[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego wiêc nie spróbowaæ?"Poczu³ nagle niezwyk³¹ lekkoœæ w sercu.Zawsze móg³ wróciæ do pasterstwa.Zawsze móg³ wróciæ do Sprzedawcy Kryszta³Ã³w.Mo¿e na œwiecie by³o wieleukrytych skarbów, ale on mia³ powtarzaj¹cy siê sen i spotka³ króla.A to nieprzydarza siê ka¿demu.Kiedy wyszed³ z gospody, rozpiera³a go radoœæ.Przypomnia³ sobie, ¿e jeden zdostawców kryszta³Ã³w sprowadza³ je z daleka karawanami, które przemierza³ypustyniê.Trzyma³ ci¹gle w d³oni Urim i Tumim, i dziêki tym dwóm kamykom znowupowraca³ na drogê do skarbu.„Stojê zawsze u boku rych, którzy tworz¹ swoj¹ W³asn¹ Legendê" - powiedzia³Stary Król.Nic go nie kosztowa³o zajœæ do sk³adu i dowiedzieæ siê, czy do Piramid jestrzeczywiœcie tak daleko.Anglik siedzia³ w budynku cuchn¹cym byd³em, potem i kurzem.Trudno nawet by³obynazwaæ to sk³adem - by³a to po prostu stajnia.- Poœwiêci³em ca³e ¿ycie, by wyl¹dowaæ w takim miejscu - mówi³ sobie w duchu,kartkuj¹c nieuwa¿nie jakiœ chemiczny poradnik.- Dziesiêæ lat wytê¿onychstudiów doprowadzi³o mnie do bydlêcej obory!Ale trzeba by³o uparcie iœæ dalej.Nale¿y wierzyæ znakom.Ca³a jegoegzystencja, wszystkie badania skupia³y siê wokó³ poszukiwania tego jedynegojêzyka, jakim porozumiewa³ siê Wszechœwiat.Zacz¹³ od esperanto, póŸniejwci¹gnê³y go tajniki religii, a na koniec zaj¹³ siê alchemi¹.Dzisiaj nieŸleju¿ w³ada³ esperanto, rozumia³ œwietnie rozliczne doktryny religijne, aleci¹gle jeszcze nie sta³ siê alchemikiem.Na pewno uda³o mu siê odkryæ wieleistotnych rzeczy.Jednak w swoich poszukiwaniach dotar³ do punktu, w którymnie móg³ ju¿ posun¹æ siê ani kroku dalej.Od lat próbowa³ bezskuteczniezbli¿yæ siê do jakiegoœ alchemika.Ale byli to dziwaczni osobnicy, którzymyœleli jedynie o sobie i niemal nagminnie odmawiali mu pomocy.Któ¿ móg³wiedzieæ, czy nie odkryli tajemnicy Wielkiego Dzie³a, inaczej mówi¹c,Kamienia Filozoficznego - i dlatego w³aœnie ukryli siê za zas³on¹ ciszy?Poszukuj¹c na pró¿no Kamienia Filozoficznego, wydal ju¿ czêœæ maj¹tku, którypozostawi³ mu ojciec.Odwiedzi³ najwspanialsze biblioteki œwiata, naby³najistotniejsze i niezwykle rzadkie dzie³a dotycz¹ce alchemii.W jednym z nichprzeczyta³, ¿e wiele lat temu pewien s³ynny alchemik arabski odwiedzi³ Europê.Mówiono o nim, ¿e mia³ ponad dwieœcie lat, a nawet, ¿e odkry³ KamieñFilozoficzny i Eliksir D³ugowiecznoœci.Ta historia mocno zafrapowa³awyobraŸniê Anglika.Ale pewnie pozosta³aby jedynie czcz¹ legend¹, gdyby jedenz przyjació³, który dopiero co powróci³ z wyprawy archeologicznej na pustyniê,nie opowiedzia³ mu o pewnym Arabie obdarzonym nadprzyrodzonymi mocami.- ¯yje on w oazie Fajum - powiedzia³ mu.-l ludzie powiadaj¹, ¿e ma dwieœcielat i potrafi przemieniæ w z³oto jakikolwiek pospolity metal.Na wieœæ o tym, Anglika ogarnê³o gor¹czkowe podniecenie.Natychmiast odwo³a³wszystkie wczeœniejsze zobowi¹zania, spakowa³ najwa¿niejsze ksiêgi i otoznalaz³ siê tutaj, w tym sk³adzie, który przypomina³ stajniê.Tymczasem napodwórzu trwa³y przygotowania do wymarszu wielkiej karawany, która mia³aprzejœæ przez Saharê.A szlak tej karawany prowadzi³ w³aœnie przez Fajum.- Muszê koniecznie spotkaæ tego przeklêtego Alchemika - myœla³ Anglik.I smród byd³a sta³ siê ³atwiejszy do zniesienia.Jakiœ m³ody Arab, ob³adowany jak on pakunkami, wszed³ do budynku i pozdrowi³Anglika.- Dok¹d siê wybierasz? - spyta³ od razu.- Na pustyniê - odrzek³ Anglik i wróci³ do swojej lektury.W tej chwili wcalenie mia³ ochoty na jak¹kolwiek rozmowê.Pragn¹³ bowiem u³o¿yæ sobie w g³owiewszystko to, czego nauczy³ siê w ci¹gu dziesiêciu lat, gdy¿ Alchemik zpewnoœci¹ wystawi na próbê jego wiedzê.M³ody Arab równie¿ siêgn¹³ po ksi¹¿kê i zacz¹³ czytaæ w swoim k¹cie.Ksi¹¿kanapisana by³a po hiszpañsku.- Có¿ za szczêœliwy zbieg okolicznoœci - pomyœla³Anglik.W³ada³ hiszpañskim lepiej ni¿ arabskim, i jeœli ten ch³opak wybiera³siê równie¿ do Fajum, bêdzie mia³ przynajmniej z kim porozmawiaæ, kiedy ju¿przestanie zajmowaæ siê wszystkimi istotnymi kwestiami.„To jednak zabawne - pomyœla³ m³odzieniec, próbuj¹c po raz kolejny przeczytaæopis pogrzebu, którym rozpoczyna³a siê opowieœæ.- Oto up³yn¹³ niemal rok odczasu, kiedy siêgn¹³em po te ksi¹¿kê i ci¹gle nie udaje mi siê przebrn¹æ przeztych kilka stron".Choæ brakowa³o tu króla, który móg³by mu przerywaæ lekturê,nie by³ siê w stanie skupiæ.Nadal niczego nie postanowi³.Ale teraz zrozumia³nareszcie rzecz istotn¹ - postanowienia s¹ zaledwie pocz¹tkiem.Kiedy cz³owiekpodejmuje ju¿ decyzjê, to trochê tak jakby skoczy³ w wartki strumieñ, któryporywa go w kierunku, o jakim mu siê nawet nie œni³o, w chwili gdy j¹podejmowa³.„Kiedy postanowi³em wyruszyæ na poszukiwanie skarbu, nawet nie przysz³o mi dog³owy, ¿e bêdê kiedykolwiek pracowa³ w sklepie z kryszta³ami - pomyœla³,próbuj¹c przekonaæ sam siebie.- Podobnie rzecz siê ma z t¹ karawan¹,wprawdzie pasuje do decyzji, któr¹ podj¹³em, jednak jej szlak jest jedn¹ wielk¹niewiadom¹."Naprzeciw niego siedzia³ jakiœ cz³owiek z Europy, który równie¿ czyta³ksi¹¿kê.By³ doœæ gburowaty.Kiedy m³odzieniec wszed³ tu, tamten rzuci³ mupogardliwe spojrzenie.Mogliby staæ siê przyjació³mi, ale Europejczyk przeci¹³sprawê krótko.M³ody cz³owiek zamkn¹³ ksi¹¿kê.Nie chcia³ w oczach tutejszych ludzi upodabniaæsiê w niczym do tego Europejczyka.Wyci¹gn¹³ z kieszeni dwa kamyki, Urim iTumim, i zacz¹³ siê nimi bawiæ.Cudzoziemiec wykrzykn¹³:- Ale¿ to Urim i Tumim!M³odzieniec schowa³ poœpiesznie kamyki do kieszeni.- One nie s¹ na sprzeda¿ - powiedzia³.- Niewiele s¹ zreszt¹ warte - rzek³ Anglik.– To tylko zwyk³e kryszta³y górskiei nic wiêcej.Na ziemi istniej¹ tysi¹ce takich kryszta³Ã³w, ale dla tego kto jezna, s¹ to Urim i Tumim.Nie przypuszcza³em, ¿e mo¿na je spotkaæ w tej czêœciœwiata.- Dosta³em je w darze od pewnego króla - powiedzia³ m³odzieniec.Cudzoziemca jakby zamurowa³o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL