[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna otworzyła drzwi i wpuściła staruszkę.- No i co? - spytała.- Gotowe, jaśnie panienko! - oznajmiła z triumfem pani Wohlgemuth.- Nic nie znać.Portret wisi na ścianie, podłoga zamieciona i wytarta.Nikt nie spostrzeże, że się coś stało.- Dziękuję pani! Zaraz pójdę do galerii.Wolnym krokiem podążyła na miejsce wypadku, żeby się przekonać o prawdzie słów gospodyni.Stwierdziła, że nie widać wcale uszkodzenia muru.Portret Katarzyny-Szarloty zakrywał całkowicie pękniętą ścianę.Obraz wisiał teraz cokolwiek wyżej, lecz na pierwszy rzut oka nie było to widoczne.Julka odetchnęła z ogromną ulgą.- Doskonale! Raz jeszcze bardzo dziękuję, droga pani Wohlgemuth! Gdy moja matka i narzeczony powrócą do domu, powie im pani, że się położyłam.Niech pani ich w moim imieniu przeprosi i wytłumaczy, że jestem niezdrowa, mam silny ból głowy i chcę wypocząć.Najlepiej powiedzieć, że leżę w łóżku.- Dobrze, jaśnie panienko! Czy mogę przysłać jaśnie panience na górę herbatę i jakąś przekąskę?- Nie.Najwyżej szklankę herbaty.- Jaśnie panienka powinna coś zjeść.Jaśnie panienka wygląda bardzo źle.- szepnęła gospodyni.Na twarzy jej malowało się tak szczere zmartwienie, tak wielka troska, że Julkę ogarnęło rozczulenie.Z wilgotnymi od łez oczyma, odparła:- Dobrze, moja droga, poczciwa.Proszę mi przynieść także kilka grzanek.I skinąwszy gospodyni głową, udała się do swoich apartamentów.Pani Wohlgemuth pośpieszyła do kuchni i przygotowała tam dla swojej panieneczki obfitą i smaczną kolację.Potem osobiście zaniosła na górę apetyczny posiłek.Julka podziękowała jej, a kiedy staruszka odeszła, zamknęła się znowu na klucz.Lękała się, że ktoś przeszkodzi jej w samotności, a za nic w świecie nie chciała zobaczyć się z matką.Znużona, wyczerpana siedziała w fotelu, patrząc tępym wzrokiem w jeden punkt.Nie skosztowała nawet smakołyków, które przygotowała dla niej poczciwa pani Wohlgemuth.Ogarnął ją rozpaczliwy nastrój, była w okropnej duchowej rozterce ze sobą.Nie mogła zdobyć się na to, by przeczytać już dziś pozostawione przez dziadka dokumenty.Lękała się okrutnie nagiej prawdy, jaką odsłaniały.Była święcie przekonana, że w papierach tych zawarta jest bezwzględna prawda.Dzisiejsze odkrycie utwierdziło ją w tym przeświadczeniu.Złamana na duchu, przypominała sobie przeszłość.Zamknięta w murach surowego pensjonatu, samotna, opuszczona, myślała nieraz o matce.Wtedy jeszcze wierzyła, że nie żyje ona od dawna.Wyobrażała ją sobie jako świetlaną postać, jej dziecinna wyobraźnia wyposażyła ją w cechy ideału.Przedwcześnie osieroconej dziewczynce wydawało się, że jej matka musiała być najpiękniejszą, najlepszą, najszlachetniejszą istotą na świecie.Uwielbiała ją w duchu, modliła się do niej.A teraz?Teraz Julka za nic w świecie nie zdobyłaby się na to, aby spojrzeć matce w oczy.Czuła, że nie mogłaby patrzeć na nią, oddychać tym samym powietrzem, co ona.Lękała się spotkania z panią von Sterneck.Co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw? Jak powiedzieć matce, że odkryła jej oszustwo? Co jej odpowie? Jak się zachowa? Zapewne będzie się starała w wykrętny sposób wytłumaczyć, znajdzie rozmaite usprawiedliwienia.Ale Julka już jej nie uwierzy.Straciła do niej raz na zawsze zaufanie, zwątpiła w matkę.Nie, nie, nie! Musi uczynić coś takiego, aby uniknąć tego spotkania.Ale co począć? Co począć?Julkę ogarnął bezgraniczny lęk przed matką, przed Herbertem, przed przyszłością.Serce jej biło, pełne bólu.Czuła się tak samotna, jak jeszcze nigdy w życiu.Znikąd rady ni pomocy.A przecież dziś, bardziej niż kiedykolwiek łaknęła pociechy.Duszę dziewczyny przepełniała rozpacz.Jedno tylko miejsce istniało na świecie, gdzie mogłaby się schronić ze swoim bólem i męką.Jedno tylko miejsce, gdzie znalazłaby pociechę i zrozumienie.Tam byli ludzie, którym ufała, których szanowała.Im wierzyła bez zastrzeżeń, oni pojęliby jej cierpienie, nie szczędziliby jej tkliwych, kojących słów.Jedno miejsce na świecie.Gerlachhausen!Lecz wrota do tej cichej przystani były dla niej zamknięte.Okazała się zła i niewdzięczna, obraziła Gotfryda, zraniła jego serce.Ale nawet w wypadku, gdyby jej przebaczył, nie mogła zwrócić się do niego o pomoc i opiekę.Była przecież narzeczoną Herberta von Sonsfeld, narzeczoną człowieka, który był jej obojętny.A przy tym wiedziała, że nie potrafi dłużej panować nad sobą, że gdy ujrzy Gotfryda, zdradzi się przed nim swym uczuciem.Wiedziała, że Gotfryd domyśli się, jak bezgranicznie go kocha.Tak, nie było rady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL