[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wulfgari Drizzt, spodziewaj¹c siê tego, zanim nawet jeszcze weszli do tego miejsca,rozumieli to lepiej od innych i byli bardziej zatroskani.Jeœli, podobnie jakwykucie Aegis-fanga, powrót do Mithril Hall by³ szczytowym osi¹gniêciem w ¿yciuBruenora - martwili siê jego reakcj¹, zak³adaj¹c sukces ich poszukiwañ - jakmia¿d¿¹cy by³by cios, jeœli ta podró¿ zakoñczy³aby siê fatalnie.Bruenor par³ naprzód, widz¹c tylko W¹wóz Garumna i wyjœcie.W czasie d³ugichtygodni podró¿y i w chwili, gdy po raz pierwszy wszed³ do hallu, jegopostanowieniem by³o zostaæ tu, dopóki nie odzyska wszystkiego tego, co mu siêprawnie nale¿a³o, lecz teraz wszystkie jego zmys³y krzycza³y, ¿eby uciekaæ ztego miejsca i nigdy nie wracaæ.Czu³, ¿e musi w koñcu przekroczyæ granicê, zewzglêdu na swój od dawna martwy ród i ze wzglêdu na swych przyjació³, którzyryzykowali tak wiele, towarzysz¹c mu tak daleko.Mia³ te¿ nadziejê, ¿e niechêæ,jak¹ teraz czu³ do swej dawnej ojczyzny minie, a przynajmniej, ¿e bêdzie móg³znaleŸæ jakiœ promyk œwiat³a w ciemnoœci jaka zaleg³a w kopalniach.Czuj¹c wgarœci to pór i tarczê swego bohaterskiego imiennika, wysun¹³ podbródek i szed³do przodu.Korytarze prowadzi³y w dó³, odchodzi³o od nich kilka bocznych korytarzy ipomieszczeñ.W ca³ej tej sekcji wêdrowa³y gor¹ce pr¹dy powietrzne, co by³osta³¹ mêk¹ dla krasnoluda, przypominaj¹c mu o tym, co znajdowa³o siê ni¿ej.Cienie nie by³y tu tak dokuczliwe, gdy¿ œciany by³y g³adsze i wyrównane.Zaostrym zakrêtem doszli do wielkich, kamiennych drzwi, ich pojedyncza p³ytablokowa³a ca³y korytarz.- Pokój? - zapyta³ Wulfgar, chwytaj¹c za ciê¿ki pierœcieñ, s³u¿¹cy dootwierania.Bruenor potrz¹sn¹³ g³ow¹, nie bêd¹c pewnym co le¿y za nimi.Wulfgar otworzy³drzwi, odkrywaj¹c dalszy, pusty odcinek korytarza koñcz¹cy siê podobnymi, nieoznakowanymi drzwiami.- Dziesiêcioro drzwi - zauwa¿y³ Bruenor, przypominaj¹c sobie to miejsce.-Dziesiêcioro drzwi, prowadz¹cych na dolny poziom - wyjaœni³.- Ka¿de opatrzonepo drugiej stronie sztab¹ zamykaj¹c¹.- Siêgn¹³ w portal i wyci¹gn¹³ ciê¿ki,metalowy prêt z zawiasem na jednym z koñców, aby ³atwo go by³o w³o¿yæ wzamkniêcia w drzwiach.- A za tymi dziesiêcioma, dziesiêæ nastêpnych, ka¿de zesztab¹ po drugiej stronie.- A wiêc, gdy uciekasz przed nieprzyjació³mi którakolwiek drog¹, mo¿esz zamkn¹ædrzwi za sob¹ - stwierdzi³a Catti-brie.- Spotykaj¹c poœrodku swych ludzi zka¿dej strony.- A miêdzy œrodkowymi drzwiami jest korytarz prowadz¹cy na ni¿szy poziom -doda³ Drizzt, widz¹c prost¹, lecz efektywn¹ logikê tej obronnej struktury.- W pod³odze s¹ zapadkowe drzwi - potwierdzi³ Bruenor.- Mo¿e odpoczniemy tutaj - powiedzia³ drow.Bruenor skin¹³ g³ow¹ i ruszy³ znów naprzód.Jego wspomnienia okaza³y siêdok³adne i kilka minut póŸniej minêli dziesi¹te drzwi i weszli do ma³ego,owalnego pokoju z drzwiami ze sztab¹ zamykaj¹c¹ po ich stronie.W samym œrodkupokoju by³y drzwi zapadkowe, wygl¹daj¹ce na zamkniête od wielu lat, tak¿ezaopatrzone w sztabê.Wzd³u¿ œcian widnia³y znajome, zacienione nisze.Poszybkim sprawdzeniu, ¿e pokój jest bezpieczny, zabezpieczyli wyjœcia i zaczêlizdejmowaæ niektóre czêœci ciê¿kiego ekwipunku, gdy¿ gor¹co sta³o siê trudne dozniesienia, dawa³a siê im te¿ we znaki dusznoœæ nieruchomego powietrza.- Dotarliœmy do œrodka najwy¿szego poziomu - powiedzia³ Bruenor.- Jutroznajdziemy w¹wóz.- A potem dok¹d? - zapyta³ Wulfgar, duch przygody ci¹gle mia³ nadziejê, ¿ezejd¹ g³êbiej w kopalnie.- Na zewn¹trz, lub w dó³ - odpar³ Drizzt, podkreœlaj¹c pierwsz¹ mo¿liwoœæwystarczaj¹co, aby barbarzyñca zrozumia³, ¿e druga jest nieprawdopodobna.-Powinniœmy wiedzieæ kiedy przybêdziemy.Wulfgar bada³ swego ciemnego przyjaciela, chc¹c i w nim znaleŸæ jakiœ œladducha przygody, lecz Drizzt wydawa³ siê tak samo zrezygnowany, jak Bruenor.Coœw tym miejscu rozmy³o normaln¹, niepowstrzyman¹ werwê drowa.Wulfgar móg³ siêtylko domyœlaæ, ¿e Drizzt tak¿e niepokojony jest nieprzyjemnymi wspomnieniamize swej przesz³oœci w podobnie ciemnym miejscu.Spostrze¿enia m³odego barbarzyñcy by³y s³uszne.Wspomnienia drowa z ¿ycia wpodziemnym œwiecie istotnie ¿ywi³y jego nadziejê na to, ¿e mog¹ szybko opuœciæMithril Hall, lecz nie z powodu jakiegoœ emocjonalnego wstrz¹su spowodowanegopowrotem do swego dzieciñstwa.To, co Drizzt wyraŸnie pamiêta³ zMenzoberranzanu, by³o ciemnymi rzeczami, ¿yj¹cymi w ciemnych dziurach podziemi¹.Czu³ ich obecnoœæ tutaj, w prastarych kopalniach, przera¿enieprzewy¿szaj¹ce wyobraŸniê mieszkañców.Nie martwi³ siê o siebie.Z racji swegopochodzenia móg³ stawiæ tym potworom czo³a na równych warunkach.Lecz jegoprzyjaciele, mo¿e z wyj¹tkiem doœwiadczonego krasnoluda, przeszkadzaliby tylkow takiej walce, Ÿle wyposa¿eni do boju z potworami, z którymi bez w¹tpieniastanêliby oko w oko, gdyby pozostali w kopalniach.Drizzt wiedzia³ te¿, ¿e ci¹gle patrz¹ na nich oczy.* * * * *Entreri podkrad³ siê i przy³o¿y³ ucho do drzwi tak, jak to czyni³ ju¿dziewiêciokrotnie.Tym razem dŸwiêk tarczy rzuconej na kamieñ wywo³a³ uœmiechna jego twarzy.Wróci³ do Sydney i Boka i skin¹³ g³ow¹.W koñcu dopad³ swoj¹ ofiarê.* * * * *Drzwi, którymi weszli zadr¿a³y pod niewiarygodym uderzeniem.Towarzysze,porozsadzani po d³ugim marszu, spojrzeli zdumieni i przera¿eni, gdy nast¹pi³odrugie uderzenie i ciê¿ki kamieñ rozpad³ siê na kawa³ki.Do owalnego pokojuwdar³ siê golem, odrzucaj¹c na boki Regisa i Catti-brie, zanim nawet zd¹¿ylisiêgn¹æ po sw¹ broñ.Potwór mog³ zmia¿d¿yæ ich oboje na miejscu, lecz jego celem, przyci¹gaj¹cymwszystkie jego zmys³y, by³ Drizzt Do’Urden.Ruszy³ obok nich na œrodek pokoju,aby zlokalizowaæ drowa.Drizzt nie by³ zbyt zaskoczony, wœlizgn¹wszy siê w cienie w jednym boku pokojui teraz szed³ w kierunku wy³amanych drzwi, aby zabezpieczyæ je przed wejœciemdalszych osób.Nie móg³ siê jednak skryæ przed magicznym sposobem wykrycia, wjakie Dendybar wyposa¿y³ golema, i Bok natychmiast zwróci³ siê ku niemu.Wulfgar i Bruenor zaatakowali potwora.Entreri wszed³ do pokoju tu¿ za Bokiem, wykorzystuj¹c zamieszanie wywo³aneprzez golema, aby wœlizgn¹æ siê niezauwa¿ony przez drzwi w cieñ, w sposóbuderzaj¹co podobny do sposobu drowa.Gdy obaj zbli¿yli siê do œrodka œcianyowalnego pokoju, ka¿dy z nich napotka³ cieñ tak podobny do w³asnego, ¿ezatrzyma³ siê i wymieni³ wstêpne grzecznoœci, zanim przeszed³ do czynów.- A wiêc w koñcu spotka³em Drizzta Do’Urdena – zasycza³ Entreri.- To twoja przewaga, gdy¿ ja nic nie wiem o tobie – odpar³ Drizzt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL