[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niebo zaczê³o siê chmurzyæ.Z daleka s³ychaæ by³o pojedyncze wystrza³y.Prezydent rozmawia³ w³aœnie przez telefon z szefem zbuntowanych wojsk, któryzaoferowa³ mu samolot wojskowy, by wraz z ca³¹ rodzin¹ móg³ opuœciæ kraj.Niemia³ jednak zamiaru udaæ siê na wygnanie do jakiegoœ dalekiego kraju, gdziespêdzi³by resztê ¿ycia wegetuj¹c wraz z innymi obalonymi prezydentami, którzyopuœcili swoje ojczyzny.- Pomyliliœcie siê co do mnie, zdrajcy.Na tym urzêdzie postawi³ mnie lud iwyjdê st¹d tylko martwy - odpowiedzia³ pogodnie.Natychmiast us³yszeli ryk samolotów i zaczê³o siê bombardowanie.Jaime, jakwszyscy, rzuci³ siê na pod³ogê nie mog¹c uwierzyæ w to, co prze¿ywa, poniewa¿do wczoraj by³ przekonany, ¿e coœ takiego nigdy nie zdarzy siê w jego kraju i¿e nawet wojskowi szanuj¹ prawo.Tylko Prezydent sta³ nadal; podszed³ do okna zrusznic¹ przeciwpancern¹ i strzeli³ do czo³gów stoj¹cych na ulicy.Jaime rzuci³siê ku niemu i chwyci³ za ³ydki chc¹c zmusiæ, ¿eby siê schyli³, lecz Prezydentrzuci³ mu brzydkie s³owo i pozosta³ w pozycji stoj¹cej.W piêtnaœcie minutpóŸniej p³on¹³ ca³y budynek i nie mo¿na by³o oddychaæ z powodu wybuchów bomb idymu.Jaime pe³za³ miêdzy porozbijanymi meblami i kawa³kami stropu, którespada³y wokó³ niego jak œmiercionoœny deszcz; stara³ siê nieœæ pomoc rannym,lecz móg³ jedynie zaoferowaæ s³owa otuchy i zamkn¹æ oczy zabitym.Nast¹pi³anag³a przerwa w strzelaninie, podczas której Prezydent zebra³ niedobitków ipowiedzia³, ¿eby wyszli, gdy¿ nie chce mêczenników ani zbêdnych ofiar, ¿ewszyscy maj¹ rodziny i wa¿ne zadania do wykonania w przysz³oœci.„Poproszê oprzerwanie ognia, ¿ebyœcie mogli wyjœæ”, doda³.Nikt jednak siê nie ruszy³.Niektórzy dr¿eli, ale wygl¹da³o na to, ¿e wszyscy zachowuj¹ poczucie godnoœci.Bombardowanie by³o krótkotrwa³e, lecz Pa³ac leg³ w gruzach.O drugiej popo³udniu po¿ar poch³on¹³ stare salony, jeszcze z czasów kolonialnych; wokó³Prezydenta pozosta³a tylko garstka ludzi.Wojskowi weszli do budynku i zajêlito, co pozosta³o z parteru.Poœród huku us³yszeli histeryczny g³os oficera,który rozkazywa³ im poddaæ siê i zejœæ pojedynczo z rêkami podniesionymi dogóry.Prezydent uœcisn¹³ ka¿demu d³oñ.„Zejdê ostatni”, powiedzia³.Nie ujrzeligo ju¿ ¿ywego.Jaime zszed³ wraz z innymi.Na ka¿dym stopniu szerokich kamiennych schodówstali ¿o³nierze.Wydawa³o siê, ¿e oszaleli.Kopali i bili kolbami schodz¹cych,z now¹, niedawno odkryt¹ nienawiœci¹, która zakwit³a w nich w ci¹gu parugodzin.Niektórzy strzelali nad g³owami poddaj¹cych siê ludzi.Jaime otrzyma³cios w brzuch, od którego zgi¹³ siê wpó³, i gdy zdo³a³ siê wyprostowaæ, mia³oczy pe³ne ³ez i spodnie ciep³e od gówna.Bito ich, dopóki nie wyszli na ulicê,tam zaœ kazano po³o¿yæ siê na ziemi, deptano po nich, obrzucano wyzwiskami, a¿wyczerpa³y siê zasoby przekleñstw, które posiada jêzyk hiszpañski, a wtedy danoznak czo³gowi.Jeñcy s³yszeli, jak nadje¿d¿a; asfalt dr¿a³ od ciê¿aru tejgruboskórej, niezwyciê¿onej bestii.- Rozst¹piæ siê, rozjedziemy tych skurwysynów czo³giem! - krzykn¹³ pu³kownik.Jaime podniós³ wzrok znad ziemi i wyda³o mu siê, ¿e go poznaje, gdy¿przypomnia³ mu ch³opca, z którym bawi³ siê w m³odoœci w Las Tres Marias.Czo³g,parskaj¹c, przejecha³ w odleg³oœci dziesiêciu centymetrów od ich g³Ã³w, wœródgromkiego œmiechu ¿o³nierzy i wycia syren stra¿y po¿arnej.Z daleka s³ychaæ by³o warkot samolotów bojowych.Po d³u¿szym czasie podzielonojeñców na grupy zgodnie z przypisywanym ka¿demu rodzajem winy; Jaime zabrano dogmachu Ministerstwa Obrony, które zamieniono w koszary.Nakazano, by szed³skulony, jakby znajdowa³ siê w okopie, i przeprowadzono go przez du¿¹ salêpe³n¹ nagich mê¿czyzn powi¹zanych po dziesiêciu, z rêkami skrêpowanymi na karkui tak pobitych, ¿e niektórzy nie mogli utrzymaæ siê na nogach, a stru¿ki krwip³ynê³y na marmurow¹ pod³ogê.Potem wepchniêto go do kot³owni, gdzie ludziestali twarzami do œciany, pilnowani przez zsinia³ego ¿o³nierza, któryspacerowa³, mierz¹c do nich z pistoletu maszynowego.Jaime spêdzi³ tam sporoczasu w bezruchu, na stoj¹co, trzymaj¹c siê na nogach jak lunatyk, ci¹gle nierozumiej¹c, co siê dzieje, udrêczony krzykami, które by³o s³ychaæ przez œcianê.Zauwa¿y³, ¿e ¿o³nierz go obserwuje.Nagle opuœci³ on lufê i podszed³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL