[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu ocknęła się.– Nie, dziękuję.Mam chłopaka, którego kocham! – wyjaśniła.– Idziemy, dziewczyny –wezwała Holly i Sharon, po czym zawróciła w kierunku hotelu.Koleżanki stały jak zaczarowane, rozdziawiły usta ze zdumienia.A potem musiały nieźle wyciągać nogi, żeby ją dogonić.– Co się tak gapicie? – spytała z uśmiechem.– Na ciebie – odpada Sharon, nadal w szoku.– Kim jesteś i co zrobiłaś z naszą pożeraczką męskich serc?– Oj dobra.– Denise podniosła ręce, jakby się poddawała.– Samotność jest rzeczywiście mocno przereklamowana.Holly opuściła oczy i kopnęła kamyk na ścieżce.Z całą pewnością nie jest to stan pożądany.– Moje gratulacje – Sharon wesoło poparła Denise.Objęła ją wpół i przytuliła.Kiedy muzyka cichła, wszystkie zamilkły.Z oddali dobiegały tylko dudniące basy.– Poczułam się tam staro – odezwała się nagle Sharon.– Ja też! – Denise zrobiła zdziwioną minę.– Odkąd to wszyscy ludzie stali się tacy młodzi?Sharon roześmiała się.– Denise, to my się starzejemy.– Niezupełnie.Mogłybyśmy bawić się do rana.Tyle że.padam z nóg.Mamy za sobą męczący dzień.Ech, gadam jak staruszka – trajkotała niestrudzenie Denise.Sharon z troską spojrzała na Holly.– Nic ci nie jest? W ogóle się nie odzywasz.– Myślę – odparła cicho Holly.– O czym? – zapytała serdecznie Sharon.Holly spojrzała na koleżanki.– O Gerrym.– Chodźmy na plażę – zaproponowała Denise.Zrzuciły buty i zanurzyły nogi w chłodnym piasku.Na bezchmurnym niebie migotały miliony gwiazd, jak gdyby ktoś posypał brokatem ogromną czarną sieć.Nad horyzontem wisiał bezczynnie księżyc w pełni.Usiadły, zasłuchane w cichy plusk wody.Holly wciągnęła świeże powietrze.– Po to cię tu zaprosił – powiedziała Sharon, patrząc na przyjaciółkę.Holly zamknęła oczy i uśmiechnęła się.– Niewiele o nim mówisz – dodała Denise.Holly otworzyła oczy.– Rzeczywiście.Denise rysowała kółka na piasku.– Dlaczego?Holly zastanowiła się.– Nie wiem, czy mówiąc o nim, powinnam być smutna, czy szczęśliwa.Kiedy jestem radosna, niektórzy oceniają mnie surowo, bo uważają, że powinnam wypłakiwać oczy.Kiedy rozpaczam, wiele osób czuje się nieswojo.– Zapatrzyła się na migoczące morze.– Nie mogę żartować na jego temat jak dawniej, bo wydaje mi się to niestosowne.Nie mogę zdradzać, co mi powiedział w zaufaniu, bo to jego tajemnice.Dziewczęta usiadły po turecku na ciepłym piasku.– A ja przez cały czas rozmawiam z Johnem o Gerrym.– Sharon patrzyła roziskrzonymi oczami na Holly.– Przypominamy sobie, jak nas rozśmieszał, jak często bawił.Wspominamy nawet kłótnie.Wszystko, co w nim uwielbialiśmy i co nas drażniło.– Holly uniosła brwi.Sharon dokończyła.– Bo i tak się zdarzało.Nie zawsze był miły.Pamiętamy go w różnych sytuacjach.Zapadło długie milczenie.Pierwsza odezwała się Denise.– Szkoda, że Tom nie poznał Gerry’ego.– Holly spojrzała na nią ze zdziwieniem.Po jej policzku spłynęła łza.– Gerry był również moim przyjacielem – powiedziała Denise.–Opowiadam o nim Tomowi, wie, że przyjaźniłam się z jednym z najmilszych ludzi na świecie.Trudno mi uwierzyć, że ktoś, w kim się zakochałam, nie zna bliskiego mi człowieka, kogoś, z kim przyjaźniłam się dziesięć lat.Holly objęła koleżankę.– W takim razie musimy Tomowi o nim opowiedzieć, prawda, Denise?Nazajutrz nawet nie widziały swojej pilotki, bo nigdzie się nie wybierały.Cały dzień leżały na plaży.– Holly, a rodzice Gerry’ego kontaktują się z tobą? – zapytała Sharon, kiedy wypłynęły pontonami na wodę.– Tak.Co kilka tygodni piszą do mnie kartę.– Nadal są w rejsie? Tęsknisz za nimi?– Prawdę powiedziawszy, chyba nic ich już ze mną nie łączy.Syn odszedł, wnuków nie mają.– Nie chrzań.Jesteś ich synową.– Bo ja wiem.– powiedziała z westchnieniem.– Są trochę staroświeccy, prawda?– Nawet bardzo.Nie mogli ścierpieć myśli, że „żyjemy z Gerrym w grzechu”, jak to ujmowali.Nie mogli doczekać się ślubu.A potem nie pojmowali, dlaczego nie zmieniam nazwiska.– Aha, pamiętam – przytaknęła Sharon.– Cześć, dziewczyny.Denise wypłynęła im na spotkanie.– Cześć.Gdzie byłaś? – spytała Holly.– Rozmawiałam z jednym facetem z Miami.Sympatyczny gość.– Z Miami? Daniel był tam na urlopie – powiedziała Holly.– Miły ten Daniel, prawda?– Fakt – potwierdziła Holly.– Dobrze nam się rozmawia.– Tom mówił, że Daniel ostatnio sporo przeszedł – zagaiła Denise i przewróciła się na wznak.Sharon nastawiła ucha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL