[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba ztrudem powstrzyma³ siê, by nie strzeliæ.- Widzisz, Kerk, w³aœnie o tym ci mówi³em: im bli¿ej Epicentrum, tym wiêkszes¹ stada tych miêczaków.- I nie s¹ agresywne?- Na razie nie.Ten wlaz³ na burtê raczej z ciekawoœci.- Pewnie chcia³ siêdowiedzieæ, ile jest krwi w naszych cia³ach ponuro za¿artowa³ Kerk.- Gdybyœmy mu pozwolili - zgodzi³ siê Archie - oczywiœcie by siê przyssa³, aleprzecie¿ sam nie atakowa³.- Wszyscy jesteœcie teoretykami - warkn¹³ Kerk.- Ile zosta³o do Epicentrum?- Z piêæ kilometrów, nie wiêcej - odpowiedzia³ Archie.Pogoda by³a wspania³a.Na niebie ani jednej chmurki, morze spokojne jak sadzawka.S³oñce przygrzewa³o.Wszystko mog³o siê zmieniæ w mgnieniu oka, jak przysta³o na podstêpnypyrrusañski klimat, ale na razie warunki sprzyja³y i nikt nie chcia³ przegapiætej chwili.Po niedawnej zmianie rzeŸby terenu w zwi¹zku z mocnym trzêsieniem ziemiepicentrum telepatycznej aktywnoœci pyrrusañskich organizmów (które nazywano poprostu Epicentrum) znowu znalaz³o siê prawie na l¹dzie - o dwadzieœciakilometrów od najbli¿szej du¿ej wyspy.Dno oceanu podnios³o siê tutaj na tyle,¿e wyszkolony cz³owiek móg³ dosiêgn¹æ go bez akwalungu.Ale tylko szaleniezaryzykowa³by k¹piel w pyrrusañskim oceanie bez dobrze opancerzonegobatyskafu, zw³aszcza w takim miejscu.A miejsce by³o doprawdy zadziwiaj¹ce.Epicentrum, dawno temu wyznaczone przezJasona za pomoc¹ telepatycznego aparatu pomiarowego w³asnej roboty, ani razunie zmienia³o swoich graficznych wspó³rzêdnych, bez wzglêdu na wszystkiekataklizmy, Nie przesuwa³o siê ani na sekundê, jakby by³o zwi¹zane z p³ynnymj¹drem planety Pyrrus albo z jakimœ magicznym punktem na synchronicznej orbiciew kosmosie.A przecie¿ od tamtej pory dniu siê wydarzy³o.Najpierw by³ potê¿nywybuch nuklearny, który przeprowadzono na rozkaz Kerka w morskiej g³êbi iktóry pochowa³ tajemnicz¹ jaskiniê razem z ca³¹ wysp¹.Potem zdarzy³o siê kilkama³ych trzêsieñ ziemi, spowodowanych przez wybuchy wulkanów na s¹siednichwyspach albo pod wod¹.Wreszcie nadesz³o ostatnie, najwiêksze za pamiêciwiêkszoœci Pyrrusan trzêsienie ziemi, które spowodowa³o tsunami i zniszczy³oniedawno wybudowany port morski, przeznaczony g³Ã³wnie do celów naukowych.Statek badawczy „Wong” z bezcennymi urz¹dzeniami na pok³adzie na szczêœciedryfowa³ w tym momencie doœæ daleko od brzegu i dlatego ocala³.W³aœnie z niego odbili teraz szybkim kutrem z p³askim dnem Kerk i Archie.Du¿ystatek nie mia³ szans, by zbli¿yæ siê do Epicentrum - skaliste mielizny i rafykoralowe otacza³y teraz to miejsce.A Kerk chcia³ osobiœcie upewniæ siê co dorezultatów ostatnich wyliczeñ m³odego naukowca.Nie zaszkodzi te¿ przywódcyPlanety Œmierci jeszcze raz zajrzeæ do z³owieszczej g³êbi.Przez przezroczyst¹cich¹ wodê bêdzie móg³ du¿o zobaczyæ i przynajmniej na³adowaæ siê now¹ porcj¹nienawiœci.Ostatnio ¿yli zbyt spokojnie, co im wcale nie s³u¿y³o.Co to zazajêcia dla prawdziwych Pyrrusan: postrzelaæ trochê wokó³ portu kosmicznego,przeczyœciæ podziemny tunel transportowy, gdzie przez œluzy i kana³ywentylacyjne od czasu do czasu trafia jakieœ ¿ywe paskudztwo, albo wreszciezrobiæ jeszcze jeden wypad do d¿ungli w poszukiwaniu nowych gatunków zwierz¹t.Niepowa¿ne.Naukowców zrobi³o siê na planecie wiêcej ni¿ wojowników.A kto niewalczy, ten nigdy nie zwyciê¿a.Tak myœla³ weteran pyrrusañskich walk Kerk, kiedy podp³ywali do Epicentrum,tajemniczego i nieprzystêpnego jak zwykle.Ale nie uda³o siê niczego zobaczyæ.Nawet Archie, który intensywnie rozmyœla³o stadach g³owonogów, nie by³ gotów do tego, co siê wydarzy³o.Jeszcze przed chwil¹ p³ynêli po cichej niebieskiej wodzie.w której co jakiœczas pojawia³y siê bia³e kule z dwunastoma wyrostkami, kiedy nagle.znaleŸlisiê w bulgoc¹cej zupie pe³nej tych potworów.- Do ty³u! - rozkaza³ sam sobie Archie.Nie czekaj¹c na rozporz¹dzenie Kerka,ruszy³ do sterów i odwróci³ ³Ã³dŸ.To by³ ostatni moment.I tak nie doczeka³by siê od Kerka ¿adnych zrozumia³ychrozkazów.Siwy olbrzym nie mia³ na to czasu.Strzela³ do oblepiaj¹cych statekpotworów jednoczeœnie z dwóch strzelb.Miêczaki rozlatywa³y siê na kawa³ki,spada³y do morza, ale coraz to nowe wœlizgiwa³y siê przez burtê na pok³ad.- Strzelaj z ochronników! - b³aga³ Archie, który te¿ w³¹czy³ siê do walki.-Zatopisz kuter, Kerk!Pistolety plazmowe podsma¿a³y nie dobite tuzinogi, ale równie¿ przypala³yburty na tych odcinkach, gdzie strzelano wyj¹tkowo gêsto.Wszystko dymi³o itrzaska³o; wydawa³o siê, ¿e sam pok³ad siê pali i ¿e nie da siê unikn¹ækatastrofy.Jednak Archie musia³ przyznaæ, ¿e bez tak radykalnych œrodków nieuda³oby siê odbiæ i dotrzeæ na spokojne wody.Tuzinogi przesta³y przeœladowaænadpalony, okopcony, ca³y w dziurach kuter dopiero dziesiêæ kilometrów odEpicentrum.- No widzisz - podsumowa³ zadowolony z siebie Kerk.Otar³ pot z czo³a i usiad³na skrzyni po¿arowej.- A wy, naukowcy, twierdzicie, ¿e nie trzeba walczyæ.- Nic takiego nie mówimy - obrazi³ siê Archie.- Ale sama walka nie wystarczy,trzeba jeszcze myœleæ.Wtedy wszystko bêdzie gra³o.- Tak, tak - burkn¹³ Kerk - najpierw Jason k³ad³ nam do g³owy, ¿e trzeba siêzaprzyjaŸniæ z ¿¹d³opiórami, teraz ty.Aha, by³bym zapotnia³.co myœlisz owczorajszej wiadomoœci, przyjêtej kana³em ³¹cznoœci telepatycznej?- Myœlê, ¿e to powa¿na sprawa.Dowiedzieliœmy siê wa¿nych rzeczy o Jasonie iMecie, o flibustierach i ich szalonej Jamajce, o samym Morganie.Teraz ju¿, naszczêœcie, nie ma w¹tpliwoœci, ¿e Jason i Meta wróc¹.Moglibyœmy nawet po nichpolecieæ.- A je¿eli to jakiœ podstêp? - zasugerowa³ Kerk.- Z takiej ³¹cznoœci niktdot¹d nie korzysta³.W ci¹gu ca³ego swojego ¿ycia oblecia³em sporo planet inigdzie nie spotka³em niczego podobnego.- Du¿o jest na œwiecie rzeczy, przyjacielu mój Horacio, o których nie œni³o siênawet filozofom - powiedzia³ Archie w zamyœleniu- Co to, wiersz? - prawie z przera¿eniem zapyta³ Kerk.Pyrrusanina najbardziejprzestraszy³o to, ¿e przypomnia³ sobie, co to jest wiersz.- Owszem skin¹³ g³ow¹ Archie.- To Szekspir.Na Uctisie ucz¹ siê go w szko³ach.- Nie odpowiedzia³eœ na moje w¹tpliwoœci - przypomnia³ Kerk.- Je¿eli ty siê z czymœ nie spotka³eœ, to jeszcze nie oznacza ¿e to nieistnieje.Pistolet Kerka celowa³ Archiemu prosto w pierœ.Tak spostponowaæ pierwszegocz³owieka na planecie!- Ojej, przepraszam! Jakoœ nie mogê siê przyzwyczaiæ, ¿e ka¿da krytyczna uwagato dla was akt agresji.Musisz wiedzieæ, ¿e na przyk³ad Midi od dzieciñstwakorzysta z tego rodzaju ³¹cznoœci.Jednak podobnych jej odbiorców weWszechœwiecie nie ma zbyt du¿o, wiêc prawie nikt nie wie o telepatycznej³¹cznoœci na dalek¹ odleg³oœæ.- Zaraz, zaraz - ockn¹³ siê Kerk.- Wiêc dlaczego wczeœniej ukrywa³a swojezdolnoœci?- A dlaczego nikt do tej pory nie wie o twojej nieœmiertelnoœci? - pytaniem napytanie odpowiedzia³ Archie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL