[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jevy zapomnia³ o œwiecy, któr¹ trzyma³ w rêku, i ch³on¹³ informacje.Mia³ wielepytañ.Granice zaufania prawnika poszerza³y siê z ka¿d¹ chwil¹.- Po co zostawia³by tak¹ fortun¹ dziecku, które go nie kocha³o?- Mo¿e by³ szalony.Wyskoczy³ przez okno.Tego by³o za wiele dla Jevy’ego.Zmru¿y³ oczy i spojrza³ g³êboko zamyœlony narzekê.24Indianie Guato, pradawni mieszkañcy tych ziem, podobnie jak ich przodkowieunikali kontaktówz przybyszami z zewn¹trz.¯yli z uprawy roœlin, ³owili ryby w rzekach ipolowali za pomoc¹ ³uków i strza³.Byli te¿ wyraŸnie bardzo ostro¿ni.Po godzinie Jevy wyczu³ dym.Wspi¹³ siê narosn¹ce nieopodal drzewo i z wysokoœci dwunastu metrów dostrzeg³ dachy chat.Poprosi³ Nate’a, aby do niego do³¹czy³.Nate nie siedzia³ na drzewie od ponad czterdziestu lat, lecz w tej chwili niemieli nic innego do roboty.Wspi¹³ siê z wiêkszym trudem ni¿ Jevy i wreszciezasapany przysiad³ na kruchej ga³êzi.Otoczy³ pieñ jedn¹ rêk¹.Widzieli wierzcho³ki trzech domostw, pokrytych równymi pasami œciœle splecionejs³omy.B³êkitny dym wznosi³ siê miêdzy dwoma chatami z miejsca, którego niemogli dostrzec.Czy to mo¿liwe, ¿e dotar³ a¿ tak blisko Rachel Lane? Czy to ona s³ucha³a swychludzi, zastanawiaj¹c siê, co uczyniæ? Czy wyœle wojownika, aby ichprzyprowadzi³, czy te¿ po prostu przejdzie przez las i powie “Witajcie”?- To ma³a osada - oceni³ Nate, staraj¹c siê nie poruszaæ.- Mo¿e byæ wiêcej chat.- Jak myœlisz, co teraz robi¹?- Rozmawiaj¹.Po prostu rozmawiaj¹.- Có¿, nie chcia³bym o tym mówiæ, ale musimy zrobiæ jakiœ ruch.Zostawiliœmy³Ã³dŸ osiem i pó³ godziny temu.Chcia³bym siê zobaczyæ z Wellym przedzapadniêciem zmroku.- Nie ma sprawy.Wrócimy z pr¹dem.W dodatku teraz znam drogê.Bêdzie znacznieszybciej.- Nie martwisz siê?Jevy pokrêci³ g³ow¹, jakby w ogóle nie myœla³ o powrocie przez Cabixê pociemku.Ale Nate myœla³.Niepokoi³y go dwa du¿e jeziora, które napotkali podrodze, ka¿de z licznymi dop³ywami, identycznymi w œwietle dnia.Zaplanowa³ sobie, ¿e przywita siê z pani¹ Lane, przybli¿y jej rodzinn¹historiê, dope³ni formalnoœci prawnych, poka¿e dokumenty, odpowie napodstawowe pytania, uzyska jej podpis, podziêkuje i mo¿liwie jak najszybciejzakoñczy spotkanie.Niepokoi³a go póŸna pora, rozklekotany silnik ³Ã³dki oraz podró¿ powrotna na“Santa Lourê”.Prawdopodobnie Rachel bêdzie chcia³a porozmawiaæ, a mo¿ew³aœnie nie bêdzie chcia³a.Mo¿e powie bardzo niewiele i za¿yczy sobie, byodp³ynêli i nigdy nie wracali.Zszed³ na ziemiê, usadowi³ siê wygodnie w ³odzi i w³aœnie szykowa³ do krótkiejdrzemki, kiedy Jevy zobaczy³ Indian.Powiedzia³ coœ i wskaza³ palcem.Natespojrza³ na las.Zbli¿ali siê powoli do rzeki, id¹c gêsiego za wodzem, najstarszym z Guato, oile móg³ to oceniæz odleg³oœci.Krêpy mê¿czyzna z wydatnym brzuchem niós³ w rêku d³ugi kij -który nie wydawa³ siê ani ostry, ani niebezpieczny - ozdobiony przy czubkupêkiem piór.Nate domyœli³ siê, ¿e to prawdopodobnie w³Ã³cznia obrzêdowa.Wódz szybko zmierzy³ wzrokiem dwóch intruzów i zwróci³ siê do Jevy’ego.- Dlaczego tu jesteœcie? - zapyta³ po portugalsku.Nie mia³ przyjaznej miny,ale nie by³ wrogi.Nate przyjrza³ siê w³Ã³czni.- Szukamy amerykañskiej misjonarki, kobiety - wyjaœni³ Jevy.- Sk¹d jesteœcie? - zapyta³ wódz, patrz¹c na Nate’a.- Z Corumby.- A ten? - Wszystkie spojrzenia spoczê³y na bia³ym.- Jest Amerykaninem.Musi znaleŸæ tê kobietê.- Dlaczego musi j¹ znaleŸæ?By³ to pierwszy znak œwiadcz¹cy o tym, ¿e Indianie mog¹ coœ wiedzieæ o RachelLane.Czy¿by siê ukrywa³a gdzieœ w pobli¿u, w wiosce, a mo¿e w lesie,pods³uchuj¹c?Jevy zag³êbi³ siê w zawi³y monolog wyjaœniaj¹c, jak Nate przeby³ wielkieodleg³oœci i prawie przyp³aci³ tê podró¿ ¿yciem.Chodzi³o o sprawê bardzo wa¿n¹w pojêciu Amerykanów, nic, co Jevy i Indianie potrafiliby zrozumieæ.- Czy grozi jej niebezpieczeñstwo?- Nie.¯adne.- Nie ma jej tutaj.- Mówi, ¿e nie ma jej tutaj - przet³umaczy³ Jevy.- Powiedz mu, ¿e myœlê, ¿e jest k³amliwym skurczybykiem - odpowiedzia³ miêkkoNate.- Nie s¹dzê, ¿eby tak by³o.- Czy kiedykolwiek widzieliœcie tu jak¹œ misjonarkê? - zapyta³ Jevy.Wódz potrz¹sn¹³ przecz¹co g³ow¹.- Czy kiedykolwiek o takiej s³yszeliœcie?Z pocz¹tku nie pad³a ¿adna odpowiedŸ.Oczy wodza natychmiast zmieni³y siê wdwie szparki, gdy patrzy³ na Jevy’ego, lustruj¹c go od stóp do g³owy, jakby siêzastanawia³, czy mo¿na ufaæ temu cz³owiekowi.Wreszcie lekko skin¹³ g³ow¹.- Gdzie ona jest?- W innej wiosce.- Gdzie?Indianin nie by³ pewien, ale wskaza³ palcem gdzieœ na pó³noc i na zachód, anastêpnie zatoczy³ w³Ã³czni¹ nad po³ow¹ Pantanalu.- Guato? - zapyta³ Jevy.Indianin zmarszczy³ brwi i pokrêci³ g³ow¹, jakby mieszka³a wœród niemi³ych muludzi.- Ipica - odpar³ krzywi¹c siê.- Jak to daleko?- Dzieñ drogi.Jevy spróbowa³ wyci¹gn¹æ od niego dok³adniejsze dane co do odleg³oœci, leczwkrótce siê zorientowa³, ¿e godziny nic nie znacz¹ dla Indian.Dzieñ nie równa³siê dwudziestu czterem godzinom.By³ to po prostu dzieñ.Jevy spróbowa³wprowadziæ po³owê dnia i uczyni³ znaczny postêp.- Dwanaœcie do piêtnastu godzin - wyjaœni³ Nate’owi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL