[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Có¿ mia³am robiæ? Biedna, samotna, spragniona ciep³a kobietabez rodziny i przyjació³.¯al mi ciê, Szimo — powiedzia³ z pogard¹ Aszerkare.—O nic ciê nie oskar¿ê, ale musisz odpowiedzieæ na moje pytania.Czy zna³aœ ¿onê Minmose?Widzia³am j¹ przelotnie kilka razy.By³a kobiet¹ wielkiejurody.Czy wiesz, kiedy zniknê³a?Nie, niestety nie.Wiem, panie, ¿e to zabrzmi niepraw-dopodobnie, ale widzia³am j¹ niedawno na ulicy.— Szimaurwa³a, jakby wróci³o jakieœ straszne wspomnienie.Przecie¿ ona nie ¿yje!Panie, to by³a ona.Mia³a na sobie ³achmany, ale to by³aona, jestem tego pewna!Aszerkare wyszed³ w przekonaniu, ¿e Szima nie powiedzia³amu ca³ej prawdy.Ale nie mia³o to dla niego znaczenia.Po razpierwszy w ¿yciu spotka³ kobietê tego pokroju.Myœla³ o jejnagim ciele.Po raz pierwszy w ¿yciu odczuwa³ po¿¹danie.Oœmielê siê powiedzieæ, ¿e na kampaniê w Nubii bê-dziemy potrzebowali dwa tysi¹ce debenów z³ota — zacz¹³Puimre, który zosta³ wraz z Nehim wezwany w nocy przezTotmesa.Wasza w tym g³owa, ¿eby znaleŸæ te pieni¹dze, alewiedzcie, ¿e od kap³anów Amona nie chcê ani debena.Wierzciemi, ¿e po zdobyciu Nubii faraon bêdzie dziesiêæ razy bogatszyni¿ przed wojn¹.Buntownik Imenemchu otworzy³ tam nowe291kopalnie z³ota, dlatego armia powinna wejœæ do Nubii zaraz popierwszych ¿niwach.¯o³nierze musz¹ coœ jeœæ.A ch³opi? — zapyta³ Puimre.Nie obawiaj siê, nie zabiorê ch³opom zbo¿a na siew.Zbo¿e na czas przemarszu dadz¹ nam œwi¹tynie.I zabroniêœwi¹tyni pobraæ od ch³opów podatki, kiedy armia ruszy napo³udnie.Puimre uœmiechn¹³ siê.By³ dumny z tego, ¿e Totmesowile¿y na sercu los ludu.Panie — teraz zabra³ g³os Nehi — by³oby najlepiej, gdybyarmia pomaszerowa³a ró¿nymi drogami po obu brzegach Nilu,w dwóch korpusach, aby byæ jak najmniejszym obci¹¿eniemdl¹ ludnoœci.Korpusy mog³yby siê spotkaæ nad drug¹ katarakt¹.Jest jeszcze jedna kwestia.Jaka?Koczownicy pustynni.By³oby dobrze, gdyby uda³o siêprzeci¹gn¹æ na stronê Egiptu ich wodza, który jest ponoæniezwyk³ym cz³owiekiem.Imiê jego jest Ahim.Mielibyœmyœwietn¹ lekk¹ jazdê, dobr¹ do przenikania na ty³y wrogów.Dobrze.Wyœlijcie jakiegoœ oficera z Teb z darami odemnie.Takie przymierze mo¿e byæ cenne.Kogo chcecie pos³aæ?Jest m³ody oficer, który wykaza³ siê du¿¹ odwag¹ podczaszamieszek w Tebach.Nie wiem, jak wygl¹da, ale imiê jego jestw mieœcie znane: nazywa siê Aszerkare — rzek³ Nehi.Miesi¹c potem rozesz³a siê wieœæ, ¿e do Teb przyby³ bardzobogaty fenicki bankier.Opowiadano, ¿e z³o¿y³ bogom egipskimbogate ofiary i chêtnie udziela³ po¿yczek.Plotki o nim dotar³yw koñcu i na dwór królewski.By³o w zwyczaju, ¿e wszyscy wa¿ni cudzoziemcy miesz-kaj¹cy w Tebach musieli oddaæ ho³d faraonowi.W wielkiej saliaudiencyjnej pa³acu roi³o siê tego dnia od kap³anów i kupców,którzy mieli z³o¿yæ pok³on swemu w³adcy i bogowi.Puimre,292czuwaj¹cy nad przebiegiem audiencji, odczytywa³ imiê ka¿-dego, kto zbli¿a³ siê do siedz¹cego na tronie faraona.— Szamaszadadniri z Ugaritu! — zapowiedzia³.Totmes nie potrafi³ ukryæ zaskoczenia i radoœci.Jeszcze tegowieczoru przyj¹³ Szamasziego w prywatnych komnatach.*Szamaszi, przyjacielu! — wykrzykn¹³ Totmes, wycho-dz¹c kupcowi na spotkanie.— Myœla³em, ¿e ju¿ nigdy siê niezobaczymy.Panie, kiedy rozstaliœmy siê przed dwoma l&ty w Ugaricie,by³em pewny, ¿e nie ujrzê ciê ¿ywego!Na wszystkich bogów! Co robi³eœ przez ten czas?!Z Ugaritu uda³em siê na Cypr, bo czêœæ moich pieniêdzyulokowa³em w³aœnie tam, i, dziêki bogom, zdo³a³em je odzys-kaæ.Podró¿owa³em kreteñskim.statkiem, poniewa¿ pewienkapitan, Kreteñczyk, jest moim przyjacielem.Znasz, panie, Kreteñczyków? — zdziwi³a siê Charis.—Myœla³am, ¿e wszyscy zginêli, ra¿eni gniewem bogów.Pani, twa uroda idzie w parze z wiedz¹—rzek³ Szamaszi,patrz¹c na ni¹ z podziwem.— Prawd¹ jest, ¿e przed laty Kretêdotknê³a straszna klêska.Jedna z wysp, po³o¿ona na wschód odKrety, Thera, wybuch³a wielkim ogniem, a na morzu powsta³afala tak wielka, ¿e unicestwi³a potêgê Krety.Dzie³a zniszczeniadope³nili Achajowie, którzy najechali wyspê, niszcz¹c resztkijej œwietnoœci.Szamaszi, opowiadasz niezwyk³e historie, mimo ¿e jesz-cze nie pi³eœ wina — zaœmia³ siê Totmes.Znakomite jest wino egipskie, ale mam znacznie lepsze.A pochodzi w³aœnie z kraju Achajów — pochwali³ siê kupiec.Panie, jak myœlisz, sk¹d ja pochodzê? — zapyta³a Charispo grecku.Chylê czo³o przed cór¹ Myken i Tirynsu — odrzek³Szamaszi w tym samym jêzyku.— Z Cypru po¿eglowa³em293dalej przez tak cudowne b³êkity morza, jakich u wybrze¿y Syriitrudno by szukaæ — ci¹gn¹³ ju¿ po egipsku.— Przep³ywa³emobok Krety, lecz kapitan Irhuanaks nie chcia³ ogl¹daæ swejzniszczonej ojczyzny.Ja podziwia³em zieleñ i ska³y tej wyspy,a on posypywa³ g³owê popio³em i poœci³.Pop³ynêliœmy dalejku l¹dowi otoczonemu przez dziesi¹tki urokliwych wysp.Na-stêpnie udaliœmy siê do miasta, które w mowie Achajów zwiesiê Pylos.Otworzy³em tam dom kupiecki.Zwiedzi³em równie¿reszt¹ tego niezwyk³ego kraju.Panuj¹ w nim obyczaje, z jakiminie spotka³em siê nigdzie indziej.Kobiety mog¹ ucztowaæz mê¿czyznami i same decydowaæ o tym, z którym za¿yærozkoszy.Mê¿czyŸni to wielcy wojownicy nosz¹cy zbrojez br¹zu.Je¿d¿¹ na rydwanach, uprawiaj¹ równie¿ zapasy.Co to takiego? — zainteresowa³ siê Totmes.Nadzy, wysmarowani oliw¹ mê¿czyŸni walcz¹ ze sob¹na piasku.Wszyscy siê tym pasjonuj¹.Zwyciêzca takich zawo-dów uwa¿any jest za kogoœ równego królowi.A potem dotar³emdo stolicy Achajów, do wielkich Myken.—- Do Myken? Opowiadaj, b³agam ciê, panie! — Charisz przejêcia klasnê³a w d³onie.Miasto jest wielkie.Jego bram strzeg¹ kamienne lwy.Dowiedzia³em siê tam wielu ciekawych rzeczy, które na pewnociê zainteresuj¹, Totmesie.Na przyk³ad?Spotka³em w Mykenach królow¹ wygnan¹ z kraju Hety-tów, ¿onê zamordowanego króla Telpinusa.Twarz Totmesa nie zdradza³a ¿adnych emocji.Szamasziprzygl¹da³ mu siê uwa¿nie.Królowa Tuduhepa z pocz¹tku nie chcia³a ze mn¹ roz-mawiaæ, tak jest za³amana i rozdarta.W koñcu jednak opowie-dzia³a mi o synu, którego kiedyœ skaza³a na œmieræ, a którypowróci³.Ursilis.— wyszepta³ Totmes.Tak, to w³aœnie on.Wieœæ o jego niespodziewanym po-wrocie rozesz³a siê-wœród Hetytów niczym b³yskawica.Król294Telpinus by³ szczerze znienawidzony, a pamiêæ o Ursilisieprzetrwa³a wœród wojowników tego niezwyk³ego ludu.W Hat-tusas wybuch³ bunt, Telpinus straci³ wszystko.Jego rodzinêœciêto na jego oczach, a jego samego powieszono na haku.Czybra³ w tym udzia³ Ursilis, tego nie wiem.Wiem jedno, nie zabi³matki, skaza³ j¹ tylko na wygnanie, dlatego w³aœnie przebywaw Mykenach.Hetyci zaczêli masowo kuæ broñ z metalu, którytnie drewno i gnie br¹z.Tajemnicy wytopu tego metalu strzeg¹tak zazdroœnie, ¿e gdy tylko m³odsi uczniowie posi¹d¹ tê sztukê,starsi kowale s¹ zabijani, aby nikomu nie wydali sekretu wytopu¿elaza.Najgorsze jest jednak to, ¿e Mitanni s¹ ju¿ w Syrii.Ursilis zada³ ostatnio ich wojskom wiele strasznych ciosów.Ale król Mitanni, Parratarna, wpad³ na genialny w swej prostociepomys³.Po co siê wyrzynaæ z s¹siadem, skoro mo¿na siê z nimsprzymierzyæ? Zawar³ wiêc pokój z Hetytami.O bogowie! — faraon ukry³ twarz w d³oniach.Hetyci s¹ w miarê niezale¿ni, choæ musz¹ p³aciæ sym-boliczny haracz do mitannijskiej stolicy, Wassukani.Lecz jeœliw Syrii wybuchnie wojna, to stan¹ po stronie Parratarny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL