[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Naturalnie, że tak - odrzekł Mars.- Jesienią, kiedy tylkoShelby pójdzie do pierwszej klasy.Osobiście tego dopilnuję, masz moje słowo.- Za dużo straciłam, będę odstawać.- Pomogę ci - zapewnił ją Mars.- Obiecuję.Długo czekali śmy, żeby rodzice pokierowali naszym życiem, ale teraz jest już za późno.Musimy przestać czekać i zająć się tym sami.Zostałaś w domu, żeby pomóc mamie i Shelby’emu.Tak było trzeba, nie miałaś wyboru.Porozmawiamy z nauczycielami.Powiemy im, dlaczego tyle opuściłaś.Załatwimy to.Nie pozwolę, żebyś się poddała.Charlotte i Echo muszą zatroszczyć się o dzieci same.Włożył do tostera kromkę chleba i zabębnił palcami o kuchenny blat.Przed oczami Avery przesuwały się obrazy z minionej nocy.Wciąż czuła, jak Mars ją wypełnia, jak łączy się z nią w zupełnie nowy sposób.- I wiesz co? - rzucił.- Pójdę na studia.- A kto też twoim zdaniem za nie zapłaci? - zapytała Sylva.- Ja.Pieniędzmi, które Wayne zostawił mi przed odjazdem, i tymi, które zarabiam, grając w zespole.Do końca lata będę reklamował naszą kapelę.- Toster wypluł grzankę.- Mogę grać wszędzie.W barach, kościołach, nawet w domach kultury.Wszędzie tam, gdzie ludzie chcą słuchać muzyki.Na prywat nych imprezach? Czemu nie? Damy ogłoszenie w gazecie: zespół do wynajęcia.I zażądamy wyższego honorarium.- Mógłbyś namalować nazwę zespołu na drzwiach furgonet ki - podpowiedziała Avery.- Dokądkolwiek byście pojechali, wszyscy by ją widzieli.Namaluj nazwę, a obok numer telefonu.- Tak, nazwa.Nie mamy nawet nazwy - odparł.- Nie zdążyliśmy się na tyle zorganizować.- Może „Mars”? - rzuciła Avery.- I już? Chłopakom się to nie spodoba.- Zapytaj ich - namawiała.- Uważam, że jest fajna.Prosta, inna i łatwo ją zapamiętać.A oni? Mają lepsze imiona?- Earl i Hoyt.- Hoyt? Czy to imię coś wam mówi? - pytała Avery.-Panie i panowie, nie mam więcej pytań.Widziała, że Mars połknął haczyk.- A co byście powiedzieli na „Mars i zielone ufoludki”? - zaproponowała Sylva i wybuchnęła śmiechem.- Nie sądzę, żeby chłopcy uznali to za zabawne - odrzekłMars, wtórując jej śmiechem.- A może „Crowfoot RidgeBand”? To powinno wszystkich zadowolić.Na moment zapomnieli, że ledwie poprzedniego dnia pochowali matkę.Pełna nadziei rozmowa i to, że są razem, sprawiły, iż przyszłość zaczęła im się rysować w pogodniejszych barwach.Znaleźli dla siebie cel, w dodatku mieli jeszcze szkołę.Avery wiedziała, że oboje doskonale rozumieją, jak ważna jest szkoła.Sami do tego doszli.Przyglądała się im, kiedy zmywali statki.Czuła, że od tej chwili wszystko pójdzie lepiej.Wakacje skończyły się o wiele za szybko.Ostatnie dni spędzili razem, snując się wokoło.Ale ostatnią noc Avery i Mars mieli tylko dla siebie.Sylva pojechała do Brevard, do Charlotte, żeby popilnować Yancey.- Tak bardzo cię kocham, Mars, że to uczucie niemal mnie rozsadza.Nie chcę rozstawać się z tobą nawet na godzinę, a co dopiero aż na cały rok.- Mocno się w niego wtulała.Obietnice, które składali sobie w najlepszej intencji, były skazane na niedotrzymanie, o czym doskonale wiedzieli.Wiedzieli, że nie będą codziennie do siebie pisać, że on nie będzie na nią czekał, przez cały rok unikając innych dziewcząt.Chociaż Avery święcie wierzyła, że resztę życia mogłaby spędzić, nie widząc innych mężczyzn, coś w głębi duszy szeptało jej, że stanie się inaczej.Potem długo leżeli, pieszcząc się i całując, pragnąc, by wspomnienia tych dotknięć nigdy nie wyblakły.Kiedy Avery się rozpłakała i wtuliła twarz w zagłębienie jego ramienia, on też zapłakał.Gdy serce pękało jej na dwoje, wiedziała, że jemu pęka również.Cierpienie trawiło jej ciało niczym ogień wyschniętą puszczę.Ogarnęło też Marsa.Wierzyła, że on czuje dokładnie to samo co ona.Wiedziała, że nigdy go nie zapomni: chłopaka o oczach w kolorze laguny i włosach miękkich jak u niemowlęcia, chłopaka, którego serce i umysł przepełniały poezja i muzyka.Że na zawsze zapamięta ich pierwszy raz i czułość, z jaką ją traktował.Przyciągnęła go jeszcze bliżej i rozszlochała się na dobre.Jej serce przepełniała radość i smutek zarazem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL