[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale dowództwoprzysy³a do mnie takiego mi³ego pu³kownika, który mówi:— Nie przejmujcie siê, Gump.Jeszcze dziœ zamówimy wam nowy mundur.Posadzimy wSajgonie ze dwudziestu ¿Ã³³tków i migiem wam go uszyj¹.Nie pozwolimy wam iœæ wpi¿amie na spotkanie z prezydentem.Mówi mi te¿, ¿e poleci ze mn¹ do Waszyngtonu i dopilnuje, ¿ebym mia³ gdziemieszkaæ, co jeœæ, czym jeŸdziæ, no i w ogóle ¿ebym wiedzia³ jak siê zachowaæ.Pu³kownik ma na nazwisko Gooch.Przed pójœciem spaæ rozgrywam ostatni mecz pingpongowy z facetem z dowództwa,który uchodzi za najlepszego pingpongistê w wojsku.Przynajmniej wszyscy taktwierdz¹.Facet jest niski, nerwowy, zjawia siê z w³asn¹ rakietk¹ w skórnympokrowcu i ani razu nie patrzy mi w oczy.Ale ja mu i tak ³ojê dupê.Gdzieœ wpo³owie meczu przerywa granie, mówi mi ¿e pi³ki s¹ do bani, bo zmiêk³y odwilgoci, potem pakuje rakietkê i wychodzi, ale ja siê tym zbytnio nie smucê, bozostawia te swoje zmiêk³e pi³ki, a w œwietlicy szpitalnej pi³ek nigdy nie ma zadu¿o.Nazajutrz rano przychodzi pielêgniarka i daje mi kopertê z moim nazwiskiemwypisanym na wierzchu.Otwieram, a w œrodku jest list od Dana.Dan ¿yje i takoto pisze:Drogi Forrest!¯a³ujê, ¿e nie mieliœmy czasu siê zobaczyæ przed moim wyjazdem.Lekarzeb³yskawicznie podjêli decyzjê i nim siê obejrza³em, ju¿ by³em w drodze.Ledwozdo³a³em ich uprosiæ o chwilê zw³oki, ¿ebym móg³ skrobn¹æ tych parê s³Ã³w.Niechcia³em wyje¿d¿aæ bez po¿egnania z Tob¹, bo wiele Ci zawdziêczam.Czujê, Forrest, ¿e wkrótce coœ wa¿nego siê wydarzy w Twoim ¿yciu, jakaœ rzecz,jakaœ zmiana, która mo¿e Ciê pchn¹æ w ca³kiem innym kierunku.Skorzystaj zniej.Nie przegap okazji.Patrz¹c wstecz przypominam sobie b³ysk w Twoichoczach, tak¹ ma³¹ iskierkê, która czasem siê zapala³a, zwykle wtedy, gdy siêuœmiecha³eœ.I wiesz co myœlê? ¯e ta iskierka to zarodek, z którego bierze siêzdolnoœæ myœlenia i tworzenia.Ta wojna nie jest dla Ciebie, przyjacielu, ani dla mnie.Wyje¿d¿am ju¿ zachwilê i Ty te¿ kiedyœ wrócisz do domu.Ale najwa¿niejsze pytanie to: co dalejbêdziesz robi³? Wcale nie uwa¿am, ¿e jesteœ idiot¹.Mo¿e — jeœli siê kierowaæwynikami testów czy opini¹ durni — podpadasz pod tak¹ czy inn¹ kategoriê, alewierz mi, Forrest, widzia³em, jak w g³êbi Twojej duszy p³onie iskra ciekawoœci.P³yñ z pr¹dem, przyjacielu, i gdy Ciê bêdzie unosi³, leciutko mu pomagaj,omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy siê nie poddawaj.Jesteœwspania³ym facetem, Forrest, i masz serce ze z³ota.Twój kumpel,DanPrzeczyta³em list Dana z dziesiêæ czy dwadzieœcia razy i wci¹¿ nie wszystkokapujê.To znaczy wydaje mi siê, ¿e ogólnie kapujê, ale niektóre s³owa i zwrotynadal s¹ mêtne.Wkrótce przychodzi pu³kownik Gooch i mówi, ¿e czas ruszaæ wdrogê, najpierw do Sajgonu po nowy mundur co mi wczoraj uszy³o dwadzieœcia¿Ã³³tków, a potem w samolot i do Stanów.Pokazujê mu list od Dana, ¿eby miwyjaœni³ o co w nim chodzi.Pu³kownik czyta, potem go zwraca i mówi:— To jasne jak s³oñce, Gump.Chodzi o to, ¿ebyœcie nie dali dupy, jak wamprezydent bêdzie przypina³ order.8Lecimy wysoko nad Pacyfikiem.Pu³kownik Gooch opowiada mi jakim to bêdê wStanach wielkim bohaterem.Bêdê zapraszany na ró¿ne parady, ludzie bêd¹ mnieoklaskiwaæ, nie bêdê móg³ kupiæ sobie picia ani nic, bo wszyscy bêd¹ chcieli mistawiaæ.Mówi te¿, ¿e armia Stanów Zjednoczonych zapewne wyœle mnie w objazdpo ca³ym kraju, ¿ebym zachêca³ m³odych do wstêpowania do wojska, do kupowaniaobligacji wojennych i innych takich, a najwa¿niejsze — to ¿e wszêdzie bêdêprzyjmowany „z wszystkimi szykanami".Co do tych szykanów to siê nie pomyli³.L¹dujemy na lotnisku w San Francisco a tam czeka wielki t³um.Wszyscy maj¹jakieœ tablice i transporenty.Pu³kownik wygl¹da przez szybê w samolocie idziwi siê, ¿e nie wita nas orkiestra wojskowa.Ale t³um dostarcza nam a¿ zadu¿o rozrywki.Ledwo schodzimy na p³ytê a ludzie zaczynaj¹ coœ wykrzykiwaæ, potem ktoœ rzucawielkiego pomidora, który trafia pu³kownika Goocha prosto w gêbê.I jak siê nierozpêta chryja! Niby w pobli¿u s¹ gliny, ale t³um przebija siê przez ich w¹skikordonek i huzia! pêdzi w nasz¹ stronê.Jest ich, tych witaj¹cych, ze dwatysi¹ce, maj¹ brody i d³ugie kud³y i wszyscy dr¹ siê i krzycz¹ i brzydko naswyzywaj¹.S³owo dajê, od czasu przeprawy przez pole ry¿owe gdzie zgin¹³ Bubba jeszcze siêtak nie ba³em.Pu³kownik Gooch wyciera pomidora z twarzy i próbuje zachowaæ siê dostojnie, aleja sobie myœlê: w dupie mam dostojnoœæ, nas jest dwóch, tamtych dwa tysi¹ce,go³ymi ³apami siê nie obroniê, wiêc biorê nogi za pas i dajê dyla.T³um, psiakoœæ, chyba tylko na to czeka³, bo wszyscy rzucili siê do goniaczki.Biegli, krzyczeli i wymachiwali tymi swoimi transporentami.Czu³em siê tak jakw dzieciñstwie kiedy ucieka³em przed dzieciakami w szkole
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL