[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podchodzê do niej, a onaw krzyk:— Nie dotykaj mnie, bydlaku! Wszyscy jesteœcie tacy sami! Tylko jedno wam wg³owie! Nie macie za grosz szacunku dla innych!Czu³em siê tak Ÿle jak nigdy w ¿yciu.Coœ tam jeszcze po przerwie graliœmy, alenic z tego nie pamiêtam.W drodze do domu Jenny usiad³a z przodu autobusu i wogóle nie chcia³a ze mn¹ gadaæ.W nocy spa³a na kanapie, a rano powiedzia³a, ¿echyba czas bym sobie znalaz³ w³asn¹ metê.Wiêc spakowa³em manatki i siêwynios³em.Z ³bem spuszczonym nisko jak pies.Jenny nie da³a mi siêwyt³umaczyæ ani nic.Pokaza³a mi drzwi i do widzenia.A potem sama gdzieœ wyjecha³a.Rozpytywa³em siê o ni¹ dooko³a, ale nikt nic niewiedzia³.Mose zaproponowa³, ¿ebym siê do niego wprowadzi³ póki sobie czegoœnie znajdê, wiêc siê wprowadzam, ale bez Jenny czujê siê strasznie samotnie.Akurat w tym czasie nigdzie nie gramy, jest nudno jak flaki z olejem i myœlêsobie, ¿e mo¿e czas wracaæ do domu zobaczyæ siê z mam¹ i zacz¹æ hodowlêkrewetków gdzie kiedyœ mieszka³ Bubba.Mo¿e, myœlê sobie, nie nadajê siê nagwiazdê rock and roi³a.W koñcu jestem tylko zwyk³y idiota.Któregoœ dnia Mose wraca do domu i mówi, ¿e by³ w barze na rogu, ogl¹da³wiadomoœci i kogo nagle zobaczy³ w telepudle? Jenny Curran we w³asnej osobie!Okazuje siê, ¿e Jenny jest w Waszyngtonie.Pokazali j¹ jak maszeruje w du¿ejdemonstrancji przeciw wojnie w Wietnamie.Mose nie mo¿e siê nadziwiæ co jejstrzeli³o do ³ba, ¿eby zajmowaæ siê jak¹œ pieprzon¹ wojn¹ zamiast œpiewaæ izarabiaæ szmal.Muszê siê z ni¹ zobaczyæ.Wspominam o tym Mose'owi, a on na to:— W porz¹dku, stary.I postaraj siê j¹ œci¹gn¹æ z powrotem.Mose nawet siê domyœla gdzie Jenny mog³a siê zatrzymaæ — u takich ludzi zBostonu, którym te¿ odbi³a szajba i wyjechali do Waszyngtonu protestowaæprzeciwko wojnie.Poda³ mi ich adres.Ponownie spakowa³em ca³y swój majdan, podziêkowa³em Mose'owi i ruszy³em wdrogê.Nie wiedzia³em czy kiedykolwiek wrócê.W ca³ym Waszyngtonie siê kot³uje.Zupe³nie jakby wybuch³ jaki bunt czy co.Naulicach pe³no glin, ludzie krzycz¹, coœ rzucaj¹.Gliniarze wal¹ ich pa³kami pog³owach, oni krzycz¹ jeszcze g³oœniej i sytuacja tylko siê coraz mocniejnapina.Znajdujê adres co mi go Mose da³, pukam i pukam, ale nikt nie odpowiada.Ca³ydzieñ czekam na schodach przed domem.Wreszcie gdzieœ tak ko³o dziewi¹tejwieczorem podje¿d¿a samochód i wysiada z niego kilka osób miêdzy nimi Jenny.Wstajê ze schodów i ruszam w jej stronê, ale ona odwraca siê i biegnie zpowrotem do samochodu.Ci ludzie co z ni¹ przyjechali, dwaj faceci idziewczyna, nie wiedz¹ kim jestem i czego chcê.— S³uchaj, stary — mówi do mnie jeden z nich — lepiej zostaw dziœ Jenny wspokoju.Nie jest w najlepszej formie.Pytam siê go dlaczego, co siê sta³o, wiêc on bierze mnie na bok i t³umaczy.¯e Jenny w³aœnie wysz³a z paki.¯e aresztowano j¹ wczoraj i spêdzi³a noc w¿eñskim pierdlu, a dziœ rano — zanim uda³o siê j¹ wyci¹gn¹æ — ktoœ w tympierdlu powiedzia³, ¿e jak Jenny ma tak d³ugie w³osy to musi mieæ wszy alboinne paskuctwa i trzeba j¹ ogoliæ.I ogolili na ³ys¹ pa³ê.Pomyœla³em sobie, ¿e pewno przycup³a nisko w samochodzie, bo nie chce mi siêpokazaæ ³ysa.Wiêc opad³em na czworaka, ¿eby nic nie widzieæ przez szybê iprzyczo³ga³em siê do wozu.— Jenny — mówiê.— To ja, Forrest.Ona nic.Wiêc zaczynam j¹ przepraszaæ za toco siê sta³o na schodach za klubem.Ju¿ wiêcej nie bêdê pali³ ¿adnego œwiñstwa,mówiê jej, i ju¿ nigdy nie bêdê gra³ w ¿adnym zespole, ¿eby mnie przypadkiemznów co z³ego nie podkusi³o.Mówiê jej jak bardzo mi przykro z powodu jejw³osów.Potem czo³gam siê z powrotem do schodów przed domem gdzie zostawi³emswoje manele, wyci¹gam z torby star¹ wojskow¹ czapkê, wracam do samochodu,nasadzam j¹ na patyk i wtykam przez okno.Jenny bierze czapkê, wk³ada na g³owêi wreszcie wysiada.— Wstawaj, ty wielki oœle — powiada.— Idziemy do domu.Weszliœmy do œrodka, siedzieliœmy i gadaliœmy, tamci palili skrêty i pili piwo,ale ja nie.Potem wszyscy zaczêli rozmawiaæ o planach na jutro: przed Kapitolemmia³a siê odbyæ du¿a demonstrancja, na której grupa ch³opaków co walczyli wWietnamie mia³a zerwaæ ze swoich mundurów medale i inne takie i rzuciæ je naschody Kapitolu.— A wiecie — powiedzia³a nagle Jenny — ¿e Forrest dosta³ order z r¹kprezydenta?Wszyscy ucichli jak makiem zasia³, spojrzeli na mnie, potem na siebie i jeden zch³opaków zawo³a³:— Anio³y nam go zes³a³y!Rano Jenny wchodzi do salonu i staje obok kanapy na której œpiê.— Forrest — mówi.— Chcê, ¿ebyœ w³o¿y³ mundur i wybra³ siê dziœ z nami.Pytam siê jej po co, a ona na to:— Bo mo¿e dziêki takim jak my zakoñczy siê ta rzeŸ w Wietnamie.Wiêc wci¹gam na siebie mundur, a po chwili Jenny wraca z pêkiem ³añcuchówspecjalnie kupionych w sklepie.— Obwi¹¿ siê nimi, Forrest — mówi.Znów pytam siê jej po co.— Po prostu obwi¹¿ siê, póŸniej ci wszystko wyjaœniê.Zrób to dla mnie, dobrze?Wiêc siê obwi¹z³em i ruszyliœmy na tê protestacjê, jaw mundurze i ³añcuchach, Jenny, tamtych dwóch ch³opaków i dziewczyna.Dzieñjest ³adny, pogodny.Przed Kapitolem zebra³ siê dziki t³um, pe³no wokó³ kamertelewizyjnych, zjecha³y siê te¿ chyba wszystkie gliny jakie s¹ na œwiecie.Ludzie œpiewaj¹, krzycz¹, pokazuj¹ glinom co o nich myœl¹.Widzê facetów wmundurach wojskowych; stoj¹ razem w kupce.Po jakimœ czasie jeden po drugimpodchodz¹ do schodów przed Kapitolem, zrywaj¹ z piersi ordery i medale irzucaj¹ na ziemiê.Niektórzy podchodz¹ sami, inni podje¿d¿aj¹ na wózkach dlakalek, czêœæ kuœtyka, czêœæ nie ma r¹k albo nóg.Niektórzy odpinaj¹ ordery i poprostu upuszczaj¹ je na schody, ale s¹ tacy co je ciskaj¹ ze z³oœci¹.Wtem ktoœk³adzie rêkê na moim ramieniu i mówi, ¿e teraz moja kolej.Patrzê na Jenny, onakiwa g³ow¹, wiêc ja te¿ zbli¿am siê do schodów.Robi siê cicho.Nagle ktoœ og³asza przez megafon moje nazwisko i mówi, ¿e naznak protestu przeciwko wojnie w Wietnamie wyrzucê order wrêczony mi osobiœcieprzez prezydenta.Wszyscy klaszcz¹ i wiwatuj¹.Na schodach le¿y ju¿ pe³noró¿nych odznaczeñ.Wy¿ej pod arkadami stoi niedu¿a grupka ludzi, paru gliniarzyi paru facetów w garniturach.Patrzê na nich i myœlê sobie, no dobra, Forrest,musisz siê postaraæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL