[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I to ma być zabawne? - zapytał stropiony Moore.- Trywialne wydarzenie - wyjaśnił Zolar.- Jak zwykle skończyli z pustymi rękoma i stanęli jak idioci, nie wiedząc, za co się złapać.Sarason dopił drinka.- A zatem wszystko toczy się po staremu, a wydobycie skarbu idzie według planu.W pokoju zapadła cisza, kiedy kaŜdy z męŜczyzn na własny uŜytek delektował się myślami o niewiarygodnych bogactwach, które znajdą w głębi Cerro el Capirote.Wszyscy z wyjątkiem Sarasona, który wrócił pamięcią do spotkania z Pittem na promie.Wiedział, Ŝe to absurdalne uczucie, ale nie dawało mu spokoju oświadczenie Pitta, jakoby ten doprowadził jego i braci do skarbu.I co miał na myśli mówiąc, Ŝe zostali wrobieni? Czy Pitt po prostu kłamał, próbował mu coś powiedzieć, czy teŜ jego słowa były bezczelną odŜywką człowieka, który wie, Ŝe ma umrzeć? Sarason uznał w końcu, Ŝe szukanie odpowiedzi na te pytania zbędnie absorbuje jego czas iuwagę.Dzwonki alarmowe powinny się były rozdzwonić gdzieś w jego głowie, ale Ŝe Sarasona frapowały kwestie bieŜące, co prędzej wyrzucił Pitta ze swoich myśli.Nigdy w Ŝyciu nie popełnił większego błędu.Micki Moore, balansując zastawioną tacą, ostroŜnie zeszła po wąskich schodach do piwnicy pod hacjendą.Znalazłszy się na dole, podeszła do jednego ze zbirów Amaru, strzegącego składziku, gdzie przetrzymywano jeńców.- Otwórz drzwi - rzuciła zdecydowanie.- Nikomu nie wolno tu wchodzić - mruknął nieprzyjemnym tonem wartownik.- Puść mnie, palancie - warknęła Micki - albo wyrŜnę ci jajka.StraŜnika zbiły z tropu tak brutalne słowa spływające z ust eleganckiej niewiasty.Cofnął się o krok.- Przyjmuję rozkazy wyłącznie od Tupaca Amaru.- Mam tu tylko Ŝarcie, idioto.Wpuść mnie albo zacznę wrzeszczeć, a później przysięgnę Josephowi Zolarowi, Ŝe zgwałciłeś i mnie, i tę kobietę w środku.Spojrzał na tacę i poddał się, otwierając drzwi i odstępując w bok.- Chyba pani o tym nie powie Tupacowi?- Nie przejmuj się - prychnęła Micki przez ramię, wchodząc do mrocznego i ciasnegopomieszczenia.Potrzebowała chwili, aby jej oczy przywykły do słabego światła.Gunn leŜał na kamiennej posadzce i z trudem dźwignął się do pozycji siedzącej, Loren zaś postąpiła do przodu, jak gdyby pragnęła go sobą zasłonić.- No, no - wymruczała z niesmakiem.- Tym razem do swej plugawej roboty wysłali kobietę.Micki wcisnęła tacę w dłonie Loren.- Przyniosłam trochę jedzenia.Owoce, kanapki i cztery butelki piwa.Proszę wziąć.- Potem odwróciła się i zatrzasnęła drzwi przed nosem wartownika.Kiedy ponownie spojrzała na Loren, widziała juŜ w półmroku nieco lepiej.Oszołomił ją jej wygląd; dostrzegała obrzmiałe wargi i sińce pod oczyma.Większość odzieŜy Loren była poszarpana na strzępy i trzeba było pozawęźlaćocalałe kawałki, aby okryć biust.Micki dostrzegła równieŜ na dekolcie obrzmiałe czerwone smugi i wielobarwne sińce na ramionach i nogach.- Sukinsyny - syknęła.- Wredne, sadystyczne sukinsyny.Nie wiedziałam, Ŝe została pani pobita, bo przyniosłabym apteczkę.Loren uklękła i postawiła tacę na podłodze.Podała jedną butelkę piwa Gunnowi, ale miał tak pokancerowane ręce, Ŝe nie mógł odkręcić nakrętki.Zrobiła to za niego.- Kim jest nasza Florence Nightingale? - zapytał Gunn.- Nazywam się Micki Moore, mój mąŜ jest antropologiem, a ja archeologiem.Zostaliśmy wynajęci przez Zolarów.212- Aby pomóc im odnaleźć złoty skarb Huascara? - odgadł Gunn.- Tak, rozszyfrowaliśmy wizerunki.- Na Złotym Sarkofagu z Tiapollo - dokończył za nią Gunn.- Wszystko o tym wiemy.Loren nie odzywała się przez kilka chwil, jedząc łapczywie kanapki i popijając piwem.Wreszcie, czując się jak nowo narodzona, popatrzyła z zaciekawieniem na Micki.- Dlaczego pani to robi? - Ŝeby poprawić nam samopoczucie, zanim wrócą tu i znów uŜyją nas jako worków treningowych?- Nie przyłoŜyliśmy się do państwa przej ść - odparła Micki.- Prawda wygląda tak, Ŝe Zolar i jego bracia zamierzają zabić i mnie, i mego męŜa, kiedy tylko wydobędą skarb.- Skąd ta pewność?- Mieliśmy juŜ w przeszłości do czynienia z ludźmi podobnego pokroju.Potrafimy wyczuć, co jestgrane.- Co planują zrobić z nami? - zapytał Gunn.- Zolar i ich przekupione sługusy w policji meksykańskiej i wojsku zamierzają rozgłosić, Ŝe utonęliście podczas próby ewakuacji z tonącego promu.Wrzucą was do podziemnej rzeki, która, jak wspominali staroŜytni, biegnie przez grotę ze skarbami i dociera do morza.Kiedy wasze zwłoki wypłyną na powierzchnię, nie da się dowieść, Ŝe spotkały was po drodze jakieś przykrości.- To ma chyba ręce i nogi - wymruczała Loren.- Trzeba im to przyznać.- Dobry BoŜe - powiedział Gunn - przecieŜ nie mogą zamordować z zimną krwią deputowanej do Kongresu Stanów Zjednoczonych.- Proszę mi wierzyć - odparła Micki - Ŝe ci ludzie nie mają Ŝadnych skrupułów, a jeszcze mniej sumienia.- Jak to się stało, Ŝe nie zabili nas do tej pory? - zapytała Loren.- Obawiali się, iŜ wasz przyjaciel Pitt moŜe zdemaskować całą sprawę porwania.Teraz juŜ się tym nie przejmują.Doszli do wniosku, Ŝe stworzyli solidną legendę, która oprze się oskarŜeniom jednego człowieka.- A co z załogą promu? - zapytała Loren.- PrzecieŜ marynarze byli świadkami uprowadzenia.- Miejscowa policja nie dopuści, aby narobili jakiegokolwiek hałasu.Micki zawahała się przez chwilę.- Przykro mi mówić, dlaczego nie przejmują się juŜ Pittem.Tupac Amaru przysięga, Ŝe kiedyście państwo zostali dostarczeni na hacjendę, on i jego ludzie przerobili Pitta na leguminę, obrzuciwszy go w wodzie granatami ogłuszającymi.W fiołkowych oczach Loren pojawiła się rozpacz.AŜ do tej chwili hołubiła nadzieję, Ŝe Pitt jakimś cudem umknął.Teraz czuła się tak, jakby jej serce wpadło w zimną rozpadlinę lodowca.Bezwładnie oparła się o kamienną ścianę i zakryła twarz dłońmi.Gunn z wysiłkiem powstał na nogi.W jego oczach nie było rozpaczy, lecz granitowa pewność.- Dirk zginął? Łajza w rodzaju Amaru nigdy nie zdołałaby wykończyć człowieka takiego jak Dirk Pitt.Micki zdumiał ten ognisty duch w człowieku tak solidnie obitym.- Wiem tylko tyle, ile powiedział mi mąŜ - odparła przepraszającym tonem.- Amaru przyznał, Ŝe nie zdołał odnaleźć zwłok, ale nie wątpił, Ŝe Pitt nie miał szans na przeŜycie.- I powiada pani, Ŝe wy z męŜem teŜ jesteście na liście śmierci Zolara? - zapytała Loren.Micki wzruszyła ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL