[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musisz wbić ostatnie gwoździe w trumnę religii.Jest tylko jedna szansa, Miles, i od ciebie zależy, czy zostanie wykorzystana.Musisz to zrobić! – krzyknął.– Musisz!73Rzut oka na ekran przekonał Amber, że się spóźniła.09.08.Odliczanie niemal dobiegło końca.Zaraz nastąpią pierwsze symulowane ataki.Kazała Jake’owi obserwować windę na wypadek, gdyby zjawili się następni strażnicy, a sama dostała się do podstawowego oprogramowania komputera.Wkrótce stało się dla niej oczywiste, że Soames miał rację.Wszystkie skradzione dane wróciły na miejsce, ale skutkiem tego było wywołanie ostatnich znaków.06.05.Spojrzała na mapę Indii i Pakistanu i większą mapę Azji.Wszystkie czerwone punkty wciąż mrugały.Gdyby wprowadziła fotoniczny program implozji, mogłaby zniszczyć komputer, ale nie zdążyłaby powstrzymać go przed wysłaniem mylących informacji i wywołaniem Apokalipsy przepowiedzianej przez Czerwonego Papieża.Musiała wpisać nowy kod.04.03.Zaczęła od większej mapy Azji.Otworzyła małe okienko u dołu ekranu, dostała się do oprogramowania bazowego i wyszukała instrukcję wysyłającą informację o symulowanym ataku.Natychmiast ją wyłączyła.Punkty przestały błyskać.Doskonale.02.Przełączyła obraz na mapę Indii i Pakistanu i zrobiła, tak jak w przypadku pierwszej mapy.Otworzyła okienko, by dostać się do bazowego kodu programu.Zaczęła szukać instrukcji.01.00.Cholera.Za późno.Czerwony punkt nad Delhi przestał błyskać.Czerwona linia wystrzeliła po łuku z Delhi w stronę Pakistanu.Amber sprawdziła oprogramowanie bazowe.Do centrum dowodzenia z Lahore poszła instrukcja z nieprawdziwą informacją, że Indie przeprowadziły atak nuklearny.Amber odetchnęła głęboko, zatarła spocone dłonie i skasowała ją.Linia zniknęła z ekranu.Amber zwiesiła ramiona z ulgą.Odetchnęła i przygotowała się do wprowadzenia PIP-u, który miał zniszczyć komputer.Zanim jednak zaczęła, na mapie znów pojawiła się mrugająca kropka.Tym razem, bez odliczania czy ostrzeżenia, linia wyszła po łuku z Lahore w stronę Indii.Amber gorączkowo przejrzała kod bazowy, by sprawdzić, czy czegoś nie przeoczyła, i zorientowała się, że tym razem nie miała do czynienia z atakiem symulowanym – to była zbrojna odpowiedź Pakistanu na wcześniejszy „atak” Indii.Nie odrywając oczu od monitora, weszła z powrotem do oprogramowania bazowego najpotężniejszego komputera na świecie i zaczęła szukać cudu.– Musisz ją powstrzymać, Miles! – krzyczał Soames, którego opuścił dotychczasowy spokój.Skóra zwisała mu w płatach z czoła, oczy były przekrwione.– Pomóż mi, a ja pomogę ci poznać prawdę o losie brata.Komputer jest kluczem.Istnieje związek między sygnaturą duszy a kodem genetycznym.Obraz interferencyjny jest skorelowany z intronami, śmieciowym kodem w dużej mierze tworzącym nasze DNA.Na podstawie genomu twojego brata komputer może odtworzyć sygnaturę jego duszy.Z moją pomocą mógłbyś go przywołać, nawiązać z nim kontakt.Fleming już to wiedział.To właśnie przyszło mu do głowy, kiedy zostawił Amber i poszedł szukać informacji.– Wiem, co ten twój komputer potrafi – powiedział.Usta Soamesa wykrzywiły się w uśmiechu szaleńca.– Wiesz więc, że jest ci niezbędny, jeśli chcesz zaspokoić potrzebę wiedzy, udowodnić, że z twoim bratem jest wszystko w porządku.Bez komputera nigdy się z nim nie skontaktujesz.Nigdy nie zaznasz spokoju.Fleming podjął już decyzję.– Rob ma się dobrze – powiedział.– Skąd wiesz?– Nie wiem tego, Bradley.Muszę przyjąć to na wiarę – powiedział i ogromny ciężar spadł mu z serca.Soames był chyba bliski paniki.– Ale trzeba powstrzymać Amber.Tylko ona może zapobiec ukazaniu się znaków, musisz ją powstrzymać!– Nic nie muszę – wycedził powoli.– Jak mówiłeś, mam prawo do wolnej woli.Właśnie z niego korzystam.– Nie! Nie! – krzyknął Soames.– Popełniasz tragiczny błąd! Tak nie miało być! Musisz ją powstrzymać!– Za późno, Bradley! – Fleming usłyszał za sobą głos Amber.Odwrócił się.Stała przy windzie z Jakiem, wpatrzona w obserwujące go wilki.– Jedna rakieta mi uciekła, ale zdezaktywowałam ją i wrzuciłam do morza.To koniec.Soames spojrzał na Fleminga ze złością.– Głupcze! – wybuchnął.– Bóg dał ludzkości drugą szansę.Posłał na ziemię drugiego syna.A wy wszystko zawaliliście.Znowu.Nie warto was zbawiać.– Zwolnił uścisk.Fleming trzymał go tak długo, jak mógł, ale w ręku został mu tylko płat skóry.Soames runął w głąb odwiertu na pulsującą szklaną kulę.Fleming usłyszał za plecami skowyt wilków i odwrócił się w porę, by zobaczyć, jak sprężają się do skoku.Instynktownie osłonił twarz ramionami i przygotował się na atak.On jednak nie nastąpił.Wilki ominęły go i wskoczyły do odwiertu za swoim panem.Fleming próbował zobaczyć, gdzie spadły, ale nie został po nich nawet ślad.Może niczym demony wróciły do otchłani, z której przybyły.Za to ich pan wciąż był widoczny.Fleming spojrzał na człowieka, który podawał się za Lucyfera i Syna Bożego, i przeszedł go dreszcz.Soames leżał na świecącej szklanej kuli z otwartymi oczami.Jego ręce były rozrzucone na boki, jakby został ukrzyżowany na ognistej kuli.Fleming poczuł na ramieniu dłoń Amber.– Mam dysk Trippa.Musimy się stąd jak najszybciej wydostać – powiedziała.– Zainstalowałam PIP-a, komputer zaraz wybuchnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL