[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dziwiê siê, ¿e tak siê ¿o³¹dkuje.Sam cieszê siê, ¿e mam na sobie gumowykostium, bo przynajmniej nikt mnie nie rozpozna — nawet jeœli jestem wtowarzystwie Raquel Welch.Stajemy na œwiat³ach.Kiedy siê zmieniaj¹ wszyscy troje przechodzimy na drug¹stronê.Raquel wywija liœæmi jakby nadawa³a sygna³y, uœmiecha siê do ludzi wsamochodach i w ogóle zachowuje jakby by³a na scenie.— Jeszcze nigdy w ¿yciu nie czu³am siê tak upokorzona! — syczy mi do ucha.—Chryste, najchêtniej zapad³abym siê pod ziemiê! Odpowiesz mi za to, tywyroœniêty idioto! Zobaczysz, dobiorê ci siê do ty³ka!Czêœæ ludzi czekaj¹cych w samochodach na œwiat³ach zaczyna tr¹biæ i machaæ donas — myœlê sobie: pewno rozpoznali Raquel — a kilka samochodów nawet wykrêci³oi jedzie za nami.Zanim doszliœmy do Wilshire Boulevard ci¹gliœmy za sob¹ca³kiem spory ogon: ludzie wychodzili z domów, sklepów i szli za nami jakszczury za tym goœciem co je wywiód³ z miasta.Raquel Welch zrobi³a siêczerwona na gêbie jak burak.— Ju¿ nigdy nie znajdziesz pracy w tym mieœcie! — mówi do mnie przez zaciœniêtezêby, a jednoczeœnie uœmiecha siê do t³umu.Parê minut póŸniej s³yszê:—— No, nareszcie, Rodeo Drive!Patrzê i faktycznie, na rogu jest wystawa z damsk¹ odzie¿¹.Stukam RaquelWelch w ramiê i pokazujê jej sklep.— Fuj, przecie¿ to Popagallo! — oburza siê.— Ju¿ dawno wyszed³ z mody! Prêdzejbym umar³a, ni¿ w³o¿y³a coœ z jego kolekcji!Dobra, idziemy dalej.— O, jest Giani — mówi Raquel.— Miewaj¹ tam ca³kiem ³adne ciuszki.Wchodzimy do œrodka.Przy drzwiach stoi sprzedawca z krótkim przystrzy¿onymw¹sikiem.Ma na sobie bia³y garnitur, z kieszeni marynarki wystaje muchusteczka.Facet patrzy na nas podejrzanie kiedy go mijamy.— W czym mogê pani pomóc? — pyta.— Chcê kupiæ sukienkê — odpowiada Raquel Welch.— Czy w jakimœ konkretnym fasonie? — pyta goœæ.— W jakimkolwiek, ty oœle! Nie widzisz, ¿e jestem naga?Wiêc facet wskazuje jej kilka stojaków z kieckami i mówi, ¿e na pewno znajdziecoœ w swoim rozmiarze.Raquel Welch podchodzi tam i zaczyna je ogl¹daæ.— A czy panom mogê w czymœ pomóc? — sprzedawca pyta siê mnie i Zuziê.— Nie, my jesteœmy z ni¹ — wyjaœniam.Patrzê za siebie i widzê, ¿e t³um wci¹¿ stoi na ulicy, niektórzy nawetprzykleili nosy do szyby i zagl¹daj¹ do œrodka.Raquel Welch znalaz³a osiem czy dziewiêæ sukienek i zabiera je doprzymierzalni.Po chwili wychodzi i pyta:— Jak wam siê w tej podobam?Ma na sobie br¹zow¹ kieckê z mnóstwem pasków i szlufek i ogromnym dekoltem.— Och, sam nie wiem, moja droga — mówi sprzedawca.— Chyba nie jest w panistylu.Wiêc Raquel Welch wraca do przebieralni i wk³ada inn¹.— Och, cudownie! —wo³a sprzedawca.— Wygl¹da pani bosko, bosko!— Biorê — mówi Raquel Welch.— Œwietnie — mówi sprzedawca.— Jak chce pani p³aciæ?— To znaczy? — pyta siê go Raquel.— Gotówk¹, czekiem czy kart¹ kredytow¹?— S³uchaj, bêcwale jeden, nie widzisz, ¿e nie mam z sob¹ torebki ani nic? Sk¹d,u diab³a, mia³abym nagle wyci¹gn¹æ szmal?— Niech pani nie bêdzie wulgarna — mówi sprzedawca.— Jestem Raquel Welch — mówi Raquel Welch.— PóŸniej przyœlê tu kogoœ zpieniêdzmi.— Bardzo mi przykro, proszê pani — nie ustêpuje sprzedawca — ale u nas niekupuje siê bez p³acenia.— Przecie¿ jestem RAQUEL WELCH!!! — drze siê Raquel Welch.— Nie poznaje mniepan?!— Po³owa kobiet, które tu przychodz¹, podaje siê za Raquel Welch, FarrahFawcett albo Sophie Loren.Ma pani jakiœ dowód to¿samoœci?— Dowód to¿samoœci?! — wrzeszczy Raquel Welch.— A niby gdzie mia³abym go sobiewetkn¹æ, co?!— Nie ma pani ¿adnych dokumentów, nie ma karty kredytowej, nie ma pieniêdzy, tonie bêdzie pani mia³a sukienki — mówi sprzedawca.— Cholera, zaraz panu udowodniê, kim jestem! — wo³a Raquel Welch i œci¹ga w dó³górê sukienki.— Kto jeszcze ma takie cycki w tym gównianym mieœcie? No kto?!T³um na ulicy wali w okna i krzyczy z radoœci.A sprzedawca wciska taki ma³yguzik i po chwili podlatuje do nas barczysty goœæ — detektyw sklepowy, jak siêokaza³o.— Jesteœcie aresztowani — mówi.— Nie próbujcie stawiaæ oporu, bo tylkopogorszycie swoj¹ sytuacjê.23No i znów wyl¹dowa³em w pace.Ledwo siê pojawi³ ten detektyw sklepowy a zaraz podjecha³y z wyciem dwaradiowozy.Jeden gliniarz podlecia³ do sprzedawcy i pyta:— Co siê dzieje?— Ta tu twierdzi, ¿e jest Raquel Welch — mówi sprzedawca.— Przysz³a ca³apozawijana w bananowe liœcie, a teraz nie chce zap³aciæ za sukienkê.Nie wiem,kim s¹ ci dwaj, ale na moje oko wygl¹daj¹ bardzo podejrzanie.— Ja jestem Raquel Welch! — upiera siê Raquel Welch.— Pewnie, pewnie — mówi glina.— A ja jestem Clint Eastwood.Niech pani lepiejda siê spokojnie wyprowadziæ.Skin¹³ na dwóch swoich kumpli.Potem patrzy to na mnie, to na Zuziê.— A wy dwaj co macie do powiedzenia? — pyta siê nas.— Graliœmy w filmie — mówiê.— Dlatego masz pan na sobie ten g³upi kostium?— Aha.— A on? — Glina wskazuje Zuziê.— Jego kostium jest o klasê lepszy.Realistyczny.— To nie kostium — wyjaœniam.— Zuzia to rasowy orangut.— Czy¿by? — pyta siê glina.— Mam na komisariacie goœcia, który robi fotkiwszystkim kryminalistom.Was obu te¿ chêtnie uwieczni.Wiêc zabieram was naprzeja¿d¿kê.Tylko uprzedzam, ¿adnych gwa³townych ruchów!Pan Tribble znów po mnie przyjecha³.Pan Felder te¿ siê zjawi³ a z nim ca³ypluton prawników, ¿eby wyci¹gn¹æ Raquel Welch.Dosta³a ataku histerii.— Jeszcze mnie popamiêtasz! — dar³a siê do mnie kiedy j¹ wypuszczano.— Ju¿ jadopilnujê, ¿ebyœ nie wyst¹pi³ w ¿adnym filmie, nawet jako halabardzista!Chyba nie k³ama³a.Wygl¹da na to, ¿e mogê siê po¿egnaæ z karier¹ filmow¹.— Takie jest ¿ycie, kochasiu — mówi do mnie pan Felder.— Ale mo¿e kiedyœwybierzemy siê razem na obiad, co? A jeœli chodzi o twój kostium.przyœlemykogoœ po odbiór.— ChodŸ, Forrest — mówi pan Tribble.— Mamy wa¿niejsze sprawy na g³owie.Po powrocie do hotelu pan Tribble, ja i Zuzia usiedliœmy w pokoju i odbywamynaradê.— Bêdziemy mieli z Zuzi¹ same k³opoty — mówi pan Tribble.— Ledwo nam siê uda³owprowadziæ go chy³kiem do apartamentu.Nie³atwo jest podró¿owaæ zorangutanem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL