[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ach, witajcie, starzy przyjaciele.Skontaktowa³am siê z tym twoim Rossinem w Pary¿u.Sprawdzi³ ca³y personelGie³dy, krajowy i przyjezdny, wszyscy czyœci.Powinien sprawdziæ ludzi od konserwacji, ogrzewania, kanalizacji.Do obs³ugitak du¿ego, starego budynku pewnie trzeba ca³ej armii.A komputery? Kapitalizmnigdy nie zasypia.Musz¹ mieæ te¿ ca³odobowy dzia³ IT.Omorowa otworzy³a laptopa.- Musimy wiedzieæ, czy widziano Salomona podczasostatnich wyjazdów do Pary¿a.Jest szansa, ¿e by³ tam rozeznaæ siê w terenie i zebraæ zespó³.Nie bêdzie zaczyna³od zera.Jest bardzo drobiazgowy.Jeœli tam jest, to dopierood kilku dni, wiêc musi wybraæ jakieœ znane sobie miejscena bazê operacyjn¹.Zgadujê, ¿e nie zatrzyma siê gdzieœ,gdzie trzeba siê meldowaæ, bo musia³by ca³y czas mieæoczy dooko³a g³owy.Dima kiwn¹³ g³ow¹.- Tak, ale nie mo¿emy tego za³o¿yæ.Nie mo¿emy niczego zak³adaæ.Mo¿e wejœæ frontowymi drzwiami, udaj¹czarz¹dcê funduszu, spekulanta paliwowego, kogoœ od derywatów.Jest bardzowiarygodny, kiedy gra Libanczyka, Amerykanina, Izraelczyka.Omorowauœmiechnê³a siê.- Bardziej ni¿ ty?Nagle Dima zapragn¹³, ¿eby z nim polecia³a.Z drugiej strony czekaj¹ce gozadanie mia³o aspekt, którego nie chcia³ nikomu objaœniaæ.Cofa³ siê w czasiedo punktu w swoim ¿yciu, o którym myœla³, ¿e zostawi³ go dawno za sob¹.Pozatym w duchu nie wierzy³ w powodzenie tej wyprawy.Musia³ znaleŸæ jednegocz³owieka i bombê w wielkim mieœcie, maj¹c do pomocy zaledwie cztery osoby.Teraz mo¿e nawet trzy.Omorowa westchnê³a, jakby czyta³a mu w myœlach.- I wci¹¿ oficjalnie nie skreœlili ciê z listy poszukiwanych.Timofiejew nie chcia³ ciê z niej skreœliæ, dopóki.-Umilk³a.- Wszystkie europejskie agencje ochrony wci¹¿maj¹ dyrektywê, by strzelaæ bez ostrze¿enia.- Przeczyta³a z wydruku.- „Wspólnota Niepodleg³ych Pañstw niebêdzie, powtarzam, nie bêdzie protestowaæ w wypadku,gdyby cel nie prze¿y³ aresztowania".£adnie ujête, co?Dima wzruszy³ ramionami.Nie oczekiwa³ niczego innego.Co mówi¹ Amerykanie?Ano w³aœnie.Chcesz us³yszeæ resztê z³ych wiadomoœci?Poproszê.Langley wyda³o komunikat, ¿e amerykañski marines zosta³ aresztowany zazamordowanie swojego oficera dowodz¹cego w Iranie.Dima siê skrzywi³.Mów dalej.Nie chc¹, ¿eby siê rozesz³o, ¿e by³ przy tym obecny Rosjanin.Komplikuje im tosprawê.Ale swoimi kana³ami dowiedzieliœmy siê, ¿e aresztowany potwierdzi³komunikat rosyjskich s³u¿b bezpieczeñstwa, ¿e niejaki Dima Majakowski przebywana wolnoœci i jest potencjalnym zagro¿eniem na terenie Europy kontynentalnej.Dima potrz¹sn¹³ g³ow¹.Biedak pewnie nie mia³ do kogo z tym pójœæ.Dlaczego nie twierdzi, ¿e to ty zastrzeli³eœ jego dowódcê? - spyta³ Bu³ganow.Stan¹³ przed fatalnym wyborem: albo wyprzeæ siê mnie i zapomnieæ, co mupowiedzia³em o Salomonie, albo wszystko ujawniæ i spróbowaæ jakoœ przepchn¹ædalej tê informacjê.Móg³ siê uratowaæ.Tymczasem okaza³ siê wyj¹tkowo szczeryi bezinteresowny.Umilk³.Bu³ganow patrzy³ na Dimê ze zdziwieniem.Omorowa zmarszczy³a z namys³embrwi.By³eœ z nim ile, godzinê?Przez taki czas mo¿na siê o kimœ bardzo du¿o dowiedzieæ.By³oby dobrze, gdybywiedzia³, ¿e wci¹¿ dzia³am.Mog³abyœ jakoœ pomóc?Dima wyjrza³ przez okno.W dole a¿ po horyzont ci¹gnê³y siê œwiat³a nowejMoskwy.- Uratowa³ mi ¿ycie, ¿ebym móg³ to dokoñczyæ.Niemogê go zawieœæ.73Fort Donaldson, USABlackburn sam nie wiedzia³, co czuje w zwi¹zku z tym, ¿e wróci³ do Ameryki.Narazie widzia³ tylko bazê Si³ Powietrznych Andrews, gdzie przesadzili go zsamolotu bez okien do ciê¿arówki bez okien.Ze schodów zobaczy³ asfaltowybezkres, te dziwne pojazdy, które spotyka siê wy³¹cznie na wojskowychlotniskach, i amerykañsk¹ flagê, zwisaj¹c¹ bezw³adnie w wilgotnym powietrzu.Nie wiedz¹c, kim jest, jakaœ kobieta z obs³ugi naziemnej spojrza³a na niegotak, jak ³adna, m³oda kobieta patrzy na m³odego przystojnego mê¿czyznê, irzuci³a mu uœmiech, od którego Blackburna natychmiast œcisnê³o w gardle.Czyjakakolwiek kobieta kiedyœ jeszcze tak na niego spojrzy?Nastêpne siedem godzin spêdzi³ w drodze do fortu Donaldson w wiêziennejciê¿arówce.Pod siedzeniem mia³ toaletê, ¿eby nie trzeba by³o go wypuszczaæ.Raz czy dwa w drzwiach uchyli³a siê szczelina, przez któr¹ czyjaœ rêka poda³amu batonik i butelkê z wod¹.Ciê¿arówka mia³a okno, ale zamalowane.Blackburnzd¹¿y³ ju¿ zatêskniæ za widokiem skrawka nieba czy samotnego drzewa.W Donaldsonie odstawiono go prosto do sali przes³uchañ ¿andarmerii.Przymetalowym biurku siedzia³ drobny cz³owieczek z w¹sami, w du¿ych okularach oczarnychoprawkach; ze spuszczon¹ g³ow¹ wczytywa³ siê w grube akta.Zdj¹³ okulary iwsta³.- Jestem Schwab, pañski adwokat.D³oñ, któr¹ wyci¹gn¹³, by³a ch³odna i sucha, ale by³a to d³oñ.Blackburnowi ju¿od dawna nikt nie poda³ rêki.Ma³e usta prawnika drgnê³y w ostro¿nym uœmiechu; splót³ palce i pochyli³ siênad papierami.Zni¿y³ g³os prawie do szeptu.- Jestem w tej chwili pana jedynym przyjacielem, wiêcim wiêcej mi pan powie, tym wiêcej bêdê móg³ dla panazrobiæ.Blackburn nie zareagowa³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL