechnij się do niego.- Miły? Raczej napalony.Anthony uniósł czerwony plastikowy kubek i zawołał coś, ale nie dosłyszałam przez hałas muzyki.- Co? - odkrzyknęłam.- Świetnie wyglądasz! - Do twarzy miał przyklejony głupkowaty uśmiech.- O nie - powiedziała Vee.- Nie dość, że alfons, to na dodatek zalany alfons.- Może rzeczywiście trochę wypił.- Wypił i ma nadzieję dorwać cię na osobności w którymś z pokoi na górze.Oj.Pięć minut później nadal tkwiłyśmy na pozycji tuż za drzwiami wejściowymi.Ktoś wylał mi przypadkiem pół puszki piwa na buty, ale na szczęście nikt nie rzygał.Miałam już zaproponować Vee, żebyśmy ruszyły się od tych drzwi - znajdujących się w miejscu, do którego dobiegali wszyscy, którzy zamierzali opróżnić swoje żołądki - kiedy podeszła do nas Brenna Dubois, wyciągając w moim kierunku czerwony plastikowy kubek.- Dla ciebie, z pozdrowieniami od chłopaka po drugiej stronie pokoju.- Mówiłam ci - szepnęła z boku Vee.Zerknęłam szybko w stronę Anthony'ego, który mrugnął do mnie.- Em, dzięki, nie jestem zainteresowana - odparłam Brennie.Nie mam dużego doświadczenia imprezowego, ale wiedziałam, że nie należy przyjmować drinków niewiadomegopochodzenia.Wiedziałam, że mogły tam być ślady substancji odurzających.- Powiedz Anthony'emu.że piję wyłącznie z nieotwartych puszek.Rany.Zabrzmiało to jeszcze głupiej, niż myślałam.- Anthony emu? - Zrobiła zdumioną minę.- Aha, Anthony'emy Alfonsowiczowi - odparła Vee.-Temu, który kazał ci odegrać rolę posłańca.- Myślałyście, że to Anthony dał mi ten kubek? - Pokrę-ciła głową.To tamten chłopak po drugiej stronie pokoju.- Odwróciła się ku miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał Patch.-No, był tam przed momentem.Pewnie wyszedł.Bardzo sexy, w czarnej koszuli, jeśli to coś mówi.- O rany - jęknęła Vee pod nosem.- Dzięki - odpowiedziałam, nie widząc innego wyjścia jak przyjęcie kubka.Znikła z powrotem w tłumie, a ja postawiłam kubek czegoś, co pachniało jak wiśniowa cola, na stoliczku przy drzwiach.Czyżby Patch usiłował przekazać mi jakąś wiadomość?Przypomnieć mi o porażce, jaką była bójka w Diabelskiej Torebce, kiedy Marcie oblała mnie wiśniową colą? Vee wsunęła mi coś do ręki.- Co to jest? - zapytałam.- Krótkofalówka.Pożyczyłam od brata.Siądę na schodach i będę trzymać wartę.Jeśli ktoś się pojawi, dam ci znać.- Chcesz, żebym teraz zaglądnęła do sypialni Marcie?- Chcę, żebyś ukradła pamiętnik.- Ach, o to ci chodzi.Chyba zmieniłam zdanie.- Żartujesz? - syknęła Vee - Nie możesz teraz stchórzyć.Wyobraź sobie, co jest w tym dzienniku.To wielka okazja, żeby przekonać się, co jest między Marcie i Patchem.Nie możesz tego odpuścić.- Ale to jest nie w porządku.- Ni, jeśli ukradniesz go tak szybko, że nie zdążysz poczuć wyrzutów sumienia.Spojrzałam na nią ponuro.- Powtarzanie tego też nie zaszkodzi - dodała Vee.- Powtarzaj sobie, że to nic złego, tak długo, aż sama w to uwierzysz.-Nie ukradnę pamiętnika.Chcę tylko.rozejrzeć się.I ukraść baseballówkę Patcha.-Zapłacę ci równowartość rocznego budżetu e-zinu, jeśli przyniesiesz mi ten pamiętnik w ciągu najbliższej półgodziny - powiedziała Vee, a w jej głosie wyczułam desperację.- Po to potrzebny ci ten pamiętnik? Żeby go opublikować w e-zinie?- Pomyśl tylko.To będzie początek mojej wielkiej kariery.- Nie - odparłam twardo.- Zła kobieta z ciebie, Vee.Westchnęła ciężko.- Cóż, warto było spróbować.Spojrzałam na krótkofalówkę trzymaną w ręce.- Czemu nie możesz wysłać mi SMS-a?- Szpiedzy nie wysyłają SMS-ów.- Skąd wiesz?- A skąd wiesz, że SMS-ują?Nie było to warte kłótni, więc włożyłam krótkofalówkę za pasek dżinsów.- Jesteś pewna, że pokój Marcie jest na piętrze?- Jeden z jej byłych siedzi za mną na hiszpańskim.Powiedział mi, że Marcie co wieczór punkt o dziesiątej rozbiera się przy zapalonym świetle.Czasem kiedy on i jego kumple się nudzą, podjeżdżają, żeby obejrzeć przedstawienie.Mówi, że Marcie nigdy się nie spieszy, a kiedy już skończy, on ma sztywny kark od zadzierania głowy.Mówił też, że raz.Zasłoniłam uszy rękami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL