[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Có¿, ostatecznie niemiecki by³ jego ojczystym jêzykiem.Anna jad³a kolacjê samotnie, w restauracji kilka przecznic od hotelu.W menunie znalaz³a niczego ciekawego i dosz³a do wniosku, ¿e nie przepada zaszwajcarsk¹ kuchni¹.Jadanie samotnych kolacji w obcym mieœcie zwykle j¹ przygnêbia³o, ale tegowieczoru by³a zbyt poch³oniêta myœlami, ¿eby o tym pamiêtaæ.Siedzia³a przyoknie, w d³ugim rzêdzie samotnych jak ona goœci, z których wiêkszoœæ czyta³agazetê lub ksi¹¿kê.Z amerykañskiego konsulatu wys³a³a faks do Wydzia³u DochodzeñDepartamentalnych.Faks zawiera³ wszystkie materia³y na temat Hartmana, jakimidysponowa³a -³¹cznie z fotokopiami kart kredytowych, tych od Schmida - orazproœbê, ¿eby ci z Wl, Wydzia³u Identyfikacyjnego, skontaktowali siê zodpowiednimi bankami i powiadomili j¹, gdy tylko Hartman którejkolwiek z nichu¿yje.Prosi³a ich równie¿, ¿eby zdobyli jak najwiêcej informacji na jego temat i ju¿godzinê póŸniej zadzwoni³ jej s³u¿bowy starTac.Ch³opcy z WDD trafili na prawdziw¹ ¿y³ê z³ota.Sekretarka Hartmana twierdzi³a, ¿e szef wyjecha³ na urlop do Szwajcarii, i ¿eju¿ od kilku dni nie kontaktuje siê z firm¹.Nie wiedzia³a, dok¹d konkretniepojecha³, nie zostawi³ im planu podró¿y.Nie by³o sposobu, ¿eby siê z nimskontaktowaæ.Ale jeden z techników z WI dowiedzia³ siê czegoœ bardzo interesuj¹cego: jedynybrat Hartmana, w dodatku brat bliŸniak, zgin¹³ w Szwajcarii w katastrofielotniczej.Przed œmierci¹- do katastrofy dosz³o przed czterema laty - prowadzi³ponoæ ostr¹ krucjatê przeciwko szwajcarskiemu z³otu.Anna nie wiedzia³a, co otym s¹dziæ.Wiedzia³a tylko, ¿e pojawia siê coraz wiêcej pytañ.Poza tym, utrzymywa³ technik, Benjamin Hartman by³ straszliwie bogatym facetem.Firma, w której pracowa³, Fundusz Kapita³owy Hartmana, zarz¹dza³a wielkimifunduszami inwestycyjnymi.Za³o¿y³ j¹ jego ojciec, znany amerykañski filantropi by³y wiêzieñ hitlerowskich obozów koncentracyjnych.Mo¿liwoœci nasuwa³y siê same.Ma³y, bogaty ch³opczyk, syn ojca, który prze¿y³holocaust, nabija sobie g³owê pomys³ami z cyklu: szwajcarscy bankierzy s¹niesprawiedliwi wzglêdem ofiar hitleryzmu.Ma³y, bogaty ch³opczyk ginie wkatastrofie samolotowej i pa³eczkê przejmuje po nim brat bliŸniak: on te¿prowadzi œwiêt¹ krucjatê, szukaj¹c Ÿle pojêtej zemsty na szwajcarskich bonzachbankowych.Ot, wendeta rozpuszczonego, niedojrza³ego ch³opaczka.A mo¿e brat bliŸniak tkwi³ w tym g³êbiej? Mo¿e z sobie tylko znanych powodówpracowa³ dla Sigmy albo dla czegoœ, w co siê z biegiem lat przeistoczy³a?Pytanie tylko, sk¹d bra³ nazwiska i adresy tych wszystkich ukrywaj¹cych siêstaruszków? I jaki zwi¹zek mia³a z tym œmieræ jego brata?Gdy kilka minut po dziewi¹tej wróci³a do hotelu, nocny portier poda³ jejkarteczkê z wiadomoœci¹.Dzwoni³ detektyw Thomas Schmid.Wesz³a do pokoju i natychmiast oddzwoni³a.By³ jeszcze w biurze.Dostaliœmy wyniki sekcji zw³ok - powiedzia³.- Prosi³a pani o test na obecnoœætej neurotoksyny, prawda?Tak.- ZnaleŸli j¹ w p³ynie ocznym.Rossignola rzeczywiœcie otruto.Anna opad³a nafotel.Postêp.Nareszcie; Ilekroæ w jakiejœ sprawie dochodzi³o do prze³omu,czu³a mi³e ³askotanie w ¿o³¹dku.- A œlad uk³ucia? Te¿ znaleŸli?Jeszcze nie.Mówi¹, ¿e to trudne.Ale ci¹gle szukaj¹.Kiedy go zamordowano?Tego samego dnia, na krótko przed waszym przyjazdem.- To znaczy, ¿e Hartman mo¿e byæ jeszcze w Zurychu.Trzyma pan rêkê na pulsie?Krótka pauza i ch³odna odpowiedŸ:- Naturalnie.- Jest coœ nowego w sprawie tych kont?- Banki pójd¹ na pe³n¹ wspó³pracê, ale to musi potrwaæ.Maj¹ swoje procedury.Oczywiœcie.Wyci¹gi powinniœmy mieæ ju¿ jutro, ale.W s³uchawce coœ zapiszcza³o.Chwileczkê, mam drug¹ rozmowê.- Wcisnê³a przycisk.Telefonistka z hotelowejcentrali powiadomi³a j¹, ¿e dzwoni ktoœ z Waszyngtonu.Pani Navarro? Tu Robert Polozzi z WI.Dziêkujê za telefon.Macie coœ?W³aœnie dzwonili do mnie z MasterCard.Kilka minut temu Hartman u¿y³ karty.Zap³aci³ ni¹ w jednej z wiedeñskich restauracji.Kent, Wielka BrytaniaSir Edward Downey, by³y premier Wielkiej Brytanii, odpoczywa³ w swojejwiejskiej rezydencji w Westernham, graj¹c z wnukiem w szachy w ró¿anymogrodzie, gdy nagle, w trakcie bardzo ciekawej partii, zadzwoni³ telefon.- No nie - jêkn¹³ oœmioletni Christopher.- Znowu.- Spokojnie, m³odzieñcze - rzek³ dobrodusznie sir Edward.- Nie denerwuj siêtak.Sir Edward? Mówi Holland.Pan Holland? - rzuci³ zaniepokojony premier.- Wszystko w porz¹dku? Czy naszespotkanie jest aktualne?Och, naturalnie, ale.Widzi pan, wynikn¹³ ma³y problem i zastanawia³em siêw³aœnie, czy móg³by pan nam pomóc.Sir Edward s³ucha³ go przez chwilê, robi¹c straszne miny do wnuczka.Christopher jak zwykle weso³o chichota³.- No có¿ - powiedzia³ w koñcu premier.- Zatelefonujê do kilku osób i zobaczê,co da siê zrobiæ.WiedeñDom Jurgena Lenza, a w³aœciwie du¿a, nowoczesna willa, sta³ w Hietzing,ekskluzywnej, gêsto zadrzewionej dzielnicy Wiednia, W enklawie dlanajbogatszych mieszkañców miasta.Zbudowano go w intryguj¹cym, mi³ym dla okatyrolskim stylu, wymieszanym z elementami typowymi dla dzie³ architektonicznychFranka Lloyda Wrighta.Element zaskoczenia, pomyœla³ Ben.Muszê go zaskoczyæ, to najwa¿niejsze.Pozatym chodzi³o o prze¿ycie.Nie chcia³, ¿eby mordercy Petera odkryli, ¿eprzyjecha³ do Wiednia - chocia¿ Hoffman zasia³ w nim ziarnko w¹tpliwoœci, wci¹¿zak³ada³, ¿e Lenz jest jednym z nich.Oczywiœcie nie móg³ przyjœæ do niego ot tak, z ulicy, bo by go nie wpuszczono.Nie, musia³ wymyœliæ coœ bardziej wiarygodnego.Przejrza³ w myœli listênajbardziej wp³ywowych prominentów, jakich zna³, ludzi, którzy mogliby gozarekomendowaæ, a nawet dla niego sk³amaæ.I nagle przypomnia³ mu siê Winston Rockwell, szef wielkiej amerykañskiejfundacji dobroczynnej.Kilka razy prosi³ ich o pieni¹dze i Hartmanowie zawszeudzielali mu hojnego wsparcia.Tak, pomyœla³, to jest to.Pora sp³aciæ d³ug.Wiedzia³, ¿e Rockwell ciê¿ko choruje na zapalenie w¹troby, ¿e le¿y w szpitalu i¿e nie sposób siê z nim skontaktowaæ.Có¿, mia³ straszliwego pecha, do Benanatomiast uœmiechnê³o siê szczêœcie.Zadzwoni³ i kobiecie, która odebra³a telefon - ¿ona? - powiedzia³, ¿e jestprzyjacielem Winstona Rockwella i ¿e interesuje go fundacja pana Lenza.Wnormalnym, niezakodowanym jêzyku znaczy³o to tyle, co: mam pieni¹dze i chcê wamje daæ.Nawet najbogatsze fundacje nie odrzucaj¹ datków.Pani Lenz - mówi³a p³ynn¹ angielszczyzn¹ - odrzek³a, ¿e m¹¿ bêdzie o pi¹tej,wiêc mo¿e pan Simon zechcia³by wpaœæ na drinka? Przyjaciele pana Rockwella s¹ich przyjació³mi i Jurgen z radoœci¹ go powita.Otworzy³a mu drobna, elegancka kobieta w wieku piêædziesiêciu kilku lat.By³a wsukience z dzianiny, na szyi mia³a ciasny naszyjnik z pere³, a w uszach per³owekolczyki.Proszê - powiedzia³a.- Pan Simon, prawda? Ilse Lenz.Bardzo mi mi³o.Mnie równie¿ - odrzek³ Ben.- Dziêkujê, ¿e zechcieli mnie pañstwo przyj¹æ.Przychodzê prawie bez uprzedzenia, wiêc.Och, niech pan nie bêdzie niem¹dry.Ka¿dy, kogo poleca nasz stary Winston, jestw tym domu mile widziany.Przyjecha³ pan ze.Ze Stanów, z Los Angeles.Byliœmy tam trzy lata temu na konferencji technologicznej.Okropnoœæ.Jurgenzaraz zejdzie.O, ju¿ jest.Schodami zbiega³ szczup³y, atletycznie zbudowany mê¿czyzna.- Czeœæ! - zawo³a³.W niebieskiej kurtce, w szarych, luŸnych, flanelowych spodniach i rypsowymkrawacie móg³by uchodziæ za dyrektora amerykañskiej firmy albo college'u z IvyLeague.Jego g³adka twarz promienia³a zdrowiem.Uœmiech mia³ ciep³y is³oneczny.Nie tego Ben siê spodziewa³.Zaci¹¿y³ mu nagle rewolwer w kaburze pod kurtk¹;po drodze wst¹pi³ do sklepu sportowego przy Karntner Strasse, gdzie opróczkabury kupi³ te¿ amunicjê.Lenz mocno uœcisn¹³ mu rêkê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL