[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie musisz tego robiæ - radzi³ Blade.- Mo¿esz przecie¿ uwolniæ czêœæ jeñców.Nikt siê o tym nie dowie.B¹dŸ powa¿ny! - obruszy³ siê Jarvis.- Za kogo mniebierzesz? Jestem ¿o³nierzem i muszê wype³niaæ rozkazy.Próbujesz siê usprawiedliwiaæ?Jarvis uœmiechn¹³ siê tylko, po czym odwróci³ siê w stronê wyselekcjonowanejgrupy jeñców, otoczonej przez piêædziesiêciu ¿o³nierzy.- Proszê! - zawo³a³ Zahner.- B³agam! Miej litoœæ!Pu³kownik spojrza³ przez ramiê.- Lituj¹ siê tylko s³abi.Je¿eli jeszcze tego nie zauwa¿y³eœ, powiem ci, ¿e prawo do przetrwania maj¹ tylko najsilniejsi! I my nimi jesteœmy! - stwierdzi³ i skin¹³ na kapitana Rice'a.W momencie gdy wiêŸniowie zorientowali siê, co siê zaraz stanie, zapad³azupe³na cisza.- £aduj! - krzykn¹³ Rice.Blade wysun¹³ siê do przodu.Jarvis, jeœli tylko bêdê mia³ okazjê, dopilnujê osobiœcie, ¿ebyœ otrzyma³ wszystko, na co zas³u¿y³eœ!Nie bierz sobie tego do serca - mrukn¹³ pu³kownikprzez ramiê.- Zawodowcy powinni mieæ ca³kiem obojêtny stosunek do prostaków.Musisz nauczyæ siê obiektywizmu, Blade.Trochê mnie rozczarowa³eœ.Tyle s³ysza³em o twoich umiejêtnoœciach, a teraz widzê, ¿e nie jesteœwiele lepszy od tych ¿a³osnych s³abeuszy.Cel! - wrzasn¹³ Rice.Blade nigdy nie czu³ siê bardziej bezsilny.Wiedzia³, co ma siê staæ, i niemóg³ temu zapobiec, nie potrafi³ ocaliæ bezbronnych ludzi przed œmierci¹.Przezmoment zdawa³o mu siê, ¿e bêdzie to typowa egzekucja wykonana przezpiêædziesiêciu ¿o³nierzy.Naraz us³ysza³ dochodz¹cy z góry metaliczny trzask.Podniós³ g³owê i spojrza³na jedn¹ z wie¿.Sta³o tam czterech ¿o³nierzy.Jeden z nich wycelowa³ karabinmaszynowy do stoj¹cych na dole ludzi.Blade nie móg³ z tej odleg³oœcirozpoznaæ rodzaju broni, ale wiedzia³, ¿e najprawdopodobniej by³a ona okrutnieskuteczna.Je¿eli ta zbrodnicza machina ma zostaæ u¿yta, to ¿o³nierze stoj¹tylko po to, by powstrzymaæ uciekinierów.- Panie oficerze - mamrota³a Berta - nie pozwól im tego uczyniæ!- Ognia! - krzykn¹³ Rice.Rozpoczê³o siê piek³o.Uwiêzieni za drutami ludzie bezsilnie patrzyli na przera¿aj¹c¹ masakrê.¯o³nierz otworzy³ ogieñ z wie¿y, ra¿¹c d³ugimi seriami st³oczonych na dolenieszczêœników.Wielu z nich rozbieg³o siê w panicznym strachu, chc¹c ratowaæ¿ycie.Wydawa³o siê, ¿e przenikliwe krzyki nigdy nie umilkn¹.Otaczaj¹cy gromadê stra¿nicy beznamiêtnie strzelali do tych, którym udawa³o siêoddaliæ choæby na dziesiêæ jardów.M³odzi i starzy, kobiety i mê¿czyŸni, bylibezlitoœnie mordowani.Kule bez przerwy trafia³y w ofiary.Cierpieniewykrzywia³o im twarze.Rozrywani d³ugimi seriami nieszczêœnicy wili siê w bólu,zanim padli na ziemiê martwi.¯o³nierze nie wstrzymali ognia, strzelali dorannych.Pod wp³ywem si³y pocisków cia³a drga³y i podskakiwa³y.Odnosi³o siêwra¿enie, ¿e masa trupów wci¹¿ jeszcze ¿yje.A ¿o³nierze ci¹gle strzelali istrzelali.W koñcu zapad³a cisza.¯o³nierze podziwiali rezultaty rzezi, a wiêŸniowie zprzera¿eniem patrzyli na krwawi¹ce cia³a krewnych i przyjació³.Teraz widzicie, ¿e ze mn¹ nie ma ¿artów! - krzykn¹³do jeñców pu³kownik Jarvis.- Jeœli ktokolwiek bêdzie misprawia³ k³opoty, potraktujê go dok³adnie tak samo! - zagrozi³, zwracaj¹c siê do Zahnera i NiedŸwiedzia: - Jesteœcie przywódcami i w razie czego poci¹gnê was do odpowiedzialnoœci.Czy wyra¿am siê dostatecznie jasno?Jaœniej ni¿ kiedykolwiek - odrzek³ Zahner.W porz¹dku.- Jarvis kiwn¹³ g³ow¹.- Blade, za godzinê przyœlê po ciebie kapitana Rice'a.Moi ludzie w³aœnie rozstawiaj¹ namiot, w którym podadz¹ nam obiad.Sk¹d wiesz, ¿e mam ochotê z tob¹ jeœæ?Jarvis ju¿ odchodzi³ w stronê ciê¿arówki, ale jeszcze rzuci³:Przyjdziesz na pewno, choæby z ciekawoœci.Do zobaczenia za godzinê.No dobra, ch³opcy! - krzykn¹³ Rice.- Robimy tu porz¹dek.Obiad bêdzie dopiero, gdy skoñczymy! - zawo³a³i zacz¹³ wydawaæ odpowiednie rozkazy.Jak ktokolwiek mo¿e coœ wzi¹æ do ust po.czymœtakim? - spyta³ Blade.Wojownik po chwili odpowiedzia³:Jarvis mówi³ mi, ¿e maj¹ oko³o dwustu wiêŸniówwiêcej, ni¿ mog¹ pomieœciæ samochody.Teraz wszyscysiê zmieszcz¹ i armia nie bêdzie musia³a trudziæ siê dwarazy.Zabijê tego ³ajdaka! - poprzysiêg³a Berta.Bêdziesz musia³a stan¹æ w kolejce - odezwa³ siêBlade.Co to za historia z obiadem? - zapyta³ go Zahner.¯ebym to ja wiedzia³! Jarvis koniecznie chce siê zemn¹ spotkaæ przy stole.Mo¿e chce siê jeszcze czymœ pochwaliæ.To dziwne.- Geronimo zmarszczy³ brwi.Nad czym siê zastanawiasz? - spyta³ Blade.Mo¿e siê mylê - wyjaœni³ Indianin - ale mam wra¿enie, ¿e Jarvis traktuje nas, a zw³aszcza ciebie, jak byœmybyli jakimiœ znakomitoœciami.Nie zgad³eœ - oznajmi³ Blade.- Jeszcze ¿yjemy, boSamuel II ma ochotê osobiœcie nas uœmierciæ.Czy nie zauwa¿y³eœ, jak bardzo Jarvis stara siê zrobiæ na tobie wra¿enie? Jak bardzo zale¿y mu na tym, byœzaaprobowa³ jego dzia³ania?Blade uœmiechn¹³ siê.Czy¿byœ ostatnio czyta³ podrêczniki psychologiiz naszej biblioteki?Zamierzasz zjeœæ obiad z tym sukinsynem? - wtr¹ci³a siê Berta.Tak.Zdrajca!Nie mam wyboru.Jeœli odmówiê, wyci¹gn¹ mniest¹d si³¹.Poza tym Jarvis mia³ racjê.Jestem ciekawy.Mo¿e dowiem siê czegoœ, co pomo¿e nam w ucieczce.NiedŸwiedŸ wskaza³ rêk¹ ogrodzenie.Jak mo¿na siê st¹d wydostaæ? Gdy tamci uciekli, ¿o³nierze podwoili stra¿e.Popatrz na ich uzbrojenie! Nie dasiê omin¹æ tych drani!Coœ wymyœlimy - zapewni³ go Blade.- Jeœli siê bardzo chce, zawsze mo¿na znaleŸæ jakieœ wyjœcie.Wy, ludzie z Rodziny, uwielbiacie pleœæ bana³y -rozz³oœci³a siê Berta.Jeœli zdaje ci siê, ¿e Blade jest banalny - wtr¹ci³ Geronimo - poczekaj tylko, a¿ wróci Hickok.Wtedy ich porównasz.To nie do wiary! - mrukn¹³ ze z³oœci¹ NiedŸwiedŸ.-Ty sobie po prostu ¿artujesz.Humor jest pokarmem dla duszy - odpar³ Geronimo,zdumiony wybuchem sojusznika.NiedŸwiedŸ by³ bardzo poruszony tym, co siê przed chwil¹ sta³o.Blade próbowa³go jakoœ uspokoiæ.Jesteœmy Wojownikami i nieraz byliœmy œwiadkamiprzera¿aj¹cych scen.Jestem pewien, ¿e ty te¿.Jeœli bêdziesz rozmyœla³ o otaczaj¹cej nas przemocy, to rozterkaciê zniszczy.Staniesz siê cyniczny i twardy.My ¿artujemy zawsze, nawet w najtrudniejszej sytuacji, by chroniænasz¹ œwiadomoœæ i nie dopuœciæ do emocjonalnej degeneracji.Koncentracja na weselszej stronie ¿ycia pozwalapokonaæ stres.Chyba ciê rozumiem - odpar³ NiedŸwiedŸ -jednaktak ¿yæ nie potrafiê.Nie mogê przestaæ nagle o czymœ myœleæ.My o tym nie zapominamy - poprawi³ go Geronimo.- Przemoc wywiera na nas nieprzyjemne wra¿enie, takjak na tobie.Ale walka to po prostu nasze zajêcie i ju¿dawno nauczyliœmy siê podchodziæ do œmierci najspokojniej jak tylko siê da.Humor bardzo nam pomaga.Inaczejmo¿na by zwariowaæ.Popatrzcie, co oni robi¹! - odezwa³a siê nagle Berta,wskazuj¹c coœ palcem.¯o³nierze ³adowali cia³a na ciê¿arówki, by je gdzieœ wywieŸæ.Bez skrupu³Ã³wprzeszukiwali zw³oki, chc¹c zdobyæ jakieœ wartoœciowe rzeczy.Zachowywali siêzupe³nie swobodnie, gadaj¹c i œmiej¹c siê przez ca³y czas.- Odp³acê za to Jarvisowi, nawet gdyby mia³a to byæostatnia rzecz, jak¹ zrobiê - obiecywa³a Berta, po czymspojrza³a na Blade'a.- Czy Joshua jest z wami?Dowódca upewni³ siê najpierw, ¿e ¿aden z ¿o³nierzy nie pods³uchuje ipowiedzia³:Tak, oczywiœcie.Ale czemu pytasz?Dlatego ¿e ostatnim razem opowiada³ mi o waszymBogu.- zaczê³a Berta.Nie mo¿esz za wszystko winiæ Boga - powiedzia³Blade.- Ludzie nie zawsze robi¹ to, czego Duch chce.Niektórzy œmiertelnicy zupe³nie wykluczaj¹ go ze swego¿ycia.Mo¿e masz racjê, ale ja nie jestem zupe³nie przekonana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL