[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzwi otworzyły się przed nami.(Szybko się dowiedziałem, że wszystkie wejścia na Nansenie są wyposażone w dwie pary drzwi i że za szczyt ne gens uchodzi tu otwieranie obu jednocześnie.To jedna z bardzo nielicznych kwestii, co do których Kaledończycy i Michalianie zgadzają się ze sobą).Wepchnęliśmy się do ciasnej śluzy cieplnej kota, Aimeric zamknął drzwi za nami i drugie drzwi otworzyły się nagle.Aimeric zapłacił kierowcy.Zdumiało mnie to, podobnie jak Bieris, która spojrzała na mnie niepewnie.Zrzuciliśmy ciężkie płaszcze.Wtem Aimeric ryknął śmiechem i serdecznie uściskał kierowcę.– Na Boga, Bruce!– Ta.Naprawdę się bałem, że mnie nie poznasz.– Ha! Twój widok to pierwsza dobra wiadomość od dłuższego czasu.Przedstawił nas starszemu mężczyźnie, którego – jak się okazało – znał ze szkoły.Minęła chwila, nim zdałem sobie sprawę, że Bruce nie był jego nauczycielem.Nie chodziło tylko o sześć i pół roku, które Aimeric spędził w hibernacji.Skóra Bruce’a wydawała się dziwnie szorstka i pokrywały ją brązowe plamki, włosy zaś – tam gdzie nie posiwiały – wyglądały na usiane wyblakłymi, bezbarwnymi plamami.Zastanawiałem się, czy to skutek działania zawartego w powietrzu chloru.Przez długi czas obaj rozmawiali ze sobą o sprawach, o których zwykle mówią ludzie, którzy długo się nie widzieli, a ponieważ mieli do nadrobienia wiele stanlat (wyglądało na to, że ostatnie listy wymienili jeszcze przed przybyciem Aimerica na Wilsona) konwersacja trwała całą godzinę, której potrzebowaliśmy, by wyjechać poza obszar Utilitopii.W Nou Occitan nie ma tak wielkich miast.Z założenia, nim stare osiągną pewną określoną wielkość, budujemy nowe.Dzięki temu powolne zmiany w stylach architektonicznych powodują, że każde miasto wygląda trochę inaczej.Tutaj cały czas po prostu rozbudowywano Utilitopię.Podczas jazdy śnieżyca uspokoiła się, przechodząc w zamarzający deszcz, a temperatura na zewnątrz wzrosła, osiągając punkt zamarzania wody.Włączono latarnie i zobaczyliśmy, że większość budynków to proste betonowe pudełka z okapami wysuniętymi nad ulicę.Wszystkie kościoły wyglądały identycznie.Miały bardzo niski narteks i wyjątkowo wysokie transepty o dwóch szczytach, wskutek czego przypominały drapieżne ptaki, gotowe runąć na ulicę.Było tu mnóstwo kościołów.Od czasu do czasu po magnetycznych pasach wbudowanych w ulicę przemykał torowiec.Blask jego reflektorów przebijał się przez mgłę i budynki nabierały nagle kolorów.Wyglądało na to, że wszystkie są albo niebiesko szare, albo brązowawoczerwone.Choć całe dzieciństwo jeździłem torow-cami, wydawały mi się teraz dziwacznym archaizmem.Ogarnął mnie lekki smutek na myśl, że tutaj również z pewnością znikną nie później niż za rok, zastąpione przez skoczki.Zastanawiałem się, czy zdemontują tory, czy też zostawią je na miejscu.W Noupeitau przerobiliśmy je na trasy dla rowerów, deskorolek i wiosłowozów, otoczone ceglanymi murkami wytyczającymi ich granice.Podobne rozwiązanie wydawało się jednak sprzeczne z duchem tego miasta.Sądziłem, że przejeżdżamy przez dzielnicę przemysłową, jakie spotyka się też w innych kulturach, które miały zbyt mało rozsądku, by zostawić podobne operacje robotom i przenieść je w jakieś nie zamieszkane miejsce.Gdy jednak wjechaliśmy na wzniesienie i mgła rozrzedziła się na chwilę, ujrzałem wyraźnie, że całe miasto składa się z takich betonowych prostopadłościanów.Wreszcie je opuściliśmy.Ze zdziwieniem zauważyłem, że droga to po prostu wąska wstęga wygładzonej skały, z której zdarto cienką warstewkę gleby.– Chyba powinienem cię o to zapytać – odezwał się nagle Bruce, gdy już miałem zamiar zagadnąć go o prymitywny wygląd drogi.– W pierwszym liście wspominałeś, że Charlie nie żyje.– Ta – potwierdził Aimeric, nie zdradzając nic więcej.Bruce skinął powoli głową, jakby dowiedział się bardzo wiele.– Nie byłem w kościele od dziesięciu lat – zauważył.Wydawało się, że nie ma to nic wspólnego z tematem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL