[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnóstwo schodów.Trzeba bardzo uwa¿aæ.Rzeczywiœcie ostro¿noœæ by³a konieczna.Z pocz¹tku Frodo i Sam czuli siê niecopewniej maj¹c po obu stronach œciany skalne, schody jednak by³y strome jakdrabina, a im wy¿ej siê po nich wspinali, tym przykrzejsza stawa³a siêœwiadomoœæ ziej¹cej u ich stóp czarnej przepaœci.Stopnie przy tym by³y w¹skie,nieregularne, czêsto zdradzieckie, starte na krawêdziach i oœliz³e, niekiedyspêkane, niekiedy tak kruche, ¿e tr¹cone nog¹ rozsypywa³y siê w gruz.Hobbiciszli mozolnie naprzód, a¿ wreszcie musieli czepiaæ siê rozpaczliwie palcami r¹kstopni nad swymi g³owami i podci¹gaæ z wysi³kiem obola³e, zesztywnia³e wkolanach nogi.W miarê zaœ jak schody wrzyna³y siê coraz g³êbiej w stok góry,skaliste œciany piêtrzy³y siê po obu stronach coraz wy¿ej.W koñcu ogarnê³o ich takie znu¿enie, ¿e nie czuli siê ju¿ zdolni iœæ dalej,lecz w tej chwili w³aœnie Gollum znów odwróci³ siê i b³ysn¹³ ku nim œlepiami.- Koniec! – szepn¹³.– Pierwsze schody ju¿ za nami.Dzielni hobbici zaszlibardzo wysoko.Jeszcze parê kroków i koniec!S³aniaj¹c siê z wyczerpania, Sam i Frodo przeczo³gali siê przez ostatniestopnie i usiedli, rozcieraj¹c kolana i ³ydki.Gollum wszak¿e nie pozwoli³ imodpoczywaæ d³ugo.- Przed nami nastêpne schody – powiedzia³.– Jeszcze d³u¿sze.Odpoczniecie,kiedy je przejdziemy.Nie teraz!Sam jêkn¹³.- Jeszcze d³u¿sze, powiadasz? – spyta³.- Tak, tak, jeszcze d³u¿sze – odpar³ Gollum.– Ale nie takie trudne.Hobbiciju¿ przeszli Proste Schody.Teraz bêd¹ Krête Schody.- A potem? – spyta³ Sam.- Potem zobaczymy – odpar³ Gollum.– O, tak, zobaczymy.- Jeœli siê nie mylê, mówi³eœ coœ o tunelu – rzek³ Sam.– Jest jakiœ tunel czycoœ w tym rodzaju, prawda?- Tak, tak, jest tunel – powiedzia³ Gollum.– Ale hobbici bêd¹ mogli odpocz¹æ,zanim spróbujemy tamtêdy siê przedostaæ.A je¿eli siê przedostaniemy, bêd¹ ju¿blisko szczytu.Bardzo blisko.Je¿eli siê przedostaniemy.Tak, tak!Froda dreszcz przeszed³.Spoci³ siê podczas wspinaczki, lecz teraz cia³o mia³zziêbniête i lepkie, a ciemnym korytarzem ci¹gn¹³ od niedostrzegalnych szczytówmroŸny podmuch.Wsta³ i otrz¹sn¹³ siê energicznie.- ChodŸmy! – powiedzia³.– Tutaj rzeczywiœcie nie mo¿na siedzieæ.Korytarz ci¹gn¹³ siê mile ca³e, a zimny powiew nie ustawa³, lecz w miarê jaksiê posuwali, d¹³ coraz silniej i przenika³ mrozem.Zdawa³o siê, ¿e góry chc¹œmia³ków poskromiæ swoim zabójczym tchnieniem, nie dopuœciæ do tajemnic wy¿yn istr¹ciæ z powrotem w ciemne przepaœcie.Wêdrowcy byli bliscy ostatecznegowyczerpania, gdy nagle wyczuli, ¿e po prawej rêce nie ma ju¿ œciany.Niewidzieli nic prawie.Olbrzymie, czarne, bezkszta³tne bry³y i g³êbokie, szarecienie wznosi³y siê nad nimi i wokó³ nich, lecz od czasu do czasu mêtne,czerwonawe œwiat³o migota³o pod niskimi chmurami i w jego przeb³yskach hobbicidostrzegli przed sob¹ i po obu bokach wynios³e szczyty niby filary podpieraj¹cerozleg³y, zaklês³y strop.ZnaleŸli siê na wysokoœci kilkuset stóp, na szerokiejplatformie.Od lewej strony piêtrzy³o siê nad ni¹ urwisko, od prawej zia³aprzepaœæ.Gollum prowadzi³ tu¿ pod urwiskiem.Nie musieli teraz wspinaæ siê pod górê,lecz marsz po nierównym, wyboistym terenie grozi³ w ciemnoœciach mnóstwemniebezpieczeñstw, a g³azy i rumowiska skalne zagradza³y drogê.Posuwali siê zwolna i ostro¿nie.Ani Sam, ani Frodo nie zdawali ju¿ sobie sprawy, ile godzinup³ynê³o, odk¹d weszli do Doliny Morgul.Noc d³u¿y³a siê bez koñca.Wreszcie znowu zamajaczy³a przed nimi œciana i otwar³y siê drugie schody.Stanêli na chwilê, potem rozpoczêli wspinaczkê, d³ug¹ i bardzo mozoln¹, lecztym razem schody nie wrzyna³y siê ¿lebem w masyw góry.Stok tutaj by³ podciêty,a œcie¿ka jak w¹¿ wi³a siê po nim w skrêtach.W pewnym momencie spe³za³a nasam¹ krawêdŸ czarnej otch³ani, a Frodo zerkaj¹c w dó³ ujrza³ u swych stópkotlinê u krañca Doliny Morgul, rozwart¹ niby ogromna bezdenna studnia.W jejg³êbi b³yszcza³a jakby usiana œwietlikami zaczarowana upiorna droga z MartwegoGrodu na Bezimienn¹ Prze³êcz.Frodo co prêdzej odwróci³ oczy.Schody wi³y siê wci¹¿ pod górê, a¿ w koñcu ostatni ich odcinek, krótki iprosty, wyprowadza³ na nastêpn¹ platformê.Œcie¿ka, oddalona ju¿ znacznie odg³Ã³wnego szlaku przez wielki jar, bieg³a swoim w³asnym niebezpiecznym torem podnie mniejszego ¿lebu ku najwy¿szym strefom Gór Cienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL