[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiem panu tylko jedno: Ewa z pewnością przebaczy panu.Wszystko inne powinien pan z nią sam omówić.- Ach, gdybym choć raz mógł z nią pomówić bez świadków.Choćby przez pół godzinki! - zawołał Lucjan.Henryk Malten zamyślił się, potem rzekł z uśmiechem:- Czy chciałby pan jutro zjeść z nami kolację?Lucjan uradowany ujął jego rękę.- Dziękuję panu! Więc mogę jutro przyjść?Malten odpowiedział z uśmiechem:- Jadamy o godzinie ósmej.Ja jednak przez roztargnienie zapraszam pana na wpół do ósmej.Przypadkiem powrócę do domu dopiero o ósmej, zdaje się, że mam coś ważnego do załatwienia.Pan przyjdzie tutaj o wpół do ósmej, proszę pamiętać o tym! Moja córka będzie musiała, jako pani domu, poświęcić panu pół godzinki.Ja uczynię wszystko, co będzie w mej mocy, aby zapewnić panu życzliwe przyjęcie z jej strony.- Jakże mam podziękować panu!- Jestem i pozostanę pańskim dłużnikiem, drogi panie inżynierze.Nigdy nie zapomnę tego, co uczynił pan dla mojej córki.- Niech mnie pan nie zawstydza.Niestety mogłem uczynić dla niej bardzo mało.- Była to jednak pomoc w samą porę! Bóg raczy wiedzieć, w jakim stanie znalazłbym moją córkę, gdyby pan jej nie pomógł.Powtarzam, że nie zapomnę panu tego nigdy w życiu.Nie zapomniałbym nawet wtedy, gdybym nie czuł dla pana tak wielkiej sympatii, jaką czuję obecnie.Lucjan z powagą spojrzał mu w oczy.- Gdy zobaczyłem pana w jadalni hotelowej w Zurychu, siedzącego obok panny Ewy, zacząłem pana nienawidzieć.Wydało mi się, że pan jest tym, który ją wtrącił w nieszczęście, sprawcą upadku kobiety, którą kochałem.Teraz całym sercem proszę pana o przebaczenie.- Spodziewam się, że uda mi się pozyskać pańską sympatię - odparł Malten.- Już ją pan pozyskał, panie Malten.Szanuję pana, jako ojca Ewy.Pragnę gorąco, abyśmy się mogli poznać bliżej.Będę panu nieskończenie wdzięczny, jeżeli mi pan pozwoli starać się o rękę pańskiej córki.Obaj mężczyźni spojrzeli na siebie z powagą.- Mój przyjaciel Traber opowiadał mi o panu wiele dobrego, wszystko, co wiem o panu, przemawia na pańską korzyść.Chętnie więc udzielam panu mego zezwolenia.- Dziękuję, ach dziękuję! Nie będę teraz panu zabierał czasu, żegnam pana.- Zobaczymy się więc jutro wieczorem?Oczy Lucjana zajaśniały wdzięcznością.- Przyjdę punktualnie! Zechce pan w moim imieniu pozdrowić pannę Ewę.Do widzenia!Obaj panowie pożegnali się serdecznym uściskiem dłoni.Odczuwali dla siebie wzajemnie szacunek i sympatię.Henryk Malten mógł być spokojny o los córki, wiedział, że będzie jej dobrze, gdy poślubi Oldena.A Lucjan doszedł do przekonania, że będzie miał miłego i życzliwego teścia, jeżeli uda mu się zdobyć serce i rękę Ewy.Wiedział, że Ewa nigdy nie wyszłaby za mąż bez miłości.***Ewa tymczasem udała się do Dolly, która ją serdecznie powitała.- Bałam się, że pani pożałuje swego przyrzeczenia - rzekła Dolly z uśmiechem.- O nie, cieszyłam się bardzo, że zobaczę panią - odparła Ewa.Dolly oprowadziła swego gościa po całym domu, a Ewa wszystko podziwiała.Myślała wciąż o tym, że przebywa w towarzystwie siostry Lucjana, że prawdopodobnie przychodzi on często do tego domu; zauważyła wczoraj, że rodzeństwo kochają się nawzajem.Gdy wszystko zostało obejrzane, obie panie usiadły w małym saloniku.Dolly zaczęła się zachwycać wczorajszym koncertem.- Czy pani jest muzykalna? - spytała Ewa.- Gram na fortepianie i śpiewam trochę.Zwykle akompaniuję panu Traberowi, kiedy gra na skrzypcach.Nie mogę się jednak porównać z panią, a tym bardziej z ojcem pani.Zapewne pani nauczyła się wiele od swego ojca, prawda panno Joachim?Ewa uśmiechnęła się.- Już wczoraj chciałam pani zwrócić uwagę, że nie nazywam się wcale Ewa Joachim.„Joachim” to drugie imię a zarazem pseudonim mego ojca.Moje nazwisko brzmi „Malten”.Dolly drgnęła i spojrzała na nią zaskoczona.- Malten? Ewa Malten?- Tak, proszę pani.- Ach Boże! Przepraszam panią, ale to nazwisko - nie to niemożliwe!Ewa domyśliła się, że Dolly musiała to nazwisko usłyszeć od brata.- Zapewne chciała pani powiedzieć, że to niemożliwe, abym była tą samą Ewą Malten, którą brat pani znalazł zemdloną na ulicy?- Więc pani doprawdy jest ową Ewą Malten?- Tak, to ja.- Czy podobna? Pani? Osoba tak wytworna, elegancka, córka Henryka Joachima - identyczna z małą, bladą, bezradną dziewczynką, o której opowiadał mi tyle mój brat? Tą samą Ewą, o której myślał z taką troską, której szukał z takim niepokojem?Ewa zarumieniła się.Usłyszała teraz z ust Dolly, jak wiele myślał o niej Lucjan, jak bardzo troszczył się o jej los.- Wyjaśnię pani wszystko - szepnęła, po czym opowiedziała Dolly swoje dzieje.Gdy skończyła opowiadać, Dolly zawołała, wzburzona:- Ależ mój brat.przecież on wczoraj widział panią, rozmawiał z nią, a nie wspomniał mi wcale, że pani jest tą samą panienką, która.Ach, może nie powinnam mówić o tym, nie wiem, czy mój brat byłby z tego zadowolony.- Nie mówmy o tym na razie, droga pani.Pragnę, aby brat opowiedział pani, jaką wczoraj wieczorem popełnił omyłkę.Jest on w tej chwili u mego ojca, który właśnie wyjaśnia mu to wszystko, co ja opowiedziałam pani.Nie wiem tylko, czy pani zechce nadal utrzymywać ze mną stosunki towarzyskie, lub - jak się spodziewałam - obdarzyć mnie swoją przyjaźnią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL