[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Albo razem poszukamy œmierci.Vendel powiedzia³ szybko:- S¹dzê, ¿e nie mówisz tego powa¿nie, Sinsiew.Inaczejnie przejê³abyœ siê tak, gdy powiedzia³em, ¿e o¿eniê siêz dziewczêtami.Ilu w³aœciwie chcia³abyœ mieæ mê¿Ã³w?- Tak w³aœnie mówi³am, Vendelu - powiedzia³aTun-sij po rosyjsku.- Ona ma do ciebie s³aboœæ.Chcetylko, byœ pokaza³, ¿e jesteœ odwa¿ny i silny.To jejwystarczy.Sinsiew, kiedy powtórzono jej s³owa Vendela, obrazi³asiê i uciek³a, przemykaj¹c miêdzy domami jak cielêwypuszczone wiosn¹ na pastwisko.- Ona ma dopiero szesnaœcie lat - Irovar po ojcowskupróbowa³ usprawiedliwiæ córkê.- A poza tym jest z naszego rodu, Vendelu, niezapominaj o tym - rzek³a Tun-sij.- Z Ludzi Lodu.Zrozumia³am, ¿e i u was niektórzy s¹ bardzo porywczy.- To prawda - przyzna³ Vendel, patrz¹c w œlad zauciekaj¹c¹ dziewczyn¹.- Wiele by³o podobnych do niej.Samodzielnych, opornych, trudnych do okie³znania.Aleja mówi³em powa¿nie, Tun-sij.Pragnê porozmawiaæz tob¹ o przysz³oœci tych piêciu samotnych dziewcz¹t.Irovarze, ty tak¿e mo¿esz tego pos³uchaæ, jeœli maszochotê.Przyda nam siê twoja pomoc, gdy trudno nambêdzie siê porozumieæ.Irovar usiad³ przy nich.Tego dnia nie by³o tak ciep³o,s³oñce skry³o siê za chmurami, a wiatr od razu sta³ siêbardziej dokuczliwy.Vendel poczu³, ¿e marzn¹ mu palee.Nie mia³ jak oni futrzanych rêkawic, skóra na d³oniachby³a wiêc czerwona i popêkana z zimna.- Tun-sij, wspomnia³aœ, ¿e lud, który mieszka w Ta-ran-gai, wymiera.Czy z tego samego powodu, co wy? Czytak¿e zosta³y tam same kobiety?- Wprost przeciwnie! Gdyby tak by³o, nie grozi³oby imwymarcie.Poœród nich jest za ma³o kobiet, na tym polegaich tragedia.- No, to wszystko jasne!Ma³¿onkowie popatrzyli na niego, nic nie rozumiej¹c.Vendel wyjaœni³:- Zapyta³em kiedyœ, czy wszyscy, którzy tam miesz-kaj¹, to bestie, a ty gwa³townie zaprotestowa³aœ, mówi¹c,¿e to zwykli ludzie ¿yj¹cy w surowym klimacie i niepraw-dopodobnie ciê¿kich warunkach.- To fakt.Irovara ni st¹d, ni zow¹d pochwyci³ atak kaszlu.- No, ¿eby tacy znów zwyczajni.Ostre spojrzenie ¿ony sprawi³o, ¿e urwa³ w pó³ zdania.- Tun-sij, chcia³bym, ¿ebyœ posz³a ze mn¹ do Taran-gai- ci¹gn¹³ z o¿ywieniem Vendel.- Chcê ujrzeæ tych ludzina w³asne oczy, nie oddam bowiem moich ma³ychprzyjació³ek byle komu.Jeœli tamci mê¿czyŸni zgodz¹ siê,zapytam dziewczêta.- One nigdy siê na to nie zdecyduj¹ - krótko orzek³Irovar.- A ty? O¿eni³eœ siê z jedn¹ z nich - przypomnia³Vendel.- Czy ktoœ w twoim plemieniu narzeka naTun-sij? Uwa¿a j¹ za niebezpieczn¹?- Szanuj¹ j¹ - z zadum¹ przyzna³ Irovar.- I to jestprawdziwy szacunek.- Sam widzisz! S¹dzê, ¿e lêk przed Taran-gai bierze siêg³Ã³wnie z przes¹dów i nieœwiadomoœci.Dwieœcie lat temuw Norwegii, w Trondelag, by³o dok³adnie tak samo.Wszyscy œmienelnie siê bali Doliny Ludzi Lodu i przeœlado-wali jej mieszkañców tylko dlatego, ¿e ci znali siê na czarach.Ale kiedy wreszcie rodzina Tengela Dobrego wydosta³a siêstamt¹d i osiedli³a wœród zwyk³ych ludzi, zyska³a ogromnyszacunek z powodu swej dobroci i m¹droœci.Tun-sij wpatrywa³a siê weñ rozjaœnionymi oczyma.- Tak jakbym s³ysza³a o losach mego ludu.Vendelu,wyruszymy najszybciej jak siê da!- Nie masz si³ na tak d³ug¹ podró¿ - zaprotestowa³ Irovar.- Zawsze znajdzie siê si³y na to, czego siê naprawdêpragnie - odpar³a.- Dlaczego mielibyœmy zwlekaæ?Dziewczêta weŸmiemy ze sob¹, niech zobacz¹, co je czeka!- Nigdy siê na to nie zgodz¹.- Przecie¿ bêdzie z nami Vendel.Pojad¹ za nim, byletylko znaleŸæ siê w zasiegu jego mêskoœci.Podczas gdy Vendel stara³ siê opanowaæ nag³e za-wstydzenie, dyskusjê zakoñczy³ Irovar, który kategorycz-nie sprzeciwi³ siê zabieraniu dziewcz¹t na tak przera¿aj¹c¹wyprawê.O dziwo, Tun-sij uleg³a jego woli.Vendel niespodziewa³ siê tego, a³e fakt ów wiele mu powiedzia³o mi³oœci, jak¹ ta w³adcza kobieta ¿ywi³a do mê¿a.Okaza³o siê to jeszcze wyraŸniej, gdy Irovar doœæostro¿nie zapyta³:- A ja? Czy mam tu siedzieæ i czekaæ?W oczach Tun-sij pojawi³o siê ciep³o, jakiego Vende³nigdy jeszcze nie widzia³.- Ty? Wiesz przecie¿, ¿e nie wytrzymam nawetgodziny bez ciebie.Pocieszy³o to Irovara.- Ale nie pójdê w góry! By³em tam ju¿ kiedyœ, raz, bypokazaæ twym rodzicom, ¿e jestem ciebie wart!- Nigdy Ÿle o tobie nie mówili.A wiêc ustalone.Przygotujmy siê do podró¿y.Wyruszymy, gdy s³oñce nadobre zagoœci na niebie i nie bêdzie musia³o walczyæz pó³nocnym wiatrem.Vendelu, pójdê teraz pomówiæz dziewczêtami.A ty ostatni¹ noc przed wypraw¹ powi-nieneœ spêdziæ z nimi.- Ja? - zapyta³ przera¿ony.- Nie, nie trzeba, ju¿ mnienie interesuj¹.- Nie chodzi mi o ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL